Rozdział 4

383 32 4
                                    

Ciepłe promienie słoneczne wlały się do pokoju Kathariny budząc Manuela. Mężczyna rozchylił lekko powieki aby zbadać sytuację, w której się znajdował. W swoich objęciach trzymał drzemiącą jeszcze Kat. Jej plecy były praktycznie przyklejone do jego torsu. Prawe ramię Neuera przyciskało Bergenstein jeszcze mocniej do siebie, trzymając ją za brzuch. Ciemna burza włosów znajdowała się milimetry od jego twarzy, poruszając się lekko z każdym jego wydechem.

Wtedy dotarło do niego, że nie miał pojęcia co miałoby się dalej stać. Czy chciałby zostać i wypić poranną kawę z Kathariną? O czym by wtedy rozmawiali? A może panowałaby cisza? Zawsze zostawała druga opcja- wymknięcie się po cichu, jakby z jamy smoka, który śpi. Po przemyśleniu obu opcji zdecydował, że napastniczka raczej nie chciałaby go widzieć. Ostrożnie odsunął się od niej i usiadł na końcówce łóżka. Rozejrzał się po pokoju, a następnie wstał i zaczął się ubierać. Miał wrażenie, że z każdym wydanym przez niego dźwiękiem, Kathi bardziej się wybudzała. Ostatnią rzeczą, którą zrobił przed wyjściem z apartamentu, było posprzątanie szkła, które cały czas leżało na podłodze.

Katharina obudziła się godzinę później. Nie spodziewała się, że zastanie Manuela u jej boku. To było coś jednorazowego, potrzebne rozładowanie napięcia między nimi... I nigdy więcej miało się nie powtórzyć. Jednak gdzieś czuła lekki smutek kiedy pomyślała o poranku z kimś bliskim. Z jakiegoś powodu powąchała poduszkę, na której spał Neuer. Słaby zapach męskich perfum sprawił, że jej usta zmieniły się w ogromny uśmiech. Kobieta wyszła z sypialni i udała się do salonu. Przypomniała sobie o stłuczonej szklance, więc chwyciła za zmiotkę i już miała klęknąć, kiedy zamiast szkła, ujrzała skrawek papieru. Chwyciła notkę pomiędzy palce i przeczytała jedno słowo: zadzwoń. Pod spodem zapisany był jego numer telefonu. Wiadomość sprawiła, że na jej twarzy pojawił się grymas. Coś pomiędzy uśmiechem a zdziwieniem.

Manuel jechał swoim autem przez całe Monachium. Korki były niemiłosierne, więc postanowił sprawdzić powiadomienia w jego telefonie. Kilka nieodebranych połączeń, wszystkie od Thomasa. Blondyn wybrał jego numer i przełączył na głośnik. Po chwili czekania usłyszał zmęczony głos swojego przyjaciela.

- Manu?- jęknął Thomas, a ból głowy aż dało się słyszeć w jednym wypowiedzianym przez niego słowie.- Gdzieś ty do cholery był... Nad ranem musiałem wyrzucać twoich gości na bruk bo Ciebie tak jak nie było, tak Cię nie ma. Zanim spytasz- tak. Jestem w twoim domu.

- Eemm... Odwoziłem Katharinę do domu- wybełkotał Neuer skręcając w mniej zaludnioną uliczkę.- I czemu nie poje...

- Co?- przerwał mu Müller.- Odwoziłeś Kathi do domu? Całą noc? Przecież ona nie mieszka w Berlinie.

- Tak, ale...

- O Boże- zaśmiał się głośno Thomas, znowu wchodząc w słowo bramkarzowi.- Ty zostałeś u niej! Spaliście ze sobą?

- Nie.- odpowiedział krótko. Bał się, że jeśli powiedziałby coś dłuższego, to piłkarz od razu by wiedział, że kłamie. Jego policzki zalały się rumieńcem, a w pojeździe zrobiło się nagle bardzo gorąco.

- Tak, tak, mhm.

- No mówię Ci przecież.- westchnął Manuel. Postanowił szybko zakończyć do niczego prowadzącą rozmowę.- Muszę kończyć Thomas, jadę autem.

Bramkarz rozłączył się nie czekając na pożegnanie ze strony kolegi. Niebieskooki zacisnął ręce na kierownicy ze świadomością, że nie przekonał Thomasa co do swojej wersji wydarzeń. Muller w tym czasie zastanawiał się jak to mogło się stać. W końcu Manuel i Katharina nie dzierżyli swojej obecności, a jednak zbliżyli się na tyle, aby rano obudzić się w tym samym łóżku. A może to zwykła chemia, która na jedną noc połączyła jego przyjaciół. 

Bergenstein kończyła dopijać poranną (a raczej południową) kawę, gdy usłyszała dzwonek swojej komórki. Z wielkim westchnięciem nacisnęła zieloną słuchawkę i przyłożyła urządzenie do ucha. 

- Halo?- mruknęła piłkarka popijając kolejny łyk napoju. Wyjrzała przez duże okno na swoje kochane miasto i na chwilę całkowicie odpłynęła.

- Katharina!?- ryknęła Emily. Jej głos był zachrypnięty i niski, co świadczyło tym, że Em przed chwilą wstała.- Czemu mi to robisz?

- Em o co ci chodzi?- spytała zbita z tropu napastniczka. To był pierwszy raz kiedy jej koleżanka tak się wkurzyła.

- O co mi chodzi? O to mi chodzi, że kradniesz mi faceta!- Katharinie wydało się, że blondynka zaczęła płakać. Brunetka wstała z krzesła i przeczesała włosy dłonią.- Wiedziałaś, że Manuel mi się podoba, ale ty oczywiście musiałaś położyć na nim swoje brudne łapska!

Kat zrobiła się cała czerwona. Czy dowiedziała się, że wylądowali u niej w sypialni? Jeśli tak, to w jaki sposób? Kobieta podeszła do kuchennego blatu i oparła się o niego całym ciężarem ciała. 

- Nie wiem o czym ty mówisz...- powiedziała na tyle spokojnie jak potrafiła Kathi. Nadal była szansa, że Emily coś pokręciła i o niczym nie wie. 

- Widziałam was jak wczoraj wychodziliście razem z domu. A to co działo się potem, mogę sobie wyobrazić!

- Do niczego nie doszło. Manu zawiózł mnie tylko do domu.- Katharina w myślach skopała się po brzuchu. Manu? Od kiedy przeszli na przydomki?

Nie usłyszała nic więcej od Emily. Dziewczyna po prostu się rozłączyła. Kathi pomyślała, że to może nawet lepiej. Była wybuchową kobietą, a nie chciała doprowadzić do wielkiej kłótni. 


***

Rozdział troszkę krótszy ze względu na brak czasu. Byłabym wdzięczna, gdybyście w komentarzach napisali dotychczasowe przemyślenia co do mojej książki. Takie ślady po was znaczą na prawdę dużo! Dziękuję tym, którzy czytają to co piszę. Do następnego!:)

Nasze wygrane | Manuel NeuerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz