Ważna notatka na końcu!
Siedziałam na szkolnym podwórku, próbując się czegoś nauczyć, ale cały cza myślałam o moim planie. Podniosłam głowę do góry, ponieważ ktoś zasłonił mi źródło światła. Prawie zderzyłam się z brunetem. Szybko odskoczyłam do tylu, co bardzo go rozbawiło. Już chciałam mu coś powiedzieć, ale właśnie... Karolina, trzymaj się planu.
- A jednak. Boisz się mnie - powiedział i był z siebie zadowolony.
- Nie boje się Ciebie. Przestraszyłam się Ciebie w tym KONKRETNYM - zaakceptowałam to słowo - momencie.
- Wiec się mnie nie boisz? - zapytał przesuwając swoją twarz bliżej mojej. Był tak blisko, że czułam jego oddech na szyi. Hamowałam się tylko, żeby nie zwymiotować.
- Nie jesteś straszny. - powiedziałam mu na ucho.
- Nie?
- Nie.
- Jesteś pewna? - w tym momencie położył swoją dłoń na moim policzku. Mimowolnie przeszedł mnie dreszcz. Nienawidziłam tego. - chyba jednak się mnie trochę boisz skarbie.
- Wytłumacz mi jedna rzecz, dlaczego chcesz, żeby ludzie się ciebie bali? - zapytałam. Był trochę zmieszany, ale tylko przez chwile. Widocznie nie spodziewał się takiego pytania z mojej strony.
- Wtedy mogę panować nad sytuacją - nie powiem rozbawiło mnie to stwierdzenie. Spakowałem swoje rzeczy i wstałam z ławki.
- Yhhh... rozumiem - zaczęłam się śmiać. Nie potrafiłam tego powstrzymać. - Cześć.Odwróciłam się i ruszyłam w stronę budynku. Powstrzymywałam się tylko, żeby nie zacząć się głośno śmiać. Wyglada na to, że to ja powoli przejmuje kontrole nad nim, a on nawet nie zdaje sobie z tego sprawy.
- Karolina!
Obok mnie pojawił się mój brat. Czyżby widział mnie i Artura? Prędzej czy pózniej i tak by się dowiedział.
- Tak?
- A co ty taka zadowolona? - zapytał. Cholera, chyba wie.
- A nic... Wiesz wysłałam się - uśmiechnęłam się - a czemu pytasz?
- Tak... no chodzi o to, że... Cholera, Karolina.
- No co Ci leży ja sercu? - pociągnęłaby go za sobą, bo chciałam wziąć kilka rzeczy z szafki. - no mów!
- Bo wiesz... Zachowuje się jak kretyn - ktoś tu chyba nareszcie to zauważył.
- To akurat wiem. Ale mów o co chodzi.
- Podobam się Roksanie? - przyznam, że mnie zamurowało.
- Dlaczego pytasz?
- Tak po prostu. Odpowiedz mi.
- W takim razie tak po prostu zapytaj Roksanę - kurde byłam strasznie ciekawa powodu dlaczego pyta. Odwróciłam się, chcąc udać się na stołówkę.*****
- Karolina, poczekaj! - krzyknęła Roksana z drugiego końca korytarza. Zatrzymałam się, a ta biegła w moja stronę.
- Nie uwierzysz co słyszałam! Ludzie z klasy i nie tylko mówili o tobie i Arturze siedzących na ławce przed szkoła. Podobno wyglądaliście na mega zakochanych.
- Przecież o to chodziło, prawda?
- Tak, ale... - nie dałam jej dokończyć.
- Ale co?
- Wszyscy mówią, że uległaś.Nie powiem dobry żart. Parsknęłam śmiechem.
- I dobrze - powiedziałam, a dziewczyna tylko pokręciła głową.
- Jesteś pewna? A co będzie jeśli Adam się dowie?
- Prędzej czy pózniej się dowie, wtedy mu wszystko wytłumaczę. Zresztą ma teraz inne sprawy na głowie - powiedziałam, kiwając głowa w jego stronę, gdy weszłyśmy juz do stołówki. Kurwa. Zapomniałam, że ona nie wie o naszej rozmowie.
- Jakie?
- Niedługo Talent Show i mają próby.
- A no tak, tak.
- Roksa, powiedz ile osób się na mnie patrzy.
- Ymmm... więcej niż połowa stołówki. Wieści szybko się niosą. Jesteś wyczulona na wzrok Sikorskiego, który właśnie tu idzie.Zaczerpnęłam powietrza. Nie chciałam robić jeszcze sceny w tłumie ludzi, ale nie mogłam juz nic zrobić. Nie zdążyłam nałożyć wszystko to co chciałam na tackę, kiedy brunet pojawił się obok mnie.
- Królicze żarcie? - zapytał unosząc jedną brew.
- Prowadzę zdrowy styl życia - uśmiechnęłam się.
- A wiec żyjesz zdrowo? - mruknął, przesuwając się bliżej, niby sięgając po bułkę. Jego klatka piersiowa dotykała moich pleców. Chyba przeszła mi ochota na drugie śniadanie. - A wiesz co jest jeszcze kluczowe przy zdrowym stylu życia? - zapytał seksownie przegryzając wargę. Chwila... stop! To wcale nie było seksowne!
- No słucham, co takiego? - zapytałam, a w tym czasie chłopak nachylił się nad moim uchem i szepnął:
- Ja i moje ciało, słońce. Ty wiesz o co chodzi.I odszedł zostawiajac mnie w totalnym szoku. Cholera... to nie miało być tak. Co jeśli wszystko idzie w złym kierunku? Co jeśli to mi się nie uda? Cholera... Po prostu zaczęłam panikować.
- Karolina, dobra mina do złej gry. Pamiętaj, że sama tego chciałaś.
Miała rację, sama tego chciałam. Wzięłam swoją tace i jakby nigdy nic się nie stało ruszyłyśmy w stronę naszego stolika. Jeśli tak popierdolona akcja nie wykończy mnie psychicznie to już nic nie będzie mnie w stanie złamać, naprawdę.
Widziałam, że Adam się na mnie patrzy. Nie wiem co to było za spojrzenie. Był zdziwiony czy zły? Podejrzewałam, że dowiem się tego prędzej niż myślałam.Hejka! 💕 dziękuję za ponad 660 wyświetleń! Jest to ogromna liczba, tym bardziej, że opowiadanie istnieje trochę ponad tydzień 😱
Słuchajcie jest sprawa. Jutro (czyli w niedzielę) jadę do przyjaciółki, więc rozdziałów raczej nie będzie 😭 wybaczcie, ale po prostu chce siedzieć z nią czas. Ewentualnie w drodze, jak będzie mi się nudziło to coś napiszę, ale nie obiecuje. Mam nadzieję, że jak wrócę za tydzień to będzie jeszcze więcej osób! 😂
A co sądźcie o rozdziale? 😂😌