Nie wszystko potoczy się tak, jak sobie to zaplanujemy. Nie możemy też niczego przewidzieć. Carlotta wątpiła w to, że ktoś mógłby wywołać u niej takie emocje i uczucia jakie wywoływał u niej Zach. On miał w sobie coś, co sprawiło, że w końcu się złamała i pokazała co naprawdę kryje się w pełnej szarości i smutku dziewczynie, która była pozbawiona wiary w siebie i motywacji do życia. Odnalazła w końcu promień nadziei, że życie nie jest takie złe jak je sobie wykreowała. Pomijała te dobre rzeczy i za bardzo skupiała się na negatywnych. Carly nadal czeka na ten dzień kiedy zobaczy się z Zachem, nadal czeka na dzień kiedy będzie mogła wręczyć mu list. Nigdy jej nie zawiódł, był dla jak przyjaciel...a nawet kimś więcej. Czy Carlotta dowie się dlaczego Zach pojawił się bez przyczyny w jej sali, a potem bez słowa opuścił ją? Sama zadaje sobie te pytanie, co wieczór leżąc w łóżku i zastanawiając się kiedy nadejdzie to "później" obiecane w przekazie, zawartym na skrawku kartki.
_________________________________________________
KONIEC
Hejka wszystkim! Tak oto kończę ff "See you later". To była naprawdę niesamowita przygoda i doświadczenie tworzyć coś "swojego". Nigdy nie przypuszczałam, że kiedykolwiek może mi się to udać, dlatego chciałabym też bardzo mocno podziękować. Podziękować za te głosy, komentarze i wyświetlenia. Pamiętam jak cieszyłam się pierwszą setką, a teraz jest już tego ponad tysiąc! Nigdy nie sądziłam, że to co piszę mogłoby się komuś spodobać. Fakt. "See you later" jest bardzo dziwne i inne. Nie miało żadnej konkretnej fabuły, ani nie było w nim zawartych akcji. Szczerze, wiele naprawdę wiele rzeczy brałam ze swojego życia. Śmiało mogłabym rzec, że Carlotta była odzwierciedleniem mojej osoby. I tak ode mnie, na koniec, mam nadzieję, że nikt was nie spotkał się z niektórymi sytuacjami jakie były opisane w rozdziałach. Jeszcze raz bardzo dziękuję!
All the love. xx
CZYTASZ
see you later // z.a.
Fanfiction-Więc... -zaczął Zach, a ja wypuściłam powietrze z płuc, które wstrzymałam nawet nie mając o tym pojęcia. -Oczywiście nie zmuszam cię... -Nie! Nie zmuszasz mnie...-przerwałam mu - ...nie wiem czy potrafię - odrzekłam cicho skubiąc skórki przy paznok...