I

454 31 7
                                    

Był późny wieczór. Wszyscy szykowali się powoli do snu. Działo się to w Polsce, gdzie ziemie były zamieszkiwane przez Polaków, jak i Azjatów. Były wybudowane małe domy, pasły się owce, hodowano bydło, konie i kury. Była to mała wioska. Wszyscy kładli się do łóżek, oprócz jednej dziewczynki, która miała na imię Malwina i miała 13 lat. Nie potrafiła zasnąć, dlatego czytała, popijając przy tym wodę, księgę, nosiła ona tytuł "Aniołowie Ciemności". Już od dziecka zaczęła się nimi interesować, wierzyła, że one istniały, ale starały się nikomu się nie pokazywać na oczy, chociażby po to, aby się nie zdradzić i być bezpiecznym, nie wiadomo, co by było, gdyby ktoś zobaczył takiego Anioła. Inni uważali za to w przeciwieństwie do Malwiny, że one na szczęście nie istniały i że to była tylko wymyślona przez kogoś legenda, która powstała tylko po to, aby wprowadzić czytelnika w świat fantazji i wymysłów ludzkich. Ona tak nie myślała. Całymi dniami i nocami czytała tę księgę, były w niej zawarte ciekawe informacje, dzięki nim nawet zdobywała wiedzę, szczerze, to jakoś nie czuła do nich nienawiści, po prostu je kochała, ale z drugiej strony nie umiała sobie wyobrazić, jak by to było spotkać na swojej drodze jednego z nich. Bała się, jakby się to mogło skończyć. Wielokrotnie śniło jej się, jak zostawała atakowana przez Anioła Ciemności, szybko się budziła i wmawiała sobie, że to był tylko sen, ale zdarzały się też wyjątki, że śniło jej się, jak go widziała stojącego naprzeciwko niej i tylko patrzącego na nią, nic innego nie robiąc. W księdze był ich opis wyglądu, charakteru i to jak się zachowywały w stosunku do innych. Nosiły na sobie czarne szaty, miały czarne, niczym smoła skrzydła, pazury, dzięki którym mogły się bronić, gdy zostawały przez kogoś atakowane, czarne włosy i czarne oczy. Były skłócone z Aniołami Jasności, ale do tej pory nie wiadomo dlaczego. Jadały zwykle to, co każdy przeciętny człowiek, oprócz wszelkiego rodzaju mięsa, nienawidziły go, chyba, że czuły wilczy głód, wtedy polowały na zwierzęta i jadły ze wstrętem ich wnętrzności, lecz przynajmniej uspakajały w ten sposób swój głód. Nawiasem mówiąc, rozszarpywały ich skórę i od środka, dlatego był to kolejny plus, jeśli chodzi o pazury. Z charakterem bywało u nich różnie, czyli tak jak u człowieka. Jeden był albo dobrym Aniołem, a inny jego przeciwieństwem, przez co zdarzały się nawet konflikty między nimi, ale szybko dochodziły do porozumienia. Anioły były niezwykle inteligentne i bystre, miały bardzo dobry słuch, doskonałą pamięć, potrafiły zapamiętać nawet swój dzień, w którym się urodziły, co by ktoś pomyślał, że to niemożliwe, ale jednak. W ich rodzie panowała harmonia i porządek. Bez problemu potrafiły zabić każdego, oczywiście jeśli tego chciały.
   Właśnie Malwina miała zacząć czytać pewną historię o jednym z nich, który żył samotnie z daleka od nich, ale wszedł do jej pokoju ojciec, który nie rozumiał jej, czym się tak fascynowała. Podszedł do niej z lekkim zdenerwowaniem.
— Dlaczego jeszcze nie jesteś w łóżku? — zapytał z wielkimi pretensjami, pokazując palcem na łóżko.
Spojrzała na niego momentalnie odrywając wzrok od księgi. Trochę się wystraszyła jego głośnego tonu.
— Bo ja... — przerwała, gdy mężczyzna zabrał od niej księgę sprzed nosa i zamykając ją szybko, po czym spojrzał na nią ze złością w oczach.
— Marsz do łóżka! Ale już! — rozkazał groźnie, na co Malwina przełknęła ślinę ze strachu, wstała i pognała prędko pod kołdrę.
   Ojciec patrzył na nią nadal będąc wściekłym, a po chwili zwrócił wzrok na księgę. Westchnął bezradnie i popatrzył na nią ponownie.
— Znowu czytasz te brednie? Co ja ci mówiłem? Masz szlaban na czytanie, zrozumiano? — odparł, po czym zamknął drzwi i wyszedł szybko z jej pokoju, gasząc świecę.
— Ale, tato... — przerwała, gdy ten już dawno zamknął drzwi.
   Leżała w łóżku, a łzy pociekły jej po policzkach. Czy naprawdę aż tak było trudno docenić jej zainteresowania i to, że była po prostu tylko sobą? Jej ojciec chyba nigdy tego nie zrozumie, przynajmniej ona tak sądziła. Wytarła łzy i położyła głowę na poduszkę, próbując zasnąć, mimo że wiedziała, że to będzie trudne. Zamknęła oczy i starała się zapomnieć o wszystkich problemach, jej matka nie żyła, a zawsze, gdy była smutna i była zdołowana, pocieszała ją, jak mogła i zawsze jej to wychodziło, lecz teraz został już tylko ojciec, który w dodatku nie potrafił jej pomóc i na okrągło miał do niej o coś pretensje, nawet o to, że czytała tę księgę. Nie pozostało jej nic innego, jak tylko szukać pocieszenia w samej sobie i w Aniołach.

   "Chciałabym spotkać któregoś z nich, wierzę, że one gdzieś są..." — pomyślała, wzdychając i powoli już zasypiając, miała nadzieję, że wkrótce jej wszystkie marzenia się spełnią i przestanie w końcu się zamartwiać o swoją przyszłość.

KONIEC ROZDZIAŁU I




|| THE ANGEL OF DARKNESS ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz