Baby, jeśli potrzebujecie zwiastuna do swojej książki piszcie do @blue96rosse. Jak na razie są małe kolejki, bo dopiero zaczyna. Skończyła staż na Kosmiczne Video więc jeśli potrzebujecie szybko zwiastuna do swojej książki to walcie śmiało.
A tak nawiasem mówiąc, zwiastun do Arab Blood pojawi się za niedługo xx------------------------
Czułam się nawet okej po trzech lampach wina. I może bym nie miała żadnych zastrzeżeń gdyby Zain nie siedział tak blisko. Ja rozumiem, że każdy z mężczyzn był tak bliziutko ciała swojej kobiety, ale zaznaczamy jedno - ja byłam z Malikiem połączona tylko biznesowymi sprawami. Więc dość dyskretnie odsuwałam się od niego. Niemniej jednak to nie wystarczyło, kiedy nie patrzyłam podążał w moje ślady.
- Dlaczego tak na mnie leziesz? - szepnęłam nachylając się do niego delikatnie.
Nie spojrzał na mnie.
- Nie mów teraz nic do mnie, bo pomyślą że ich obmawiasz.
- No cóż - wzruszyłam ramionami - sądzę, że pomyślą, że ty też.
Westchnął dość dosadnie. I całkiem niechcący dotknęłam kobiety obok mnie. Na jej miejscu nawet nie zwróciłabym uwagi na to, ona natomiast spojrzała na mnie jakbym właśnie zabiła jej dziecko. I właśnie w tym momencie to ja lazłam na Zaina.
- Masz jakąś laskę?
Najwidoczniej uraziło go moje pytanie, bo aż spojrzał na mnie dziwnie.
- Nie rozmawiaj ze mną.
- Niby dlaczego? Tutaj nikt nie chce ze mną gadać.
- Dziwisz się?
Wywróciłam oczami ponownie zatapiając usta w winie. Akurat w tym nie czułam się osamotniona, bo dwie niezakryte kobiety tez piły.
- Zgaduję, że nie masz. - ja również na niego nie patrzyłam.
- Niby dlaczego tak sądzisz?
- Wątpię, abyś zostawił swoją kobietę gdziekolwiek samą. W dodatku taka religia...
- Czyli twierdzisz, że moją partnerką jest muzułmanka?
- Zgaduję Zain. Masz taki dziwny charakter, kobieta z europejskiego kraju by cię nie chciała.
- Dobrze wiedzieć.
Oblizał się. Akurat to zauważyłam.
- Może jednak chcesz? - uniosłam wyżej lampkę wina.
Zmierzył mnie wzrokiem.
- Nie. - burknął twardo. - Zachęcasz mnie do złego. Przecież ci mówiłem że nie mogę.
- Okej nie podnoś głosu i nie rób cyrku.
Założyłam nogę na nogę i wsłuchiwałam się dalej w rozmowy. Czasami były prowadzone w języki angielskim, ale tylko czasem. Większość była dla mnie kosmosem. I to głupie, ale wymiana zdań po turecku sprawiała mi przyjemność na tyle, że aż zasnęłam.
*
Byłam świadoma wszystkiego, ale nie czułam się na siłach, by w ogóle wstać i iść. Bo czułam, że ktoś mnie niesie. Dla mnie nie była to zbytnia nowość, jednak dla mojej podwózki chyba tak, bo trzymał mnie jakbym była trędowata.
- Już wracamy? - ziewnęłam otwierając powoli oczy. Było ciemno. Jak cholera.
- Pomyśl, a następnie pytaj.
Westchnęłam i próbowałam wyprostować kości, ale trzymał mnie na tyle mocno, że nie mogłam zrobić ruchu.
- Przestań mnie tak cisnąć pacanie, już mnie boli przez ciebie udo.
- Zrobiłaś mi wstyd. - zaznaczył gburowato. Wcale nie zwracał uwagi na moje wierzgania. - Teraz też robisz, zasnęłaś podczas ważnego przemówienia. Uważają, że byli zbyt nudni dla ciebie.
Bo byli.
- Trudno, mam nadzieję że więcej tam nie pójdziemy, bo nikt w ogóle na mnie nie zwracał uwagi.
- Ty myślisz, że caluteńki czas będziesz wielbiona? Bardzo mi przykro, ale nie tutaj.
Z powrotem zamknęłam oczy i oparłam głowę o jego ramię.
- Odsuń się.
Spojrzałam na niego.
- Dlaczego? Głową mnie boli.
- Nie obchodzi mnie to. Odsuń się, bo będziesz sama szła.
- Nie przesadzaj. - machnęłam ręką i zamknęłam oczy. Aż niedobrze mi się zrobiło, kiedy gwałtownie zostałam postawiona na podłożu. Zakreciło mi się w głowie i próbowałam złapać go za ramię w razie upadku, ale przyspieszył kroku.
- Ej. - jęknęłam ledwo stojąc na nogach. - Nie bądź taki, nie zostawiaj mnie.
- Chodź.
- No weź. - westchnęłam i poszłam, bo musiałam. Czułam, że nie wróci po mnie, dlatego w miarę możliwości próbowałam podążać za nim nie kasując sobie po tym twarzy.
- Szybciej.
Zdjęła buty i po przetarciu oczu przyśpieszyłam kroku.
- Zain nogi mnie bolą.
Nie zwrócił na mnie uwagi. Szedł twardo przed siebie jakby w ogóle mnie nie było. I chyba zbyt mocno się zapatrzyłam, bo nie zauważyłam kosza na śmieci. Najzwyczajniej w świecie straciłam równowagę i narobiłam takiego huku, że głowa mała. Zain odwrócił się w momencie, kiedy ja leżała i zwijałam się z bólu.
- Cholera jasna. - podbiegł do mnie. - Coś ty narobiła?
- To ty mnie zostawiłeś. - jęknęłam płaczliwie. Ponownie złapał mnie i postawił na równe nogi.
- Dasz radę iść?
- Oczywiście, że nie. - warknęłam patrząc mu w oczy. - Chyba przecięłam sobie spód stopy.
- Nie mów, że szłaś boso.
Nie odpowiedziałam, po prostu podniosła szpilki do góry. I chyba pierwszy raz w życiu widziałam jak wywraca oczami.
- Trzymaj się mocno. - wymamrotał. Załapałam go za szyję i tak dotarliśmy do apartamentu. Jednak tym razem nie zasnęłam, zbyt mocno bolała mnie stopa.
- Zawiadomię kogoś ze szpitala, aby opatrzył ci te rany.
- Nie. - załapałam go za marynarkę. - Dam radę sama, tylko przynieś mi apteczne.
Zostałam usadowiona na łóżku w mojej sypialni. Znikł na moment, a ja w tym czasie zdjęłam torebkę, która aż wrzynała mi się w ramię.
- Na pewno dasz radę sama? - Zain przysiadł obok mnie. - Bo nie chce robić cyrku w środku nocy.
Zagryzłam język i uniosłam poranioną stopę prosto na jego kolana. Zmarszczył zdezorientowany brwi.
- Tak właściwie to przez ciebie, więc ty mi pomożesz.
------------------------