Rozdział VIII: "Kwiat nadziei"

164 21 0
                                    

   Kolejnego dnia, Malwina wstała wcześniej. Sehun nadal spał w swoim drugim pokoju. Gdy wróciła wczoraj po kolejnym spotkaniu z Aniołem, chłopak czekał na nią i nie był do końca zadowolony. Nie krzyczał na nią, ale ostrzegał, aby więcej tak nie robiła, w dodatku, gdy miała małą kontuzję nogi i ledwo co chodziła. Dziewczyna tylko przytakiwała, a w myślach mówiła sobie wiele rzeczy, które wolała zachować dla siebie, między innymi to, że miała tego dość, tego ciągłego traktowania ją jako mała dziewczynka, ale mniejsza o to...
   Siedziała na łóżku i wzrok miała zwrócony w jeden punkt - księgę, którą już wcześniej wyciągnęła ze swojej torby. Szukała więcej informacji o Zitao. Pisano o nim zupełnie inne rzeczy, a w rzeczywistości był tego przeciwieństwem, no może na początku jego zachowanie wskazywało na to, co o nim mówiono i pisano, gdy gonił Malwinę, lecz potem już nie. Westchnęła bezradnie, nie znajdując żadnych przydatnych informacji na jego temat.  Wstała ostrożnie, kierując się do łazienki, aby odrobić codzienną toaletę. Była gotowa. Wyszła i podążyła do drzwi, otwierając je cicho, aby Sehun nie usłyszał i wyszła. Na dworze jeszcze  nikogo nie było. Nie miała najmniejszego zamiaru dłużej wysłuchiwać czyiś jęków, dlatego, że nie mogła nigdzie sama wychodzić. Zmierzała do lasu, wkrótce ominęła drzewa ostrożnie, uważając, aby się ponownie nie przewrócić, jej kostka już przybrała normalny kolor, nie była czerwona i opuchnięta, powoli dochodziła do dobrego stanu. Malwina usiadła na ten sam głaz, gdzie spotkała się z Aniołem. Pierwszy raz nie wzięła z sobą księgi, a jedynie jakieś małe przekąski, aby nie chodzić z pustym żołądkiem po lesie. Wyciągnęła małe ciasteczko i wzięła do buzi, zajadając je, resztę zostawiła na później. Westchnęła znowu, po czym wyjęła z torby czarne pióro, które znalazła. Pogładziła je delikatnie opuszkami palców, nadal było miękkie. Uśmiechnęła się, dotykając je, słysząc po chwili czyjeś oddychanie. Rozejrzała się, zauważając za sobą stojącego Zitao. Uśmiech zniknął jej z twarzy i odwróciła się momentalnie, nie patrząc na niego, wciąż czuła lekki strach, mimo że zachowywał się wobec niej przyjaźnie. Anioł podszedł bliżej, siadając obok niej, ale nic nie mówił. Patrzył tylko, co robiła, zobaczył pióro, które dotykała. Uśmiechnął się lekko pod nosem, po czym przybliżył się, również głaszcząc pióro. Malwina spojrzała na jego dłoń, wydawała się być delikatna, a potem popatrzyła na niego niepewnie. Zitao odwrócił głowę w jej stronę, nie spuszczając już z niej wzroku. Spuściła głowę, na co Anioł oparł się o jej ramię. Spojrzała ponownie na niego, nadal trzymając w ręku pióro.

- Jak masz na imię? - zapytał nagle, spoglądając na nią. Dziewczyna otworzyła szeroko oczy, ale wkrótce się opanowała.

- Malwina. - odpowiedziała krótko, odwracając głowę w inną stronę. Anioł przybliżył się do niej, aby na nią spojrzeć.

- Czemu odwracasz głowę? - zdziwił się trochę, na co popatrzyła na niego znowu niepewnie. Otworzyła usta, nie wiedząc, co powiedzieć.

- Bo się... boję... - wyszeptała nieśmiało i czując jednocześnie mały strach. Zitao przymrużył oczy, a następnie westchnął.

- Nie dziwię się. - odparł, wstając i powoli odchodząc ze spuszczoną głową. Malwina spojrzała uważnie na odchodzącego Anioła, który miał smutną twarz. Wstała szybko i stała w jednym miejscu, nadal na niego patrząc.

- Zaczekaj! - powiedziała po chwili. Zitao przystanął, odwracając głowę. Dziewczyna rozejrzała się dookoła z westchnieniem, po czym zaczęła powoli do niego podchodzić.

- Nie podchodź... Przecież się mnie boisz... - powiedział cicho ze spuszczoną głową, ale Malwina go nie słuchała. Stanęła naprzeciwko Anioła, patrząc mu w oczy.

- Dlaczego się tak zachowujesz? Czemu jesteś dla mnie taki dobry, a dla innych okrutny? - zapytała. Milczał. Spoglądał jedynie na nią, przełknął ślinę i westchnął.

- Bo wiem, że... - przerwał.

- Co wiesz? - pytała dalej. Przymknął oczy, spuszczając wzrok, a potem patrząc na Malwinę.

- Bo wiem, że wiele przeszłaś i nie chciałbym, żebyś więcej cierpiała. - wyjaśnił smutno. Dziewczyna kiwnęła głową, ale nadal czegoś nie rozumiała.

- Jak to? Przecież zabijasz każdego bez wyjątku? - odparła. Anioł pokręcił przecząco głową.

- Wyjątki się też zdarzają, a ty jesteś tego przykładem. - mówił dalej. Malwina już nic więcej nie mówiła, ta wiedza chyba jej wystarczyła. Pokiwała jedynie głową z westchnieniem, po czym się wycofała i odeszła, zabierając z głazu swoją torbę i zarzucając ją na siebie. Anioł stał i na nią patrzył. Spojrzał w inną stronę, zauważając piękny kwiat. Był kolorowy, ale głównie dominowały w nim intensywna czerwień i błękit. Podszedł do niego, podziwiając, a następnie wyrwał ostrożnie, wąchając go, przymrużając przy tym oczy, miał cudny zapach. Inni ludzie nazywali go "kwiatem nadziei". Anioł przyjrzał się dokładniej, po czym zwrócił wzrok na dziewczynę, która szła powoli i bez pośpiechu. Spojrzał ponownie na kwiat, a potem na nią, biegnąc do niej. Złapał ją za ramię, chowając za sobą kwiat. Dziewczyna spojrzała na niego momentalnie z zaskoczeniem. Patrzył na nią uważnie, po czym spuścił wzrok, ona zrobiła tak samo, zauważając, jak wyciągał rękę, w której trzymał piękny kwiat. Dolna warga jej opadła z wrażenia.

 - To kwiat nadziei. - powiedziała, będąc w szoku. Zitao podał jej do ręki, delikatnie dotykając jej palce. Podniosła na niego wzrok.

- Tak samo piękny, jak ty. - powiedział, odchodząc szybko. Malwinie znowu pojawiły się rumieńce na twarzy, spoglądając na Anioła. Oddychała głośno, nie dowierzając i analizując całą sytuację, co się właśnie wydarzyło. Po chwili się uspokoiła i podziwiała kwiat. Wąchała go, nie mogąc się nacieszyć jego pięknym zapachem, uśmiechnęła się i ruszyła w stronę domu.

~ ~ ~

   Szła uśmiechnięta, trzymając w ręku kwiat, oglądając go. Po chwili zauważyła jakieś dziewczyny, które rozmawiały między sobą, była to Polka i Koreanka. Dojrzały Malwinę, na co od razu do niej podeszły. Złapały się za usta, nie mogąc uwierzyć.

- Mój Boże. Skąd go masz? - zapytała Polka, mając na myśli kwiat. Malwina patrzyła tylko na nie.

- Ja? - zaczęła, szukając odpowiedzi - Dostałam go. - odparła, nie kłamiąc. Obie uśmiechnęły się szeroko.

- Naprawdę? Ty to masz szczęście, rzadko się zdarza, aby jakakolwiek dziewczyna dostała kwiat nadziei... - westchnęła Koreanka rozmarzona i myśląc o niebieskich migdałach. Malwina popatrzyła na nie z lekkim zdziwieniem.

- Dziewczyny dostają go, gdy komuś na nich zależy. - powiedziała po czasie druga dziewczyna, chcąc go dotknąć, ale Malwina go zabrała jej sprzed ręki.

- Nie dotykajcie go. - oznajmiła, patrząc na kwiat, ale i też trochę ją to zaskoczyło, co jej powiedziały. Obie kiwnęły jedynie wyrozumiale głowami.

- No tak, to wartościowy kwiat. Na pewno ten ktoś musi cię kochać. - powiedziała Koreanka, odchodząc z koleżanką. Malwina spojrzała na nie.

- Dajcie spokój! To tylko mały prezent. - odparła, ale one wiedziały swoje. Malwina spojrzała na kwiat, po czym podążyła do domu.
   Otworzyła delikatnie drzwi, patrząc, czy nie było gdzieś Sehuna. Weszła po cichu do środka, zamykając za sobą drzwi. Poszła do pokoju, zdejmując z siebie torbę i kładąc ją na stół. Spojrzała na kwiat nadziei, po czym wyjęła byle jakie naczynie, wlewając do niego wody i dając do niego kwiatka. Postawiła go na stole z lekkim uśmiechem. Usiadła na krześle, nie spuszczając wzroku z tej pięknej rośliny.

KONIEC ROZDZIAŁU VIII

|| THE ANGEL OF DARKNESS ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz