Będąc dziewczyną Kwon Jiyonga, Minji była przyzwyczajona do częstych podróży. Niestety nie zawsze mogła pozwolić sobie na wyjazd z Big Bang w trasę koncertową, bo jednak praca w wytwórni zawsze stała na pierwszym miejscu, a przyjemności były spychane na dalszy plan. Mimo wszystko starała się znajdować czas dla swojego wymagającego chłopaka, który nieraz bywał gorszy niż małe dziecko i domagał się poświęcania mu uwagi dwadzieścia cztery godziny na dobę siedem dni w tygodniu. Nieważne, że Minji miała pracę, mnóstwo innych obowiązków i nie zawsze miała czas na siedzenie w studiu Big Bang i bezczynne przyglądanie się temu, jak pracują, kompletnie nie zwracając na nią uwagi. Jiyong miał dar przekonywania, a może manipulowania i w kilka minut potrafił niemalże zmusić Minji do zaprzestania tego, co robiła w danym momencie.
Kiedy teraz tak o tym wszystkim myślała, dochodziło do niej, jak bardzo głupia i naiwna była przez cały czas trwania związku z Jiyongiem. Oczywiście nie zawsze tak było. Z początku Kwon naprawdę się starał, był czuły, opiekuńczy i przede wszystkim wyrozumiały. Do kłótni dochodziło bardzo rzadko, a jeśli już się sprzeczali, to o jakieś błahostki typu niezjedzony obiad albo usychający kwiatek, którego Jiyong zapomniał podlać. Z czasem jednak sielanka się skończyła, a na jej miejsce pojawiło się prawdziwe życie pełne przykrych niespodzianek i wiecznych rozczarowań. Wszystko zaczęło się w momencie, gdy Big Bang rozpoczęło międzynarodową trasę koncertową „Alive". Ciągła rozłąka sprawiła, iż Minji i Jiyong powoli zaczęli stawać się sobie obcy. Fakt, dzwonili do siebie, wymieniali krótkie wiadomości, a czasami Minji dołączała do nich na kilka dni, jednak to nigdy nie było wystarczające.
Podczas krótkiej przerwy między koncertami, która przypadła w sierpniu, Jiyong wydał swój mini-album „One of a Kind", więc mimo że był w Seulu, to i tak kompletnie nie miał czasu dla Minji. Nim się obejrzeli, przerwa dobiegła końca, a on wraz z zespołem musiał wrócić w trasę koncertową, która trwała aż do stycznia dwutysięcznego trzynastego roku. Trasa „Alive" trwała prawie rok, a tak długa rozłąka nawet dla najsilniejszego związku nigdy nie oznacza nic dobrego.
Nazajutrz miał odbyć się pierwszy koncert japońskiej trasy koncertowej „Japan Dome Tour", która zgodnie z planem zakończy się końcem stycznia dwutysięcznego czternastego roku, co oznacza, że przez kolejne miesiące Jiyong znów będzie w rozjazdach, aczkolwiek Minji w minionych tygodniach przyzwyczaiła się do braku jego obecności, więc już nawet nie przeżywała emocjonalnie kolejnej trasy Big Bang. Poza tym, jako menadżerka Winner sama będzie miała ograniczony wolny czas, bo jednak planowanie występów w telewizji, wywiadów, sesji zdjęciowych pochłaniało każdą wolną chwilę dziewczyny, ale dzięki temu nie miała nawet kiedy rozmyślać o Jiyongu. Kwon zszedł na dalszy plan i Minji nareszcie czuła swobodę, której brakowało jej w ostatnich miesiącach związku z tym chłopakiem. Robiła to, co kochała i przede wszystkim była blisko młodszego brata, dzięki czemu mogła mieć go na oku, chociaż przypilnowanie nadpobudliwego Mino bywało bardzo trudne.
Po wylądowaniu na lotnisku Haneda, Minji musiała uporać się z piątką niesfornych chłopaków, którzy wpadli w jakiś dziwny amok i zamiast pójść za dziewczyną do czekającego na nich przed budynkiem samochodu, udali się w całkowicie przeciwnym kierunku i później spanikowany Mino dzwonił do siostry, żeby po nich przyszła, bo stracili orientację w terenie. Cóż, nikt nie mówił, że zajmowanie się piątką chłopaków będzie łatwe, ale przynajmniej miała zapewnioną nieustanną rozrywkę, więc bycie menadżerką Winner miało swoje plusy.
CZYTASZ
Love Isn't Always Right ✓
Romance"Czasami rozwiązania nie są takie proste. Czasami pożegnanie jest jedynym wyjściem" - Linkin Park "Shadow of the day"