Secret Wolf

Rozdział 27.

-Tak?! - warknąłem zły

- Alfo otrzymałem informację, że Luna zabiła dwóch posłańców i dalej ucieka

Mrugnąłem dwa razy starając się zrozumieć, co powiedział mój podwładny.

Moja mała Lily kogoś zabiła? To jakaś kpina?

- Jak to kurwa pozwoliliście jej uciec?! - warknąłem do słuchawki

Zastępca bety ucichł przerażony. 

- Każ przynieść ciała dwum sługom a reszta za nią! - wrzasnąłem i rzuciłem telefonem

Przez ostatnie dwa lata kiedy się jej przyglądałem stwierdziłem, że ona nie lubi gdy ktoś się bije a co dopiero gdy dochodzi do poważniejszych rękoczynów, także naprawdę się zdziwiłem, że ona była w stanie coś takiego zrobić... Szczerze to wciąż w to do końca nie jestem w stanie uwierzyć.

Jechaliśmy jakieś pół kilometra za Jackiem (moim Betą) i jego ludźmi. Lily miała nad nami przewagę jakieś 1,5 kilometra. Dzięki temu, że wzięła mój telefon wiedzieliśmy w którym kierunku jechać.

Lily's Pov.

Dosyć łatwo poszło mi wstrzyknięcie usypiacza i pokonanie tych dwóch ludzi. Cóż, chociaż raz przydała się ta zdradziecka pinda i jej wynalazki.

Jechałam już krórąś godzinę z rzędu i oczy zaczynały mi się kleić, jednak nie mogłam sobie pozwolić na sen. Jeszcze trochę i będę bezpieczna.

Ziewnęłam i pojechałam dalej. Nagle z zakrętu wyjechał samochód jadąc prosto na mnie. Sręciłam w lewo wjeżdżając w rów. Zapadła ciemność. Ostatnie co usłyszałam to strzępki rozmowy dwóch mężczyzn

- Och, nasz Alfa będzie zadowolony...

Rober Pov.

Droga dłużyła się niemiłosiernie. Już nigdy więcej nie pozwolę Lily odejść. Tak bardzo chciałabym być teraz blisko niej i móc ją przytu... i znowu ten cholerny telefon!

- Czego kurwa?! - wrzasnąłem

- Alfo znaleźliśmy motor Luny i ślady krwi które należą do niej, trop się kończy po jakiś 200 metrach

Cholernie krótki, ale jest

Pozdro, Avo<3333