7. Testrale mają choinki, Draco dosyć

2.4K 252 35
                                    

Nie miały testrale choinki na święta

o choince dla nich Dumby nie pamiętał!

Popatrzyły się na siebie,

wywierciły dziurę w niebie,

Ohoho! Ohoho! Ohoho!

Wszystko  było na opak. Testrale wokół swoich padoków miały choinek od  zaczarowania (wprawdzie nieubranych, ale jednak), a na niebie nie było  ani jednej dziury – powała chmur sprawiła, że nie dało się dojrzeć  gwiazd. Draco od kilku dni spędzał tutaj każdą noc, drżąc z zimna i w  pełni uzasadnionej nienawiści do Hagrida. Jak śmiał zsyłać na wygnanie  dziedzica Malfoyów?! Jak śmiał karmić go mięsem z mugolskiego  supermarketu?!

Na obiad jadam przepiórki z porannego  polowania!, szczekał wściekle, codziennie rano i w południe. Nie będę  jeść tego obrzydlistwa! Pyszczek mi odpadnie!

Draco w  głowie już układał pozew. Niech on tylko stanie na obie nogi, niech go  tylko Snape odczaruje... Hagrid nie będzie miał życia. Znęcanie się nad  Merlinowi ducha winnym człowiekiem, głodzenie go i molestowanie...  Zbierze się tych przewinień na kilka lat w Azkabanie. Albo Ośrodku  Resocjalizacji dla Zoofilów.

Złapały za czubek największą choinkę,

przywiązały do niej bardzo długą linkę

i wciągnęły ją na górę

przez tę dziurę, w niebie dziurę,

Ohoho! Ohoho! Ohoho!

Co  noc tłukła mu się ta cholerna kolęda w głowie, wszystkie pięć zwrotek  plus kilka zbereźnych bonusów Irytka, co skutecznie spędzało mu sen z  powiek. Miał czas na interpretowanie i analizowanie każdej linijki, raz  po raz dochodząc do wniosku, że nie widzi tam ani krztyny sensu. Jak  niby testrale miały wciągać gdzieś choinkę, skoro, po pierwsze, nie  mieszkały w niebie, a po drugie, nie potrafiły wiązać linek? A może w  czasach powstania tej przeklętej kolędy, widmokonie były jeszcze  nieudomowione i zwariowany czarodziej, kryptoobrońca zwierząt pokroju  Snape'a, napisał o nich pieśń, aby zwrócić uwagę na ich podniebne  problemy? Binns by wiedział. Albo Hagrid. Nie, raczej Binns.  Najprawdopodobniej żył w tamtych czasach. Draco będzie musiał dokonać  niemożliwego – wyrwać ducha z transu, w który zwykle zapada na historii  magii i zapytać go o dzieje tych kreatur.

Brak  odpoczynku, spowodowany natarczywymi myślami o kolędzie i tak był  lepszym wyjściem niż próba choćby drzemki. Kiedy próbował zasnąć, miał w  głowie szlamcię i scenę z łazienki (Dumbledore wsadzający język do ust  McJużBezBłonki to stanowczo był koszmar). Co noc kilka godzin,  niezależnie od własnej woli, odtwarzał w pamięci każdą minutę Balu i  analizował, co wtedy zrobił źle. Jakby jego umysł chciał go pokarać...  Właściwie za co? Przecież Granger po pocałunku była całkiem zadowolona!

Merlinie, gdyby wtedy potraktował ją głupim Silencio, nie byłoby sprawy. Że też o tym nie pomyślał.

Czemu Granger akurat wtedy musiała użyć Ulizanny i wyglądać ładnie?

Cholerna Gryfonka.

Fred i George, którzy dostali szlaban za rozprowadzanie ulotek z nagim zdjęciem Umbridge (sesja dla Czarboy  z roku 1947. Draco nie miał pojęcia, skąd to mają, ojciec twierdził, że  wszystkie numery z tego rocznika tajemniczo zniknęły), reklamowanych  sloganem Porzygasz się szybciej niż zdążysz o tym pomyśleć,  zbudowali mu budę. Teoretycznie powinni zrobić to bez użycia magii, ale  byli ślizgońsko przezorni i oddali Filchowi felerne różdżki własnej  produkcji, a prawdziwe przemycili w skarpetkach. W sumie szkoda, że nie  trafili do Slytherinu. Pewnie zadecydował o tym gen rudości – ostatnim  czerwonowłosym z domu Salazara był Merlin, jakieś osiemset lat temu.  Mówiono, że zawarł jakiś pakt z Tiarą Przydziału, żeby nie przyjmowała  rudych. Chyba chodziło o to, że w klimacie lochów, bardzo rozdwajały im  się końcówki, ale naprawdę tylko on jeden wie, jak to było. No i tiara,  najstarsza piosenkarka magicznego świata.

Wszystko, tylko nie testraleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz