— Odwal się od Hermiony! — Weasley nie był jednak tak zalany jak Draco przypuszczał i chociaż ledwie się zataczał, zdołał podejść do Malfoya, a potem dać mu konkretną strzałę w nos.
Zrobił to zaskakująco szybko i celnie. Draco nawet nie zdążył zareagować: usłyszał trzask kości, a do oczu napłynęły mu łzy. Przez chwilę nie mógł oddychać, a kiedy zrozumiał, że Weasley złamał mu nos, spanikował. Jego kampanie reklamowe, miliony galeonów! Merlinie, jego symetria twarzy!
Przewidział upadek z miotły podczas meczu quidditha i dlatego jego pośladki były objęte polisą. Przewidział, że kiedyś może nadwyrężyć sobie dłonie podczas zbyt intensywnych pieszczot, dlatego też przezornie je ubezpieczył. Ale tego, że ktoś ośmieli się złamać mu nos? Na gacie Merlina, tego nie przewidział!
Musiał się zemścić. Odruchowo wyciągnął różdżkę i kiedy tylko odzyskał ostrość widzenia, chciał skierować ją w Weasleya... ten jednak leżał nieprzytomny na ziemi, a wokół niego cuchnęło niemiłosiernie wymiocinami, którymi artystycznie upaćkał sobie przód szaty. Hermiona pochylała się nad nim, mamrocząc coś pod nosem i badając go z dokładnością uzdrowiciela i ostrożnością kontroli Sanepidu.
Świetnie, teraz nie mógł nawet mu oddać! Łasic był nędznym tchórzem, parszywym...
Poczuł, że po ręce, którą trzymał się za nos, spływa mu coś ciepłego.
— Hermiona — wycharczał, siadając ciężko na ławce. Kiedy spojrzała na niego, oczy rozszerzyły jej się ze strachu.
— Merlinie, Malfoy, ty krwawisz! — Stanęła przed nim, celując w jego nos różdżką. Jej ręka lekko drżała, kiedy mówiła: — E-episkey!
Z oczu Dracona jeszcze raz potoczyły się łzy. Krew popłynęła ze zdwojoną siłą, plamiąc mu przód białej kamizelki. Poczuł, że robi mu się ciemno przed oczami.
— P-p-patronus do McGonagall, walić ostrzeżenia za używanie magii poza Hogwartem — jęknęła Granger do siebie. Draco był zbyt słaby, żeby powiedzieć jej, że wysyłanie komukolwiek patronusa nie ma sensu, a w namiocie siedzi masa pełnoletnich czarodziejów i kto wie, być może jakiś uzdrowiciel. Fakt faktem, większość była zalana, a leczenie po alkoholu mogło skończyć się źle. — Albo do Św. Munga! Ron przeżyje, miał udrożnione drogi oddechowe, nic mu się nie stanie, spokojnie, spokojnie...
Po ziemi biegała srebrna wydra. Draco nie mógł wyjść ze zdumienia, jak dziewczyna mogła ją wyczarować w takim stanie.
— Do szkoły — powiedział cicho. I tak tam musiał trafić najdalej za dwa dni. Egzaminy poprawkowe wprawdzie zaczęły się już wczoraj, ale obejmowały terminy dla osób zagrożonych z eliksirów i transmutacji, czyli Longbottoma i pewnie kilku owutemiaków. Granger posłusznie spełniła jego wolę.
Czuł, że umiera. Przed oczami miał mgliste wyobrażenie dziadka Abraxasa, który tym razem na serio wita go w progach Zaświatów szklaneczką Ognistej, a potem częstuje kubańskim cygarem, którym Draco nie krztusi się ani trochę. Chciał pożegnać się z tym światem jak należy, przekazać Hermionie swoje ostatnie słowa, może nawet zdążyłaby zapamiętać jego testament... Ale ona za pomocą różdżki, mówiąc, że gorzej być nie może i najwyżej ją wyleją, przenosiła właśnie Wieprzleja na ławkę, tak, by było mu wygodnie!
Zmienił zdanie. Nie mógł umierać w chwili, gdy Łasica był otoczony troskliwą opieką.
Chwilę później przed nimi zmaterializował się srebrny kot.
— Połączenie z Hogwartem otwarte. Powiadomię Narcyzę, zabierz Malfoya — przemówił głosem McGonagall.
— Kominek jest w holu — jęknął, pozwalając dziewczynie wziąć się pod ramię i poprowadzić. Kilka razy odwiedzał z Lucjuszem Milly, głównie w sprawach służbowych ojca. Pan Bulstrode, chociaż nie opowiadał się po ciemnej stronie, wspierał finansowo Śmierciusiów, święcie przekonany, że chodzi o jakąś organizację charytatywną, która walczyła z głodem w Północnej Afryce. Trudno się było mu dziwić, Malfoy senior posiadał bardzo wiarygodne dokumenty, a faktury podpisywał zarząd fundacji Stop ŚMIERCI, dajmy Murzynom ŻREĆ. To wyglądało przekonująco.
CZYTASZ
Wszystko, tylko nie testrale
FanfictionDruga część short story „Nie miały testrale choinki na święta". Minął rok, od kiedy Draco Malfoy odkupił swe winy u profesor McJużNieŚwiętej. Przez ten czas kontakt ze szlamcią ograniczył z powrotem do uroczego pieszczenia się wzajemnie różnymi kląt...