Od dnia, w którym Tomoe pocieszał Harunę, minął tydzień. Zdążył w tym czasie całkowicie owinąć sobie ją wokół palca. Aby to osiągnąć codziennie jadał razem z nią posiłki, rozmawiał, słuchał jej, czy pomagał przy niektórych pracach w świątyni, co spotkało się z dezaprobatą innych kapłanek. Początkowo dziewczyna przejmowała się opinią staruszek, które tutaj służyły, jednak lis skutecznie przekonywał ją, że niepotrzebnie. Mimo wszystko te dwie kobiety robiły wszystko co możliwe, aby demon utracił zaufanie głównej kapłanki. Nawet jeśli z Haruną im się nie udawało, to część miko w świątyni powoli zaczynała podzielać opinię staruszek, jednak nie przestawały być uprzejme. Przede wszystkim ze względu na zalecenia brunetki.
Taki stan rzeczy utrzymywał się przez kilka kolejnych tygodni. Wszystko zmieniło się po śmierci pani Sakury. Wtedy kobiety i dziewczęta ze świątyni były zbyt przejęte odejściem osoby, która przez lata o nie dbała, nauczyła niemal wszystkiego co teraz potrafią i wiedzą. Nie był więc to odpowiedni czas na spory dotyczące wiarygodności tego, co kitsune mówił i robił. Tym bardziej, że Tomoe umiejętnie udawał, iż i jego śmierć kobiety w jakiś sposób dotknęła.
O ile pani Sakura zmarła z przyczyn naturalnych, o tyle pani Satsuki ktoś w dokonaniu żywota pomógł. Za sprawką lisa, staruszka zasnęła już na zawsze. Dlaczego to zrobił? Żeby już nikt nie utrudniał mu w żaden sposób zabawy, co staruszce wychodziło całkiem dobrze.
Podczas kolacji, którą Haruna spożywała z dala od reszty kapłanek, demon przyglądał jej się uważnie. Mimo tych wszystkich spięć, mających miejsce przed śmiercią obu kobiet, wyglądała na przygnębioną. Od pogrzebu Sakury prawie nic nie jadała, tak samo było dziś, w dniu pochówku Satsuki. A nawet gorzej. W jednej ręce trzymała miseczkę ryżu, w drugiej pałeczki, którymi zamiast jeść, mieszała ziarenka w naczyniu.
Tomoe nie rozumiał jak ludzie mogą w ten sposób reagować na coś tak naturalnego, jak śmierć. Jedno życie się zaczyna, inne kończy. Take jest odwieczne prawo natury, a płacze, poszczenie, odcinanie się od wszystkiego i wszystkich tego nie zmienią. Więc dlaczego to robili? Lis nie był w stanie tego pojąć.
- Mama nie nauczyła cię, że nie wolno bawić się jedzeniem? – zapytał kitsune, patrząc na dziewczynę. – Jedz.
- Nie potrafię... – odpowiedziała cicho. Jej głos drżał, była bliska płaczu. Rzadko kiedy można było zobaczyć ją w takim stanie. Wciąż mieszając ryż w miseczce, wpatrywała się w ziarenka pustym wzrokiem.
- Haruna, musisz jeść, bo inaczej nie dasz sobie rady z wykonywaniem swoich obowiązków. Widziałem przecież jakie męczące są te wszystkie tańce, które musicie wykonywać. Jedz.
- Nie chcę, nie mogę...
Nie mogąc już dłużej wytrzymać takiego zachowania dziewczyny, mężczyzna wstał, z zamiarem zostawienia jej samej. Nie żeby obchodziło go, co robi taki śmieć, ale psuje mu przez to zabawę.
- Dokąd idziesz? – zapytała brunetka, gdy miał już wyjść. Brzmiała, jakby nie chciała, aby Tomoe zostawiał ją samą. Uśmiechnął się w duchu.
- Jakie to ma znaczenie? Ty i tak nigdzie się stąd nie ruszysz i niczego nie zrobisz. Nie potrafisz nawet zjeść miski ryżu.
- Wiem, ale nie o to mi chodziło...
- O co więc?
Kapłanka odpowiedziała dopiero po kilku minutach.
- Czy znowu nie będzie cię przez kilka dni. Nie chcę być sama, nie teraz...
- Innymi słowy, chcesz, żebym tu z tobą został, tak? – zapytał kitsune. Domyślił się tego już w momencie, gdy zapytała gdzie idzie. Teraz tylko dostanie potwierdzenie swoich domysłów, a także pokaże dziewczynie, że obchodzi go czego miko pragnie.
- Tak.
- Więc zacznij jeść – zakomenderował. Udawanie troski jeszcze bardziej zbliży go do Haruny. Dotychczas miała Sakurę i Satsuki, które dbały o nią, a kiedy obie nie żyją, Tomoe ma pole do popisu. Powie dziewczynie kilka miłych słów, powie co ma robić i już. Będzie się czuła lepiej. No i najważniejsze, tylko jego opinia będzie się dla niej liczyć. Wcześniej mimo wszystko zdanie staruszek miało dla niej znaczenie. Niewielkie, ale miało.
Lis usiadł obok kapłanki.
- Nie mam siły – powiedziała cicho.
- Dlatego, że od rana nic nie jadłaś. Daj.
Mówiąc to wskazał pałeczki i naczynie palcem. Brunetka wykonała polecenie i podała wszystko lisowi.
- Otwórz usta.
Kapłanka uniosła brew.
- Chyba nie zamierzasz mnie karmić...
- Skoro ty nie masz siły, to ktoś musi ci pomóc w jedzeniu.
Między pałeczkami trzymał kilka sklejonych ziarenek ryżu. Czekał aż miko otworzy usta. Ta, po chwili wahania, zrobiła to. Była przy tym zawstydzona, zmieszana. Nie wiedziała gdzie ma patrzeć. Tomoe bez słowa zaczął ją karmić.
Po posiłku, gdy Tomoe chciał pójść do siebie, dziewczyna chwyciła rękaw jego kimona, zatrzymując go przy tym.
- Coś się stało? – zapytał z troską w głosie.
- Chciałam podziękować.
Mężczyzna uśmiechnął się.
- Nie masz za co.
Widząc, że brunetka nie zamierza go puścić, westchnął, po czym znów usiadł obok niej. Naprawdę nie potrafiła sobie poradzić bez niego?
- Mam tu zostać? – zapytał nieco cieplejszym tonem głosu.
Skinęła głową. Dopiero wtedy puściła ubranie lisa. Ten wyciągnął zza pasa wachlarz, którym zaczął się ochładzać.
- Czcigodny Tomoe... - zaczęła z wahaniem. Kitsune zwrócił ku brunetce wzrok. – Cieszę się, że tu jesteś. Początkowo myślałam, że jesteś yako, ale teraz widzę, że jednak nie. Pomagasz w świątyni, troszczysz się o mnie...
Demon słuchał z rozbawieniem tego, co mówiła dziewczyna. Zasłaniał przy tym twarz wachlarzem, tak ciężko było mu się nie śmiać. Haruna jednak była głupia. Przestała go podejrzewać tylko dlatego, że zaczął ją chwalić i mówić jaka jest wyjątkowa.
Nagle, ku jego zaskoczeniu, dziewczyna przytuliła się do niego.
- Co ty robisz? – zapytał wyraźnie zaskoczony. Nie lubił kiedy dotykali go ludzie. Ale był w stanie to jakoś przeboleć. Doszedł do wniosku, że to musi być jej sposób no okazanie uczucia. Jedyny, na który mogła sobie pozwolić. Aby się upewnić, że o to chodzi, położył dłoń pod brodą dziewczyny, uniósł lekko jej głowę, a następnie pocałował. Tak żeby, nigdy o tym nie zapomniała, aby wspominała go przy każdej czynności._________________________
Wróciłam!
Dokończyłam rozdział. Próbowałam napisać go już przed wyjazdem, ale jakoś tak nie mogłam skończyć. Co napisalam parę słów, to stwierdzałam, że w sumie mam jeszcze kilka rzeczy do zrobienia. Ale teraz odpoczęłam, więc jest git! Wróciła wena i wszystko! :D
Uprzejmie informuję, że opowiadanie zmierza ku końcowi ;__; Jeszcze 2, w porywach 3 rozdziały i żegnamy się z Tomoe.
Ale na razie czekam na Wasze komentarze dotyczące dzisiejszego rozdziału! :D Jak widzicie jakieś błędy to śmiało pisać! :D
YOU ARE READING
Kłamstwa
FanfictionSetki lat temu, nim poznał Yukiji, Tomoe gardził ludźmi. Uwielbiał im dokuczać, dręczyć ich i krzywdzić. Pewnego dnia słyszy plotkę na temat pewnej kapłanki. Postanawia więc zobaczyć ile kryje się w niej prawdy, a także na ile będzie mógł sobie wzgl...