Elwira podążała za Zitao i Malwiną. Nie miała zielonego pojęcia dokąd ją prowadzili. W pewnej chwili Anioła złapał ponownie silny kaszel, odwrócił głowę, aby nie zarazić Malwiny, jednak nie mógł przerwać, męczył się cały czas. Obie na niego zwróciły szczególną uwagę z lekkim przerażeniem, zwłaszcza Malwina.
- Tao? Co się dzieje? Jesteś chory? - wypytywała. Anioł nie miał wyboru i musiał odstawić dziewczynę, po czym od razu zaczął trzymać się z bólem za klatkę piersiową, kaszel nie ustępował. Robiło mu się słabo i zrobił się blady na twarzy, a oczy miał lekko czerwonawe.
- Nic... - przerwał przez kaszel - ...mi nie jest... - kaszlał i ledwie do nich mówił.
- Żartujesz sobie? Jesteś chory! - przeraziła się Malwina. Elwira podeszła bliżej, przyjrzeć się Zitao. W końcu, po upływie czasu, Anioł mógł normalnie funkcjonować i oddychać. Oddychał głęboko, przymykając co jakiś czas oczy.
- Naprawdę... Nic mi nie jest, to tylko kaszel. - odparł. Dziewczyny spojrzały na siebie nawzajem.
- Nie martw się, przejdzie mu. - uspakajała ją Elwira, mówiąc do niej szeptem. Malwina pokiwała głową, próbując się uspokoić. Zitao spojrzał na nią, po czym podszedł do niej, mocno ją przytulając od tyłu i całując jej policzek.
- Nie bój się, nic mi nie jest. - pocieszał ją również. Dziewczyna znowu jedynie pokiwała głową, ale na twarzy dalej widniał u niej mały smutek. Anioł zaczął myśleć, jak ją podnieść na duchu, po chwili wpadł na pomysł. Zagryzł wargę, uśmiechając się przy tym szeroko i do tego robiąc jeszcze słodkie oczy, spojrzał na nią w ten sposób. Malwina podniosła na niego wzrok, zaczynając się po cichu śmiać.
- Weź przestań. - odparła, zakrywając twarz dłonią, aby ukryć swój śmiech. Zitao mimo to, nie przestawał, zaczynając ją łaskotać swoim nosem i ustami po szyi. Dziewczyna nie mogła się powstrzymać od śmiechu. - Tao! Błagam! - mówiła przez śmiech. Anioł również się śmiał po cichu. Elwira śmiała się pod nosem, widząc, co jej robił. Zitao objął jej brzuch, nie przestając.
- Nie przestanę! - odparł ze śmiechem, a po chwili oboje nie mogli utrzymać równowagi, dlatego się przewrócili, gdy Zitao ją chciał podnieść. Malwina upadła na Anioła, a on jęknął ze śmiechem.
- Masz za swoje, głupku! - odparła. Anioł spojrzał na nią, udając obrażonego.
- "Głupku"? - oburzył się, nadal udając trochę obrażonego.
- Tak, jesteś głupkiem, bo się przewróciłeś. - potwierdziła.
- Ale ty też upadłaś. - odparł z szerokim uśmiechem, na co dziewczyna położyła się na jego brzuchu. Anioł jęczał coś pod nosem, czując ciężar.
- Złaź ze mnie... - wydusił z siebie, ale ze śmiechem.
- Nie, to za karę. - oznajmiła, gniotąc go bardziej.
- No, złaź... Dam ci buzi, jak zejdziesz... - mówił z jęczeniem. Malwina spojrzała na niego zastanawiając się.
- No dobra. - odparła, schodząc z Zitao i usiadła obok niego. Anioł podniósł się, czując ulgę. Spojrzał na nią ze śmiechem. - No co? - zapytała, marszcząc brwi.
- Nabrałaś się, nie dostaniesz buzi. - oznajmił, wstając.
- No ej! - oburzyła się, po czym wstała po nim i założyła ręce na pierś. Zitao odwrócił się do niej z westchnieniem.
- No chodź tu. - wyciągnął do niej ręce, dziewczyna od razu do niego podbiegła i mocno się wtuliła w Anioła. Zitao objął ją, głaszcząc jej plecy i pocałował jej policzek. - Dobrze wiesz, że nigdy bym ci nie odmówił, to były tylko żarty. - powiedział już poważnie.
CZYTASZ
|| THE ANGEL OF DARKNESS ||
FanfictionAkcja toczy się w Polsce w pierwszej połowie XIX w. w wiosce, znajdującej się blisko lasu, w którym czyha niebezpieczeństwo. Mieszkają tu ludzie, ciężko pracują, głównie przy hodowli bydła, owiec, kur i ujarzmianiu koni. Od kilkuset lat krąży legend...