Rozdział 3

149 21 0
                                    

   W hotelu każdy miał swój pokój. Przestronny. Z ogromnym łóżkiem. Wygodnym. Przynajmniej na takie wyglądało. W tej chwili tylko ta część wyposarzenia pokoju miała największe znaczenie. Walizki porzucił tuż przy drzwiach i rzucił się na łóżko. Poleciał twarzą do białej, idealnie białej pościeli. Była taka miękka, a jej dotyk przyjemny po tak długiej podróży. Mimo wolnie przymknął oczy. Niedługo mieli koncert. Potem może zostaną tu kilka dni... Może będzie czas. Muszą w końcu się na dłużej gdzieś zatrzymać. Może chłopaki się zgodzą. Chciał jak najszybciej wracać, w końcu gdzieś tam czeka na niego żona i córeczka...

Pukanie.

- Dan, coś ty z tymi drzwiami zrobił - usłyszał głos Wayne'a. Starał się je delikatnie otworzyć.

Piosenkarz zerwał się z łóżka i odsunął walizki tak, by można było otworzyć drzwi. Przyjaciel w końcu mógł wejść.

- Miałem nadzieję, że pójdziesz ze mną na spacer, ale widzę, że chyba masz inne plany - spojrzał na pomiętą pościel - odpoczywaj, może wyciągnę tych leni - już chciał wyjść.

- Poczekaj, chętnie pójdę. Bena i Daniela też możemy wziąć. A nie zgubimy się? - zaśmiał się - wiesz, my do wszystkiego jesteśmy zdolni.

- Damy radę. Jakby co mamy to - zamachał mapą, którą wyjął z kieszeni - i to - wyjął telefon. - To jak?

-Idziemy - zadecydował.

Wayne wetknął wszystko z powrotem do kieszeni spodni. Mapa wystawała z niej, co wyglądało raczej zabawnie, ale muzyk się tym nie przejmował.

- Czekam przed hotelem - powiedział jeszcze i wyszedł z pokoju, zostawiając Dana samego.

We all are living in a dreamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz