Masz mnie słuchać

231 39 19
                                    

Arthur rozglądnął się - nikt nie zwracał na niego uwagi. Matthiew gdzieś dzwonił, nerwowym ruchem postukując palcami o blat, a Gilbert był zajęty rozmową z Ludwigiem. Kirkland przymknął oczy, udając zamyślonego, ale w rzeczywistości w pełni skupił się na prowadzonej pokój dalej rozmowie.

- Po prostu ci na to nie pozwolę.

- Co możesz zrobić? - w głosie Torisa po raz pierwszy pojawiły się wrogie nutki. - Mam prawo mówić, co myślę!

- Przypominam ci - słodki głos Natalii zupełnie nie pasował do sytuacji - że to tylko twoje wymysły, które nie mają żadnego uzasadnienia w rzeczywistości. Ubzdurałeś coś sobie, a teraz chcesz psuć jego opinię...

- Chcę tylko powiedzieć, co myślę, Natalia! Dlaczego aż tak mi nie ufasz? Przecież jeśli masz rację, moje zdanie będzie tylko absurdem!

- Po prostu zabraniam ci o tym mówić, Toris! Masz mnie słuchać!

W słuchawce rozległ się ciąg szeleszczących dźwięków. Arthur zmarszczył brwi. Przez moment bał się, że słuchawka odpadła od rękawa, ale nagle usłyszał wyraźny głos Torisa.

- Natalia, ja...

- Chcesz mieć wypadek? Chcesz stracić pracę? Chcesz mnie skrzywdzić?

- Nie, ja oczywiście, że nie...

- To siedź cicho! - desperatka. Tak detektyw określał ludzi mówiących tym tonem; ludzi gotowych na wszystko. - Zostaw ten wymysł!

- A jak spyta mnie, czy podejrzewam, kto zabił Feliciano? Albo czy ktoś miał przyjść do kuchni?

- Może nie zada tych pytań? - w głosie Natalii zabrzmiał sceptyzm. - Przecież nie musi...

- Jest śledczym!

Pewnie nie zadałbym tych pytań, gdybyście nie podali mi ich jak na tacy, przemknęło mu przez głowę. W gruncie rzeczy mogę wam tylko podziękować.

- To po prostu powiedz mu, że nikogo nie podejrzewasz i nikt nie miał przyjść. Koniec - zirytowała się Natalia.

- Dlaczego choć raz nie mogę ci się sprzeciwić... - Laurinatis wyraźnie zaczął odpuszczać. I dobrze, od początku był na przegranej pozycji, pomyślał Arthur. - Przecież to nic takiego! Chyba... Chyba, że ty coś wiesz?

Kirkland podskoczył, gdy usłyszał głośny trzask i dźwięk kroków. Szybko wrzucił słuchawkę do kieszeni i popatrzył przed siebie, przybierając obojętną minę, chociaż w głowie kłębiło mu się mnóstwo myśli.

Natalia "Arlovskaya", jak głosiła plakietka, stanęła przed nim, z wściekłością zaciskając pięści. Jej niebieskie oczy ciskały gromy. Zarzuciła płowymi włosami i tupnęła nogą. Spódnica załopotała, fartuszek podskoczył.

Nie jest brzydka, pomyślał Arthur. Tylko z charakterem znacznie gorzej.

Otwarła usta, wytknęła go z palcem... I nie powiedziała ani słowa. Prychnęła tylko i siadła przy stoliku niedaleko.

Zza ściany wyszedł Toris. Był blady i poprawiał swój zielony sweter, jakby chciał zająć czymś ręce, żeby nie patrzeć innym w oczy. W końcu usiadł przed Arthurem, starannie unikając kontaktu wzrokowego.

- Czym zasłużyłem sobie na takie traktowanie? - spytał Kirkland, dyskretnie wskazując Natalię.

Na ustach Torisa pojawił się nieśmiały, zbłąkany uśmiech, ale zaraz zniknął.

- Nie ważne - odparł, nerwowo oblizując usta. - Chciał pan o coś spytać?

- Tak. I nie musisz mówić mi przez "pan". Pewnie widzimy się pierwszy i ostatni raz w życiu. Wystarczy Arthur. Nie obrażę się.

[APH] Sprawa kawiarni "Słonecznik"Where stories live. Discover now