5 : RYDEN

354 35 9
                                    

RYDEN
- związek przez internet jest taki trudny, Ryan...
- wiem kochanie... Ale niedługo się zobaczymy, a narazie musi wystarczyć nam skype
Brendon potrzebował czułości. Potrzebował mieć się do kogo przytulić, pocałować... Brendon chciał Ryan'a obok siebie. Chciał codziennie zasypiać i budzić się obok niego. Chciał go uszczęśliwiać, bo kochał jego uśmiech. Chciał codziennie słuchać jak Ryan gra na gitarze specjalnie dla niego. Co prawda przez kamerkę tez mu grał ale to co innego. Wtedy dziewiętnastoletni Brendon chciał tez bardzo mieć swój pierwszy raz z Ryanem. I Ryan tez tego chciał, lecz w jego przypadku to nie byłby pierwszy raz. Rozmowy z Ryanem były dla Brendona czymś co odciągało go od rzeczywistości. Bo ta była bardzo brutalna.
- kurwa... Skarbie musze kończyć odezwę się jak bede mógł... Kocham cie. - rozłączył się szybko gdy usłyszał, że do domu wchodzi jego ojciec. Wiedział ze czeka go znowu to samo.
Ojciec Brendona wszedł po schodach do jego pokoju, zaczął krzyczeć na niego o coś co było mało ważne, ale potem jak za każdym razem zaczął go bić. Uderzył Brendona w twarz, a ten uderzył głową o lustro które pękło i spadł na ziemie. On kopnął go jeszcze kilka razy w brzuch i wyszedł. Brendon był do tego przyzwyczajony. To była dla niego codzienność. Wyzywanie i bicie... I to nie tak, że nie było dobrych momentów związanych z jego ojcem, bo takie też były, lecz nad nimi przeważały te złe. Matka Brendona zawsze go broniła gdy była w domu. Pracuje na dwie zmiany dlatego często jej nie ma.
Brendon wstał i poszedł do łazienki która mieściła się w jego pokoju. Zmył z twarzy krew, wyciągnął kawałki szkła które zostały w jego ciele, obmył delikatnie wszystkie rany i zrobił opatrunek. Ledwo chodził, ale on i tak był uśmiechnięty. Ciagle myślał o Ryan'ie który by pewnie nie chciał, żeby Brendon płakał.
Położył się delikatnie na łóżko, i patrzył w sufit. Bardzo dużo myśli przelatywało mu przez głowe. W tamtym momencie chciało mu się płakać i jednocześnie śmiać. W szafce przy oknie umieszczone miał tabletki przeciwbólowe które wtedy były jego zbawieniem. Były one w trzeciej szufladzie od góry, po prawej stronie, zaraz pod stertą bielizny i kilku dzienników. Popił trzy tabletki wodą z kranu. Nie chciał schodzić na dół po normalną.
Brendon lubił robić zdjęcia. Każde zdjęcie chował starannie do albumu który był ukryty pod jego łóżkiem. Miał stary aparat który odrazu je wywoływał.
Wibracja.
Telefon.
Wiadomość.

Od Ryan.
Otrzymano o 17:42 :
Brendon wszystko dobrze? Nie rozłączyłeś się...

Brendon nie widziałem co się działo ale słyszałem twoj krzyk.

I wtedy Brendon mógłby przysiąc, że Ryan go nie chce, bo płacze, bo jest ofiarą przemocy i znęcania się psychicznego. Ale teraz siedzi obok Ryana, trzymając jego rękę i kreśląc na niej rożne znaki. Mają własne mieszkanie. Sa szczęśliwi.
Aparat Brendona wciąż jest w użyciu. Mają pokój w którym na ścianach są powieszone sznurki, a na nich wiszą zdjecia Brendona i lampki. W tym pokoju rownież stoi gitara Ryana i kilka innych rzeczy. Brendon także miał swój wymarzony pierwszy raz. Wszystko się ułożyło. Ma dobrze płatną pracę, przyjaciół, mieszkanie, pasje, i Ryana którego kocha nad życie. I wie o tym że Ryan też go kocha.
I teraz patrząc na niego można przyznać - jego bajka ma dobre zakończenie.



A jakie będzie twoje?











Pisze to o dokładnie 5:15 nad ranem. Nie moge spac i sama nie wiem co pisze. Wiem tylko że musiałam pozbyć się niektórych wspomnień. Mam nadzieje że spaliście dobrze.

Gay af  • one shot'sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz