4. Kim pan jest?

412 30 14
                                    

Dziewczyna patrzyła na Tomoe podejrzliwym wzrokiem. Ame nigdy nie szczekał na ludzi, którzy przychodzili do świątyni. W ogóle, nie robił tyle hałasu, gdy nie było ku temu powodów. Co prawda pies to tylko zwierzę, nie wiadomo kiedy coś mu odwali, nawet jeśli dobrze ułożony. Teraz mogło tak przecież być, a mimo to, brunetka nie chciała w to uwierzyć. Nie, nie. Zachowanie czworonoga z pewnością było związane z czymś innym. Pewnie z siłami nie pochodzącymi z naszego świata.
Tego była pewna, na pewno ma rację. W końcu jest kapłanką, najważniejszą w świątyni, a te dwie staruchy za nią w każdej chwili mogą zejść z tego świata.
Przekonana o nieomylności swego osądu, zaczęła schodzić po schodach.
- Pytałam kim jesteś – powiedziała.
- Zwykłym podróżnikiem – odpowiedział lis, przyglądając się poczynaniom maiko. Wyglądała na pewną siebie i tego, co zamierza zrobić. W zasadzie, był w stanie odróżnić to od pychy, dumy. I ku swojej uciesze odkrył, że raczej była to osoba pyszna. Tym lepiej dla niego. Kogoś takiego będzie mu łatwiej oszukać.
Zrobił krok w tył, jakby bał się powoli zbliżającej się do niego dziewczyny. Zerknął przy tym na kałużę, którą wcześniej minął. Nie miał przecież zamiaru ubrudzić sobie w niej ubrań. Jednocześnie liczył na to, że brunetka dostrzeże to, że spojrzał na wodę. Przy odrobinie szczęścia mogłaby to odebrać jako chęć upewnienia się, czy widać go w niej. *
Miko zbliżyła się do mężczyzny. Skrzyżowała ręce na piersi i nic nie mówiąc, również spojrzała na kałużę. Podróżnik stał w miejscu, w którym jego odbicie powinno być widoczne w tafli wody. A tak nie było. 
Lis? Czego może tutaj szukać? zastanawiała się dziewczyna. To świątynia Inari, traktujemy jej sługi z należnym szacunkiem i czcią. Może jest głodny i chce prosić o jedzenie? A może pani Inari chce sprawdzić, jak traktuję jej podopiecznych? Jeśli tak, to po odpowiednim ugoszczeniu tego lisa, Inari sprawi, że będę jej najbardziej znaną kapłanką? Albo odwdzięczy się plonami obfitszymi niż te z ostatnich lat? Z drugiej strony może to jest yako? Ale czego w takim razie chciałby złośliwy lis? 
- Nie wygląda pan na podróżnika – powiedziała spokojnie. Na razie nie będzie mówić o swoich podejrzeniach, tak postanowiła. Święcie przekonana, że kitsune jeszcze nie wie, że odkryła kim jest, zapytała czy coś się mu stało w drodze do świątyni. W końcu od czegoś musiała być ta krew na ubraniu.
- Wiem, w lesie zaatakowali mnie rabusie i zabrali wszystko co ze sobą miałem! Udało mi się jednego poważnie zranić, ale potem i tak musiałem uciekać... - odpowiedział Tomoe, naśladując głos szczerze zasmuconego człowieka. Zastanawiał się na ile kapłanka będzie skłonna mu uwierzyć. W końcu jest młoda, a dziewczęta w jej wieku wierzą w niemal każdą historyjkę, którą się im opowie.
- Bardzo mi przykro – powiedziała ze współczuciem w głosie. – Ugościmy pana przez kilka dni – dodała z uśmiechem, a następnie zwróciła się do dwójki miko, trzymających w dłoniach miotły. Prawdopodobnie zamiatały dziedziniec, gdy pojawił się lis. – Hotaru, Hana, przygotujcie panu posiłek. Porządki dokończycie później.
Następnie, ponownie zwracając się w kierunku lisa, ukłoniła się. Kiedy się wyprostowała wskazała ręką jakiś budynek za świątynią.
- Zapraszam – powiedziała, a następnie, w towarzystwie starszych pań, podreptała we wskazanym przez siebie kierunku.
Tomoe szedł za kobietami, myśląc jak bardzo naiwni i słabi są ludzie. Łatwo ich oszukać, zamanipulować... W pewien sposób to aż przykre. Bycie tak podatną na wszystko istotą musi być naprawdę straszne. Zastanawiał się także, czy najmłodsza z trójki domyśliła się, że nie był człowiekiem. Jeśli tak, to całkiem dobrze to ukrywa, jeśli nie – musiała być ślepa.
Miko zaprowadziły go we wskazane miejsce, a następnie wpuściły do środka. Najmłodsza z nich prowadziła go dalej ciemnym i wąskim korytarzem do momentu aż nie dotarli do drzwi, po których otwarciu, demonowi ukazało się dużo większe pomieszczenie. Było puste. Brunetka weszła tam, zapraszając do środka również Tomoe.
- Pani Sakuro, pani Satsuki, proszę, dopilnujcie by posiłek dla naszego gościa był jak najlepiej przyrządzony oraz zadbajcie o przygotowanie dla niego pokoju.
- Oczywiście – odpowiedziały staruszki, kłaniając się dziewczynie. Zaraz po tym, zgodnie z jej wolą, poszły wykonać powierzone im zadania.
Lis przyglądał się młodej miko. Była taka głupia, czy tylko naiwna, pozwalając na to, by pozostawiono ją sam na sam z zupełnie obcym mężczyzną? W dodatku brudnym od krwi. Przecież mógł być gwałcicielem, albo mordercą. Naprawdę jest aż tak łatwowierna i przekonana o tym, że nikt jej nie skrzywdzi?
Dziewczyna przeszła w głąb pomieszczenia, gdzie usiadła, a następnie, wskazując ręką miejsce przed sobą, poleciła Tomoe zrobić to samo. Oczywiście, tak się stało.
- Jak pan słyszał, kazałam przygotować dla pana pokój oraz posiłek. Dziewczęta dobrze gotują, więc z pewnością będzie pan zadowolony – powiedziała, uśmiechając się do mężczyzny. – Osobiście zadbam o to, by niczego panu nie zabrakło w trakcie pobytu tutaj.
Brunetka postanowiła pokazać się teraz od jak najlepszej strony. Jeśli jest to lis od pani Inari, to musi zrobić wszystko, by było mu tutaj dobrze i by później opowiedział jej o brunetce jak najwięcej dobrych rzeczy. Wtedy z pewnością bogini ją wynagrodzi.
- Dziękuję – odpowiedział, pochylając głowę w wyrazie szacunku i wdzięczności.
- Ależ nie ma za co – odparła uprzejmie. – Pozwolę sobie zapytać, jak się pan nazywa? – spytała, zmieniając temat rozmowy.
- Tomoe – odrzekł zgodnie z prawdą. W tej jednej kwestii nie ma potrzeby kłamać. Patrzył na swoją rozmówczynię pewien, że jest to ta cudowna kapłanka, o której opowiadali mu świętej pamięci drwale. Jednak musiał udawać, że nie wie. – Czy ja również mogę zapytać o pani imię?
- Haruna. Miło mi pana poznać.
- Mnie również.
Następne kilka minut wymieniali się uprzejmościami. Następnie do pomieszczenia weszły Hotaru oraz Hana. Każda trzymała w dłoniach tacę z jedzeniem. Postawiły je przed Tomoe oraz brunetką, kłaniając się przy tym.
- Mamy nadzieję, że będzie smakowało – powiedziały wychodząc z pomieszczenia. Haruna odprowadziła je wzrokiem, zastanawiając się dlaczego i ona dostała posiłek. Wszak jeszcze nie pora by jadła. Po chwili namysłu doszła do wniosku, że to pewnie pani Sakura kazała także dla niej coś przygotować.
Tomoe chwycił w dłoń pałeczki, a następnie zaczął jeść. Przeciwnie miko. Ona jedynie patrzyła na przybysza.
- Panie Tomoe, kim pan jest? – zapytała.
- Podróżnikiem, mówiłem już – odparł, przerywając na chwilę jedzenie. Jak na coś zrobionego przez ludzi, było całkiem dobre.
- Doprawdy? Ame nigdy nie szczeka na wiernych, czy w ogóle na kogokolwiek. Czasami, kiedy wyczuwa niebezpieczeństwo, to wtedy. Nie chcę pana urazić, w końcu to tylko pies, mógł tak po prostu zacząć robić hałas.
Lis przyglądał się kapłance. Ciekaw do czego jej wywód ma prowadzić. Może jednak się zorientowała?
- Tylko martwi mnie jedna rzecz.
- Jaka? – zapytał mężczyzna.
- Nie widać było pańskiego odbicia w kałuży – wyjaśniła. – Zupełnie jak u lisów – dodała z uśmiechem.
Tomoe, zadowolony, odłożył naczynie po jedzeniu oraz pałeczki na tacę. Jego twarz nie wyrażała jakichkolwiek emocji, mimo ekscytacji rosnącej wewnątrz niego.
- Więc jednak zauważyłaś. Brawo – pochwalił dziewczynę. Jak on doskonale wiedział w jaki sposób pokazać ludziom to, co chciał żeby zobaczyli. – Wspomnę czcigodnej Inari o tym jak szybko się zorientowałaś – powiedział. Wiedząc, że nie ma po co się dłużej ukrywać, przestał korzystać z możliwości ukrycia przed ludzkim wzrokiem uszu i ogona. W zasadzie, nie tylko dlatego przestał. Zdawał sobie sprawę z tego, że kolor futra na jego ogonie pomoże mu przekonać miko.
- Inari? – powtórzyła brunetka,
- Owszem. Jestem jednym z jej sług. Nakazała mi przybyć do tej świątyni, by przekazywać wam jej wolę, ewentualnie ostrzeżenia – skłamał. Widząc, że Haruna połknęła haczyk, ucieszył się.
W ten sposób na dobre rozpoczęła się jego zabawa.
____________

* Według niektórych podań psy widzą prawdziwą postać lisa. A jeśli chodzi o odbicie w kałuży – część źródeł donosi iż lisy nie odbijał się wcale, część, że odbicie zdradzało ich prawdziwą formę. Jak widzicie ja poszłam w brak odbicia :)

Oto nowy rozdział! Jak na mnie to strasznie długi. Chciałabym standardowo takie pisać, ale nie wychodzi :(

Mam nadzieję, że czytało się Wam przyjemnie! Czekam na komentarze! :D

KłamstwaWhere stories live. Discover now