6. Nic Nie Mów.

128 15 4
                                    

Wróciłem do domu, Deishi już był w środku. Nie zważałem zbytnio na to, co robił w tej chwili. Poszedłem umyć się, wyrzuciłem stare ubrania i poszedłem do łóżka. Kiedy już leżałem zapomniałem, że przecież nie zasnę. Leżenie całą noc i czekanie na poranek jest uciążliwe. Po chwili postanowiłem, że rozejrzę się po mieście nocą, tak więc ubrałem się i wyszedłem z domu przez okno. Wszedłem na dach, pobiegłem po nich kilka ulic dalej i obserwowałem miasto. Jest to o wiele ciekawsze, niż leżenie w łóżku i oczekiwanie na cud, że uda mi się przespać chodź chwilę. Usiadłem przy krawężniku dachu i obserwowałem niebo, wtedy coś usłyszałem. Włączyłem swój wzrok i zacząłem wsłuchiwać się i rozglądać. Usłyszałem jakiś kawałek stąd trzy osoby i głos jakiejś kobiety. - ''Proszę, zostawcie mnie! Nic przy sobie nie mam!''

Ta kobieta może być w tarapatach. Ruszyłem w tamtą stronę i wyłączyłem wzrok, by nie przestraszyć nikogo niepotrzebnie wyglądem swoich oczu. Wtedy zobaczyłem, jak dwojga mężczyzn szarpało się z jakąś kobietą. Wyglądało to na rabunek. Jeden po chwili spojrzał na mnie. - Kim jesteś?!

Spojrzał się na swojego kolegę. - Ty debilu! Miałeś dokładnie sprawdzić okolicę, czy nikogo tutaj nie ma! Jak mam z tobą pracować?!

Spojrzałem na nich obojętnie. - Tylko tutaj przechodziłem.

Ochrzaniony przez swojego wspólnika złodziej spojrzał się na swojego kolegę. - Widzisz? On tutaj tylko przechodził! Sam byś czasem pomyślał!

Złodziej ponownie się na mnie spojrzał. - W takim razie zmiataj stąd!

Wtedy dziewczyna próbowała się im wyrwać, ale jeden z nich złapał ją i przyparł do ściany. - Proszę! Zrób coś!

Zrobiłem minę zastanawiającego się. - Hmmm, a co będę z tego miał?

- Materialiści! Dam ci coś, co tylko będziesz chciał!

- Chcę normalnego życia. Czy jesteś w stanie mi to dać?

Zrobiła minę przerażonej.

- Tak myślałem.

- Dobra, zmiataj stąd! Nic nie dostaniesz!

- Nie? A szkoda, bo chętnie bym przyjął jakiś podarunek.

Specjalnie droczyłem się z nimi dla zabawy, trochę rozrywki by mi się przydało. Wtedy jeden z nich wyciągnął pistolet. - Jedyne, co zaraz dostaniesz, to kulkę w łeb, jak zaraz sobie stąd nie pójdziesz!

- Idioto! Daj mi tą spluwe i przytrzymaj kobietę! Ty nie potrafisz strzelić nawet do psa!

- Hej! To było dwa tygodnie temu! Zmieniłem się!

Co za amatorzy, to nie mieści się w głowie... Postanowiłem trochę się zabawić ich kosztem. - A skąd masz pewność, że nie zadzwonię na policję, jak odejdę? To ryzykowne, powinniście mnie pojmać, czy coś.

- Ej! On ma racje! Najlepiej będzie go zabić! Strzelaj! Nie mamy czasu!

Bandyta zaczął wymierzać we mnie pistoletem, wtedy specjalnie zrobiłem minę zainteresowanego. - Ej, fajna spluwa! Jaki to kaliber? Jaka pojemność magazynku? Gdzie wyprodukowany? Posiada numer seryjny? Polerowany?

- Zamknij się, celuję!

Celował mi w głowę, ale dalej nie odpuszczałem sobie zabawy. - Strzelasz od razu w głowę?

- Będę mieć pewność, że już nie zadzwonisz nigdzie.

- Cóż za profesja! A co, jeśli się w tym momencie potknę się i nie trafisz? Lepiej celuj w tors.

Virus V [zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz