- Adam, proszę Cię - powiedziała cicho Roksana, ktorej wcześniej nie zauważyłam. Złapała mojego brata za rękaw białej koszuli i próbowała zatrzymać, ale szarpnął ręka i wyrwał sie. Ja zamiast cos zrobić stałam i patrzyłam jak to sie dalej potoczy.
- I co, dalej jesteś tego zdania, że Twoja siostrzyczka jest twarda? - zakpił, podchodząc do mojego brata, ale ten go odepchnął. Ludzie na parkiecie zaczęli sie pasować, patrząc na chłopaków ze zdziwieniem.
- Nie masz prawa sie do niej dotknąć, Sikorski, rozumiesz?!
- Juz to zrobiłem i chętnie zrobiłbym to jeszcze raz. A ona będzie błagała o wiecej.
Naprawdę, tym razem chciałam jakoś zareagować. Chciałam krzyknąć, rzucić sie na niego z pięściami, ale nie zderzyłam nawet otworzyć ust. Adam był tym, który rzucił sie na niego.
- Adam! - krzyknęłyśmy w tym samym czasie i rzuciłyśmy sie w ich stronę, ale tym razem Artur trafił mojego brata w szczękę.
- Zabije Cię, sukinsynu! - krzyknął Adam i mimo tego, że z jego wargi płynęła krew kolejny raz natarł na Sikorskiego i tym razem oboje leżeli na podłodze.
- Adam koniec!
Moje, ani Roksany krzyki nic nie podziałały. W pewnym momencie udało nam sie złapać Adama za koszule, ale wyrwał sie nam i nie miałyśmy tyle siły, żeby oddzielić go od Artura. Okładali sie pięściami po twarzy, brzuchy ogólnie wszędzie. Ludzie tylko patrzyli. W pewnym momencie ktoś zaczął krzyczeć i wołać ochronę. Super. Tego jeszcze brakowało. Rozejrzałam sie dookoła, ale widziałam tylko spanikowana Roksę stojąca obok mnie.
- Co tu sie do cholery dzieje?! - wydarł sie mężczyzna w czarnym ubraniu, próbujący oddzielić Artura od Adama. Spojrzałam na Sikorskiego i zrobiło mi sie nie dobrze. Miał rozcięta, dolną wargę, rozcięty luk brwiowy z którego także leciała krew. Az bałam sie spojrzeć na mojego brata.
Ochroniarze zaczęli ciagnąć ich w stronę drzwi, a my chcąc nie chcąc poszłyśmy za nimi. Czułam jak mocni wali mi serce, jakby miało zaraz wyskoczyć. Na miękkich nogach dotarłam do wyjścia, gdy facet który trzymał mojego brata pchnął go z całej siły na kostkę brukowa, a ten stracił równowagę.
- Adam! - krzyknęłam przerażona. Podbiegłyśmy z Roksana do niego i pomogłyśmy mu pozbierać sie z ziemi. Nie o chodziło mnie co jest Arturowi, chociaż i on wyładował na bruku. Byłam tak wściekła, ze nawet nie wiedziałam czy bardziej na siebie czy na tego pieprzonego kretyna.
- Boże, Adam! - pisnela moja przyjaciółka, zakrywając dłońmi usta i oczy. Adam miał rozcięta dolna wargę w 4 miejscach i z nosa lała sie krew strumieniami.
- Zabije go Karolina. Nie pozwolę mu żyć - wybełkotał.
- Adam, zastanów sie czy warto iść siedzieć za kogoś takiego jak on! - moj głos załamał sie. Miałam wrażenie, że zaraz sie rozpłacze, ale musiałam byc silna. - Zadzwonię po taksówkę.
- Nie - odpowiedział gwałtownie.
- Adam musisz wrócić jakoś do domu, a my same nie damy rady Cię ciagnąć przez całe miasto - powiedziała błagalnie Roksana, kucając naprzeciwko niego. Spojrzał na nią uważnie, a ta schyliła głowę jakby sie go wstydziła. Podniósł jej brodę do góry i kiedy ta sie na niego patrzyła uroczo sie do niej uśmiechnął.
- Okey, dzwońcie - powiedział, po czym spojrzał na mnie. - zabije go.
- Adam prosze Cię, uspokój sie - Roksana poszła zadziw ci po taksówkę, a ja usiadłam przed nim po turecku. Rozglądałam sie i w pewnym momencie zauważyłam ze jesteśmy sami. Po Sikorskim ani śladu.
- Karolcia, dlaczego akurat on?
- Źle to odebrałeś.
- Wiem co widziałem - warknął, krzywisz sie przy tym okropnie. Miałam straszne wyrzuty sumienia, że to przeze mnie.
- Adam to naprawdę nie tak.
- A jak? Kleiłaś sie do niego.
- Bo to jest... kurwa... - chciałam powiedzieć mu cała prawdę, że to wszystko to tylko glupi plan, zrobienia z Artura Sikorskiego największego pokraki w historii całej szkoły, który dał sie na rac dziewczynie. Obiecałam sobie, że tylko Roksana będzie wiedziała wszystko.
- Co Karola? Powiedz.
Nie odpowiedziałam.
- Taksówka juz jest - powiedziała Roksana. Pomogłyśmy Adamowi wstać i podejść do taksówki. Usiadłam z przodu na miejscu obok kierowcy, a Roksanę posadziłam obok Adama. Podałam taksówkarzowi adres i zapiekam pas.
- Roksana przewidujesz dzis u nas? - zapytałam, odwracając sie do nich. Dziewczyna nerwowo puściła rękę Adama i podniosła głowę z jego ramienia. Przytaknęła głowa, spoglądając na mnie niepewnie. Uśmiechnęłam sie lekko i rownież kiwnęłam, ale w innym celu. To tak jakbym, powiedziała "spokojnie, nie przeszkadzajcie sobie".
Hejka! 😂
Dalej nie mam humoru wiec rozdział taki średni 😢 a wam jak sie podoba? 💕
Spodziewał sie ktoś takiego obrotu sprawy?! 😂💕 Co myślicie o Roksanie i Adamie? 😱😍
dziękuje za ponad 2000 wyświetleń! 💗 najprawdopodobniej do piątku! 💗