Chapter 4. Eat Sleep Gym Repeat

970 106 9
                                    

-Kiedy powiedziałeś, że mam spakować sportowy strój spodziewałem się 1-on-1, a nie...tego - powiedziałem machając rękoma nie do końca umiejąc wyrazić to co czuję słowami. 

Gdy Aomine zapytał mnie czy chodzę na siłownię ani przez chwilę nie przyszło mi na myśl, że może mówic poważnie. W tej chwili byłem jednak pewien, że nie żartował. 

Wiem to, bo zostałem praktycznie siłą zaciągnięty w miejsce w któym byłem teraz. Miejsce mające blisko trzy piętra, a na każdym z nich minimum trzydziestkę napakowanych, śmierdzących, zalewajacych się mężczyzn w przedziale wiekowym od nastolatka do "łysieję, ale obcinam się na zero i wierzę, że nikt nie zauważy"

I gdy tak stałem pod ścianą, obok wejścia, zwyczajnie zacząłem się śmiac. Nie cichym stłumionym śmiechem, ale głośnym spazmatycznym rechotem, wywołanym tym, ze właśnie dotarł do mnie pewien fakt. Prawdopodobnie nie umiałem użyć około 3/4 znajdujących się tutaj przyrządów.

I byłem prawie pewny, że mój niebywale umięśniony chłopak używa ich wszystkich. 

I, że pierwsza osoba, która patrzy na to jak ja, w jego ciele, podchodzę i czytam instrukcję kazdego sprzetu do razu zrozumie, że coś jest nie wporządku.

-Robimy tak - usłyszałem głos koło siebie - idziemy na mały "spacer" po tym piętrze. Ja w tym ciele nie wiedzącym czym jest prawdziwy mięsień spróbuję pokazać Ci co robisz na każdym stanowisku. Gdybyśmy spotkali kogoś znajomego mówimy, że Ty aka ja, własnie przyuczasz mnie aka Ciebie do siłowni, bo ambitnie postanowiłeś zacząć na nią chodzić

Myślę, że było to najdłuzsze zdanie jakie kiedykolwiek usłyszałem z jego ust i przysięgam, że widziałem malującą się na jego twarzy frustrację i zmęczenie wywołane tak dużą ilością myślenia. Musiałem powstrzymac kolejne spazmy śmiechu

-To brzmi niedorzecznie, nawet dla mnie - powiedział przykładając palce do skroni - nikt o zdrowych zmysłach tego nie kupi - dodał po czym powoli ruszył w stronę pierwszego sprzętu z lewej rozpoczynając tym samym szkolenienie które, juz cczułem to w kościach, nie skończy się dla mnie dobrze.

***

Minęły już blisko dwie godziny "przyuczania" "pokazywania" i "upewniania się, że wiem jak to działa" gdy usłyszeliśmy za plecami głos wołający Aomine. Chwilę zajęło mi rozpoznanie w jednej ze zbliżających się do nas osób Imayoshiego.

-Aomine - powiedział okularnik i klepnął mniepo rmieniu. Zbyt mocno jak na mój gust - Dawno cię tu nie było. - dodał, jednak jego wzrok spoczął gdzieś za moimi plecami, a nie na mojej twarzy - oh, czyżbyś wrezcie postanowił  przedstawić nam swojego chłopaka

-Oh, Kise? - rzucilem oglądając się na jawnie nie pewnego Aomine, który wciąż próbował ćwiczyć, pomimo tego, ze każdy gołym okiem widział, jak trzęsą mu się ręce.  Z wysiłku czy przerażenia, rudno powiedzieć - Nie mogę przecież wiecznie go przed wami ukrywać, choc uwierz chciałbym 

I owszem, chciałbym się ukryć. Chciałbym ukryć siebie i Aomine w moim ciele, ponieważ przysięgam, wzrok Imayoshiego i jego kolegów, który spoczął na MOIM chłopaku w MOIM ciele przyprawiał mnie o dreszcze

- I powienieneś. Nigdy wcześniej go tutaj nie widziałem, ale chłopak musi ćwiczyć. Nie kłamałeś, gdy mówiłeś, że tym razem wyrwałeś naprawdę dobrą dupę. Ten tyłek wygląda na jedrny i ciasny.

Poczułem rosnącą w gardle gule. Zarazem miałem miliony pytać i chciałem to przemilczeć.

- Kiedy niby mówiłem coś takiego? Jakoś sobie nie przypominam.

- Nic dziwnego, Aomine. Nie pamiętasz nawet co jadłeś dzisiaj na śniadanie. W takim razie chłopak musi być naprawdę dobry, skoro jakimś cudem jeszcze w ogóle pamiętasz jak ma na imię. 

- A może po prostu zatyka mu uszy, żeby nie słyszał jak nocami szepcze imiona innych? Sam przecież jeszcze nie tak dawno mówił, że to zwykły seks bez zobowiązań

Jedyne, co pozostało po mnie w siłowni to trzask pękającej szyby w wyjściowych drzwiach

***

- Kise - usłyszałem za sobą kroki i krótki przerywany oddech. - Kise czekaj.

" nie mam na co" pomyślałem i przyspieszyłem kroku

-Kise, co cie ugryzło - warknął chłopak łapiąc mnie za ramię i odwracając twarzą do siebie. Nie miałem już jak ukryć łez ściekających po moich policzkach.

- Nic Aomine, absolutnie nic. Cieszę się, że w końcu poznałem twoich znajomych. Człowiek może dowiedzieć się czegoś o sobie - pociagnąłem nosem wyrywajac rękę z jego uścisku - może dowiedzieć się, że odgywa naprawde ważną rolę w twoim życiu - uśmiechnałem się - rolę "dobrej dupy" między tą dziewczyną, a tamtą.

-Ryouta, o czym ty w ogóle mówisz - powiedział Aomine, jednak w jego...w moich czach, dokładnie widać było, że wie, o czym mówię.

- O niczym Aominecchi. O niczym. Wracaj tam. Piętro nizej zebrała się juz grupa fanek, które z przyjemnością będą Ci dziś towarzyszyć zamiast mnie - powiedziałem i odwróciłem się - i nie musisz fatygować się już na te sesję. - rzuciłem przez ramię.

"Już mi wszystko jedno" dodałem w duchu " Wszystko jedno jak napiszesz moje egzaminy, jak pójda moje sesje. Wszystko jedna gdzie i o której jest twój mecz" pomyślałem.

Za plecami usłyszałem głos

- I tak do mnie wrócisz - krzyknął

I pewnie miałby rację. Zwykle wracam. Po każdej kłótni wracałem.

- Nie wrócę.

I pierwszy raz czułem w swoim głosie przekonanie, prawdziwe przekonanie, że tym razem nie wrócę. Nie tak jak ostatnio. Tym razem to nie ja będę co chwilę zerknał na zegar, nie ja będę zastanawiał się nad tym jak duże i puste nagle wydaje się łóżko i jak przytłaczająca jest cisza. Nie ja będę myślał o tym jak wiele mógłbym znieść i ile oddać, by tylko coś przerwało te ciszę. Bo dzisiaj nie wrócę. Nie tym razem.

I wiele godzin później to ja leżałem w pokoju, na pustym łóżku. I to mój telefon wirował. I pierwszy raz to ja patrząc na ekran odrzuciłem połączenie, którego nie było sensu odbierać.

- Masz wszystko czego chciałeś Aominecchi, dziewczyny się za Tobą uganiają. W końcu własnie ich zawsze chciałeś, prawda? Może lepiej gdyby wszystko zostało tak jak jets. Gdybyśmy nigdy nie odmienili się. Ja wyjechałbym i nigdy więcej nie musiałbyś mnie oglądać, a ty miałbyś swoje fanki. Spełnienie marzeń.

I tym razem, wyłączając telefon, wmawiałem sobie, że puste łóżko wcale nie wydaje się za duże, kołdra za zimna, a cisza wcale nie przytłacza

______________________________________________________________________

Mam jakieś chore zamiłowanie, do smutnego Kise. Oskarżam o to wszystkie angsty Aoki jakie w swoim życiu przeczytałam...a było ich wiele

Just A BodyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz