Mike ciągnął Alice przez zatłoczone korytarze i tworzące się coraz częściej korki, dziś panował większy niż dotychczas ruch.
To dzień darmowych pączków w bufecie, że nagle wszyscy zjawili się na wykładach? - pomyślała Alice rozglądając się z zaciekawieniem - a może to ja odzwyczajam się od ludzi?
Gdy tylko dotarli pod ich sale wykładową, Alice zatrzymała się gwałtownie. Jej oczom ukazała się wysoka, zgrabna, szczupła dziewczyna w jej wieku o wyróżniającym się znacząco z tłumu, jasnoniebieskim kolorze krótko ściętych włosów. Stała do nich tyłem w czarno-białym kombinezonie i białym kaskiem pod pachą. Na twarzy Alice od razu pojawił się uśmiech.
- Chloe! - krzyknęła.
Dziewczyna odwróciła się do nich gwałtownie, dzisiaj miała szczególnie ostry, różnokolorowy makijaż w rockowym stylu. Jej pomalowane na krwistą czerwień usta wykrzywiły się w szeroki uśmiech. Po chwili podbiegłszy do Alice, uwięziła ją w uścisku.
- Cześć wariatko! Pół roku cię nie widziałam - powiedziała Chloe.
- Bo postanowiłaś olać totalnie studia i ruszyć w świat, zostawiłaś mnie - oburzyła się Alice strzelając udawanego focha.
- Ale się opłacało - stwierdziła podekscytowana, zniżając głos - wpadnij do mnie, coś ci pokażę - szepnęła jej do ucha.
- Co?
- To tajemnica - znów szepnęła i zwróciła się do reszty znajomych - dobra ferajna, widzimy się po waszych wykładach, zajebista Chloe spadaa - powiedziała lekko podnosząc głos, po czym ruszyła do wyjścia.
- To była niespodzianka?
- Tak - potwierdził chłopak w czarno-czerwonych włosach.
- Wiesz , Chris? Ty i Chloe pasujecie do siebie - stwierdziła.
- Dwa różne światy...
- Które są bardzo blisko siebie - przerwała mu, puszczając oczko - dobra, wchodzimy do sali? Zaraz wykłady - spytała zerkając na zegarek.
- I tak nie mamy nic do roboty - stwierdziła Sam, reszta, zgodziwszy się z nią, weszła do środka.
~
Na wykładach dotyczących statystyk i projektowania badań, Alice w ogóle nie uważała. Marząc ołówkiem po czystej stronie zeszytu idealnie odzwierciedliła oczko wodne oraz te dziwna postać, która wyskoczyła nie wiadomo skąd. To nie było normalne i na pewno jej się nie przewidziało. Musiała tam wrócić, nie teraz, za kilka dni, chciała zdobyć więcej informacji, przeszukać książki i Internet, musiało coś być na ten temat.
- Panno Kerford, czy mogłaby pani łaskawie odpowiedzieć na moje pytanie? - z zamyśleń wyrwał ją donośny głos profesora Helinga, Alice powoli wstała i pochyliła głowę.
- Bardzo przepraszam, zamyśliłam się, czy... mógłby pan powtórzyć pytanie?
Kolejna wtopa... Co za dzień! - krzyknęła w myślach.
Na jej szczęście Heling był w dobrym humorze i miała szanse na udzielenie poprawnej odpowiedzi, do końca wykładów starała się nie rozmyślać o nieodpowiednich rzeczach.
~
Gdy wybiła upragniona godzina ogłaszająca koniec ostatnich wykładów tego tygodnia, wyczerpani przyjaciele zebrali się na parkingu, gdzie czekała już na nich Chloe na swojej białej Kawasaki. Tym razem przyjechała w dziurawych jeansach, czarnych kozakach, rozciągniętej bluzce na ramiączkach oraz czarnej kurtce. Na głowie miała za to swoją nierozłączną czapkę, a z twarzy zniknął makijaż. Powitawszy ją uśmiechem, zaczęli wysłuchiwać jej opowieści z podróży, czasem odnosili wrażenie, że zmyślała, jednak miała na swoje słowa niezbite dowody.
- ...I wtedy jak go wyprzedziłam, tak przejechałam zygzakiem miedzy innymi samochodami i przekroczyłam linię mety, tak też wygrywając darmowy tatuaż na przedramieniu.
- Wariatko - westchnęła Alice - ty się kiedyś zabijesz...
- Jestem niezniszczalna! Niepowstrzymana! BUM! - krzyknęła przechylając się znacząco do tyłu, prawie spadając z motocykla.
- Raczej zdrowo rąbnięta - skomentowała, po czym usiadła za Chloe - za karę podwozisz mnie do domu.
- Bez kasku? Mam złamać zasady? - zdziwiła się - to... mi się... PODOBA! - krzyknęła.
- Ty zakręcona pozytywnie wariatko- zaśmiała się Ely.
- Widzimy się kiedyś tam - rzekła odpalając silnik.
- Do usłyszenia - powiedział Mike.
Alice posłała mu uśmiech, którego niestety nie zauważył, gdyż zaczął coś pisać na telefonie z widocznym przejęciem. Nim cokolwiek powiedziała, Chloe ruszyła na pełnym gazie, przechodząc szybko do jazdy na jednym kole. Mimo woli dziewczyna pisnęła, mocniej zaciskając rêce wokół pasa przyjaciółki, po chwili jechały normalnie po zatłoczonych ulicach Verty z niedozwoloną prędkością. Gdy spędza się czas z Chloe, jest się narażonym na policję, wizyty na posterunkach, mandaty, złe towarzystwo, problemy z nieuregulowanymi długami i rachunkami jak i zwariowane, zagrażające życiu pomysły. Mimo to Alice kochała tę stukniętą buntowniczkę, chętnie wkraczała do jej świata z prostego powodu - świetnie się przy tym bawiła.
~
Dojechawszy na miejsce, Chloe bezwstydnie odpaliła papierosa i robiąc kółka z dymu, przyglądała się przyjaciółce zamyślona. Wypuściwszy resztę dymu nosem, usiadła wygodniej na motocyklu.
- Zmieniłaś się.
- W jakim sensie?
- Brak czarnej peruki, brak ostrego makijażu, zero kusych spódniczek i spodenek, żadnych rajstop w siatkę, zero skórzanych kurtek i koszulek w siatkę z długim rękawem, zero wysokich glanów do kolana, dramatycznie mniej biżuterii. Teraz kwiat we włosach, sukienka, szpilki... taka grzeczna dziewczynka. Co się stało z Goth Girl przez te pół roku?
- Już dawno umarła, dorosłam po prostu... ale z tego co widzę to ty wciąż jesteś i będziesz punkowa.
- Punk moim życiem, nie zrezygnuje z tego tak łatwo, może nawet nigdy... Zapalisz?
- Fuj.
- Chociaż w tym się nie zmieniłaś - roześmiała się.
- Too... co chciałaś mi pokazać? Bo miałam potem do ciebie wpaść...
- Wyślę ci na fejsie, normalnie padniesz jak TO zobaczysz!
- Chloe, coś ty znowu wymyśliła?
- Coś zarąbistego! Na pewno się w to wkręcisz! Znalazłam TO na jednej z opuszczonych stacji paliw. Poczytałam o tym, uczciwie wygrałam zakłady za potrzebne informacje i to jest coś MEGA WIELKIEGO! Nie pożałujesz!
- Zobaczymy. Wierz lub nie, ale ostro się uspokoiłam... Chloe... Mamy już 20 lat!
- Jeeeny... Gdzie ta szalona Alice co chodziła ze mną po torach, uciekała przed policją i skakała do wody z klifu? Stałaś się nuuuudna.
- A ty wciąż jesteś marudna - puściła jej oczko - wejdziesz do środka? Zaraz i tak idę z Kateriną na obiad do KFC wiec...
- Dzięki, dzisiaj nie skorzystam, matka czeka na mnie w domu, widzimy się potem, bajo.
- Do usłyszenia.
Gdy tylko Chloe odjechała, z domu wypadła Katerina z torbą na ramieniu, zamknąwszy drzwi na klucz, podbiegła do Alice. Dziewczyna o nic nawet nie zapytała, przywitawszy się z siostrą, ruszyły piechotą do ich ulubionego fast fooda. Alice w duszy pragnęła, by tego dnia już nic dziwnego jej nie spotkało, jedyne co teraz było dla niej ważne, to spędzenie spokojnego popołudnia z siostrą.
CZYTASZ
Strażniczka Dusz: Początek (Tom I)
Fantasía//OPOWIADANIE BĘDZIE EDYTOWANE! Dwie siostry, dwie różne osobowości, dwa różne, zmieniające życie wydarzenia, jedno przeznaczenie ... Alice i Katerina od zawsze czuły, że różnią się czymś od ludzi, którymi się otaczały, od zawsze miały przeczu...