Odwróciłam się na pięcie i odeszłam, zostawiajac Roksanę z Adamem. Nie zależało mi, żeby za mną szła. Mogła odezwać się, wtedy Adam miałby ograniczone pole 'manewru'.
Usiadłam na drewnianej ławce, z dala od ludzi. Miałam już wszystkiego serdecznie dość. Nie wiem, kto mnie teraz bardziej denerwował. Sikorski, czy mój brat? Zachowywałyby się, jakby był moim ojcem, a nie był! Rozumiem, że się martwił, ale nie można popadać w paranoje. Artur to łamacz serc, najgorszy z najgorszych, ale to nie był powód, żeby traktować mnie jak małe dziecko. Nawet jeśli zrobię coś, co mu się nie podoba nie powinien mieć nic do tego.
W tym momencie przyszedł mi do głosy plan. Nie interesowała mnie, że zrobię z siebie idiotkę. W tym momencie nic się nie liczyło. Teraz to ja chciałam się zabawić. Wstałam szukając przyjaciółki w tłumie. W tym samym czasie złapała mnie za rękę.
- Adam jest wściekły.
- Wiesz co? Mam go głęboko gdzieś. Chce się dobrze bawić.
- Karoli... - niedane było jej dokończyć.
- Rozumiem, że teraz mój brat jest dla Ciebie ważniejszy. Leć baw się.
- Co?! Co ty w ogóle wygadujesz?
- Nawet się za mną nie wstawiałaś - powiedziałam, a w tym momencie brunetka odwróciła głowę w bok. - Zaraz, chwila moment. Ty mi nie wierzysz.
- Wiesz... Nie było mnie tam.
- Roksana! - krzyknęłam. Nie spodziewałam się czegoś takiego.
- Nie drżyj się, ludzie się patrzą.
- Będę się drzeć! Będę robić to ci mi się podoba!
- Przecież nikt Ci nie... no chyba żartujesz!
- Nie żartuje. Nie możecie mnie tak kontrolować Roksana.
- Przecież Adam będzie wściekły.
- Mówiłam Ci już gdzie go mam.
- Karolina, nie rób tego. On to weźmie na poważnie. Uzna, że się poddałaś...
- Przecież i tak uważacie, że się mu dałam!
- Nie!
- Mówisz mi to tylko po to, żebym tam nie poszła. Jestem wściekła, rozumiesz?
- Naprawdę chcesz iść zatańczyć z Arturem Sikorskim, którego tak bardzo nienawidzisz? Chcesz czuć jego ręce na Twoim ciele? Naprawdę, chcesz tego?Przełknęliśmy ślinę. Wcześniej nie zdawałam sobie z tego sprawy. Potrząsnęłam głową i zdałam sobie sprawę, że wcale nie byłam taka odważna tak mi się wydawało.
- Chodźmy stąd.
- Gdzie?
- Jak najdalej od niego, bo właśnie nas zauważył.Złapałam przyjaciółkę za rękę, która mi podała i podszywam za nią. Co ja sobie myślałam? Takim posunięciem mogłam zrobić sobie wielką krzywdę. Po takiej akcji nie odpuściłby mi. To pewne.
- Obiecuję, że następnym razem wstawię się za Tobą u Adama - powiedziała, tym samym wyrywając mnie z zamyślenia.
- Roksana, czekaj. Nie musisz mu mowić jaki z niego debil bo ja tez przesadziłam.
- Nie, Karolina... on osadził Cię niesłusznie. Pamiętasz co sobie przyrzekałyśmy? Żaden chłopak nie stanie miedzy nami.
- Pamietam - uśmiechnęłam się i przytuliłam ją.*****
- Roksana? Zastanawiałam się ostatnio nad pewna rzeczą - przyznam się, że długo się zastanawiałam nad tym jak przeprowadzić z nią tę rozmowę.
- No co jest? - mruknęła, nie unosząc wzroku znad swojego telefonu.
- Artur Sikorski podrywa wszystkie dziewczyny, tak? Rozkochuje je, a pózniej odrzuca.
- No tak. Do rzeczy, proszę Cię.
- Co by było, gdyby któraś dziewczyna postąpiła z nim tak, jak on z nimi postępuje?
- Karolina, chyba nie masz zamiaru być tą dziewczyna! - krzyknęła z niedowierzaniem. - Karola, nie. To jest zły pomysł. Nie uda Ci się. Wierzę w Ciebie, ale nie uda Ci się.
- Ja tez potrafię być nieobliczalna.
- Karolina... - westchnęła. - Daj sobie spokój. To źle się skończy, czuje to. Obiecaj, że wycofasz się z tego jeśli coś poczujesz... - nie dałam jej skończyć.
- Nic nie poczuję. Ja go nienawidzę. Chcę dać mu nauczkę. Chodź raz chce być zimną suką.
- No... Dobrze masz moje wsparcie. Też chcę, żeby ktoś dał mu w końcu nauczkę. Tylko nie zrób nic głupiego.*****
Jak zwykle byłam spóźniona. Było juz dwanaście po ósmej kiedy przekroczyłam próg szkoły. Biegłam szybko przez szkolny korytarz.
- Gdzie się tak spieszysz słońce?
Po tych słowach stanęłam jak wryta. Próbowałam opanować się, żeby nie powiedzieć coś niemiłego. Dziś był dzień wcielenia mojego planu w życie.
- Nie spieszysz się na lekcje? - zapytał opierając się o szafki.
- Jakoś nie - uśmiechnęłam się. A on wydawał się być zmieszany.
- Przed chwilą wyglądało to inaczej.
- Przed chwila byłam kimś innym Artur.
- Możesz mi powiedzieć co to znaczy.
- Nie ma takiej opcji.
- W ogóle nie ma takiej opcji czy teraz?
- Jutro mogę juz być kimś innym. Teraz wybacz, ale i tak jestem juz spóźniona.Dobrze, zwróciłam na niego swoją uwagę całkowicie nieświadomie. Teraz zamierzałam sprawić, że nie oderwie ode mnie oczu.
*****
- Dzień dobry. Przepraszam za spóźnienie.
- Siadaj - powiedziała pakując rzeczy. - Muszę na chwile wyjsć poczekajcie.
- Mhhh. Co ty taka radosna - zapytała przyjaciółka.
- Spotkałam kogoś po drodze do klasy - uśmiechnęłam się tajemniczo.
- Mów o czym z nim rozmawiałaś - straciłam jej rozmowę z Arturem. Wydawało mi się, że jest zachwycona.
- Rozkochaj go w sobie. - słucham? Moja przyjaciółka jeszcze dwa dni wcześniej uważała, że to zły pomysł, a teraz karze mi go w sobie rozkochać.
- Taki mam zamiar. Niedługo nie będzie wiedział jak ma na imię. A ty mi w tym pomożesz.
- Ja?
- Tak.
- Jak?
- Za dwa tygodnie jest dyskoteka, pamiętasz? - na jej twarz wkradł się szeroki uśmiech.
- Zrobię Cię na bóstwo. Zawsze wyglądasz jak bogini, ale teraz żaden nie będzie mógł przejść obojętnie.
- Zależy mi tylko, żeby jeden zwrócił na mnie uwagę.
- Uwierz mi, zwróci.Hejka! 💕 spodziewaliście się takiego obrotu sprawy?! Jak myślicie, Karolinie uda się rozkochać w sobie Artura? Czy może to Artur rozkocha w sobie Karolinę?!
Jest juz ponad pół tysiąca wyświetleń 😭💕 dziękuje? ❤️ gwiazdki i komentarze motywują! Od tego zależy czy pojawi się jutro nowy rozdział!