7. Masz mnie

335 25 26
                                    


Wpatrywał się w dziewczynę, opierając łokcie o swoje kolana. Na dłoniach, których połączone palce, stworzyły mostek, oparł brodę. Czekał aż miko zacznie mówić, wątpiąc w to, czy ma cokolwiek interesującego do powiedzenia. Nie mógł się jednak wycofać, skoro zdeklarował się wysłuchać jej opowieści.
- Nie wiem od czego zacząć...
- Proponuję od początku – odpowiedział zgryźliwie.
Po chwili milczenia brunetka westchnęła, jakby chciała się uspokoić, dopiero potem zaczęła.
- Odkąd pamiętam uwielbiałam spędzać czas w tej świątyni. Przepadały za mną wszystkie kapłanki. Często im pomagałam, uczyłam się od nich wielu rzeczy... – powiedziawszy to, przerwała aby zastanowić się do czego zmierza. Nie wiedziała w jaki sposób opowiadać o swojej przeszłości. Nie o tym okresie. – I robiłam to dlatego, że tutaj nikt nie uważał za złe faktu, że widzę trochę więcej niż inni. Jako dziecko często widywałam wiele stworzeń z opowieści babć, czy dziadków, w które się nie wierzy. Potrafiłam się z nimi rozmawiać. Ludzie z wioski uważali, że to zły omen i zabraniali swoim dzieciom bawić się ze mną. Inni twierdzili, że zmyślam, kiedy opowiadałam im o tych wszystkich istotach. Radziłam sobie z tym jakoś, bo miałam siostrę, która wierzyła, że nie kłamię i spędzała ze mną czas, mimo powszechnego przekonania, że demony mnie opętały.
Powiedziawszy to, westchnęła kręcąc przy tym głową.
Do opętania trochę ci brakuje, pomyślał Tomoe, słysząc tamto stwierdzenie.
- Inne dzieci mi dokuczały. I głównie dlatego, zaczęłam tu przychodzić. Przynajmniej na początku. Później faktycznie polubiłam to miejsce. W końcu jednak i tutaj dopadły mnie plotki z wioski.
- A jak to się stało, że zostałaś kapłanką? – zapytał znudzony lis. Historia Haruny nie należała do porywających ani zapierających dech w piersiach. Dziecko jakich wiele. W każdym miejscu znajduje się jakiś wyrzutek.
- Ówczesna główna kapłanka poszła do moich rodziców i przekonała ich, że oddanie mnie do świątyni będzie najlepszym rozwiązaniem wszystkich problemów. Zgodzili się, a ja w ten sposób zaczęłam naukę. Tylko, że... Od tamtego czasu nie mogę opuszczać terenów świątyni, widywać się z rodziną. W zasadzie moje życie ogranicza się do posługi.
- Taka dola miko – stwierdził kitsune.
- Wiem, ale inne dziewczęta mogły i nadal mogą odwiedzać rodziców, dziadków, rodziny, pod warunkiem, że wykonają swoje obowiązki i wrócą na noc do świątyni. A ja nawet nie mogę z moją porozmawiać, gdy się tutaj pojawia. Kiedy przyszła tutaj Yuki i zaczęła się modlić o zdrowie dziecka, to pomyślałam sobie, że chciałabym móc je kiedyś zobaczyć, potrzymać... Ale nie będę mieć do tego okazji i dlatego...
- Dlatego zrobiło ci się przykro i przestałaś panować nad swoimi emocjami, co doprowadziło do powstania takiej atmosfery, jaka powstała. Rozumiem – dokończył za nią mężczyzna. Kapłanka pokiwała głową. Po chwili dodał – Jak mniemam, „Yuki" to imię Twojej siostry.
- Tak.
Tomoe skinął głową w milczeniu. Dziewczyna natomiast wpatrywała się podłogę, praktycznie na niej leżąc. W trakcie opowieści co chwilę zmieniała pozycję, próbując w jakiś sposób ukryć fakt, że jest bliska płaczu. Nie pomogło jej to w jakikolwiek sposób, ale demon nie zamierzał o tym wspominać. Tak samo nie planował komentować opowieści Haruny. Nic nadzwyczajnego to nie było, ale i tak musiał udawać, że choć trochę go to wzruszyło. W inny sposób nie będzie mógł jeszcze bardziej zbliżyć się do brunetki, a co za tym idzie doskonale bawić się kosztem jej i innych miko. Z tego też powodu, wstał, a następnie ukucnął przy leżącej dziewczynie.
- Usiądź – powiedział spokojnie. Kobieta wykonała polecenie. Następnym, co zrobił, było klękniecie na oba kolana i przytulenie dziewczyny do siebie. Opierając brodę o jej głowę, zaczął mówić:
- Wypłacz się, jeśli tego potrzebujesz. Nikomu o tym nie powiem. – Ton jego głosu był łagodny. Starał się przekonać kapłankę do tego, że jest po jej stronie i jej współczuje. – Czujesz się samotna, prawda? – zapytał, zarzucając w ten sposób sieć.
Zszokowana tym, co się dzieje, miko nie potrafiła wydobyć z siebie jakichkolwiek słów, dlatego jedyne co zrobiła, to pokiwała głową. Jednak po chwili przypomniała sobie, że Tomoe nie mógł tego widzieć, co najwyżej mógł poczuć przez swoje kimono, ale i tak wolała się upewnić, że dostanie na swoje pytanie odpowiedź.
- Tak.
Na to jedno słowo demon czekał tyle czasu. W końcu miał pewność, że, po pierwsze, dziewczyna jest szczera sama za sobą, skoro była w stanie na głos potwierdzić jego słowa, a po drugie, że mu ufa. Uradowany uśmiechnął się.
- Niepotrzebnie. Masz mnie – powiedział, wciąż łagodnym tonem, po mistrzowsku ukrywając swoją radość. – W każdej chwili możesz mi o wszystkim powiedzieć, zawsze cię wysłucham.
- Czcigodny pewnie słyszał i widział gorsze rzeczy, nie chcę opowiadać o swoich problemach. Pewnie i tak wydają się panu bzdurą...
- Nie jestem człowiekiem i nie jestem w stanie zrozumieć wielu rzeczy, które was przejmują. Ale tęsknota za rodziną jest czymś, co nawet ja czuję – skłamał. Nigdy mu nikogo nie brakowało, teraz także.
- Naprawdę?
Dziewczyna odsunęła się od lisa i podniosła głowę do góry, żeby móc widzieć twarz rozmówcy. Kitsune spojrzał w dół, wszak był od niej dużo wyższy.
- Tak. Wszystkie lisy, służące pani Inari są dla siebie jak rodzina. Wielu z nas faktycznie powiązanych jest więzami krwi. Mówiłem, że odwiedzam czcigodną, bo mi jej brakuje, prawda? – zapytał, a w odpowiedzi brunetka skinęła głową. – Kiedy opuszczam świątynię i wracam do niej, to widuję się także z moimi braćmi i siostrami, których tak bardzo mi tutaj brakuje – kontynuował swoją opowieść, przekonując Harunę, że potrafi ją zrozumieć.
Kapłana patrzyła na niego zdziwiona. Nie sądziła, że Tomoe może czuć coś podobnego.
- Też nie lubię o tym mówić – dodał, widząc wyraz twarzy brunetki. – Widzisz ile mamy ze sobą wspólnego? Dlatego, zawsze możesz przyjść do mojej komnaty i opowiedzieć mi o tym co cię trapi, bo jako jedyny tutaj, jestem w stanie cię zrozumieć.
Skończywszy mówić, przytulił dziewczynę po raz drugi, trochę mocniej niż poprzednio. Trzymał ją blisko siebie, do momentu aż sama nie odwzajemniła uścisku. Przez pewien czas trwali w ten sposób, nie odzywając się do siebie. Panująca między nimi cisza, nie była w żaden sposób krępująca. Dla brunetki była to cisza pełna zrozumienia, a dla Tomoe, moment kiedy może zacząć cieszyć się smakiem zwycięstwa. 

_________________

Pierwszy raz napisałam rozdział w półtorej godziny o.o Jestem z siebie dumna :D 
Mam nadzieję, że Wam się spodobał! Proszę o Wasze opinie w komentarzach! 
Zachęcam także do obczajenia mojego nowego opowiadania "To już nie wróci". Jedyne co ma z grą wspólnego to wygląd niektórych postaci oraz ich sposób bycia, o ile uda mi się go odwzorować, tak więc nie trzeba znać fabuły gry, żeby móc czytać :D Bo to zupełnie inna opowieść niż to, co się dzieje w aplikacji xD

KłamstwaWhere stories live. Discover now