Rozdział 1

3.2K 206 60
                                    

- [ imię] pośpiesz się ! Śniadanie czeka na dole! - zawołał twój menadżer, który czekał na ciebie przed drzwiami. Mruknęłaś coś w odpowiedzi i kontynuowałaś czesanie swoich [ kolor włosów i długość] włosów.
Trochę się z nimi męczyłaś, ale po dziesięciu minutach byłaś już gotowa. Zanim jednak otworzyłaś drzwi, spojrzałaś na swoje odbicie w lustrze znajdujące się naprzeciwko twojego łóżka. Dzisiejszego dnia ubrałaś się w błękitną sukienkę na ramiączkach sięgającą tobie do kolan i zrobiłaś lekki makijaż składający się z pomalowanych rzęs i błyszczyka. Na mocniejszy makijaż i bardziej elegancką sukienkę miałaś czas dopiero wieczorem, a dokładniej przed samym koncertem. Gdy stwierdziłaś, że z wyglądem jest wszystko w porządku wyszłaś z pokoju.

- I jak wyglądam ? - zrobiłaś lekki piruet, uśmiechając się do Marka.

- Jak zwykle olśniewająco [ imię] ! No dobra chodźmy, pani Magda nie lubi przecież, gdy nasze śniadanie stygnie . - Marek Wiśniewski był przystojnym dwudziestosześcioletnim mężczyzną, o miedzianorudych włosach oraz szmaragdowych oczach. Jak zwykle na sobie miał ciemny garnitur, którego nigdy praktycznie nie zmieniał. Często go prosiłaś, by zakładał choć jakąś zwykłą koszulę, ale twoje prośby na nic się zdawały.
Wyglądało na to, że lubi wyglądać dostojnie w każdej chwili.

Zeszłaś z nim na dół i udałaś się wraz z nim do swojej jadalni. Mieszkałaś w dużym dwupiętrowym apartamencie, dokładnie nieopodal centrum Warszawy. Czasami miałaś dość tego miasta i pragnęłaś mieszkać gdzie indziej, najlepiej w jakimś niewielkim miasteczku albo na wsi. Niestety na razie nie było to możliwe, ze wzgledu na częste koncerty za granicą i w innych miastach Polski. Czułaś się trochę jak więzień, ale nic nie mogłaś na to poradzić. Częściowo się z tym pogodziłaś, bo w końcu byłaś najlepszą siedemnastoletnia pianistką. Ciężko przecież nad tym pracowałaś przez dwanaście lat swojego życia.

Na razie mieszkałaś w Warszawie sama wraz ze swoim menadżerem , kucharką i pokojówkami. Twoi rodzice byli świetnymi kucharzami i właśnie podróżowali dookoła świata, więc przez najbliższy rok nie mieli czasu cię zobaczyć.

Trochę było ci smutno z tego powodu, ale sama nie miałaś też dużo czasu wolnego i ich całkowicie rozumiałaś.

Jadalnia wyglądała wspaniale. Stół zrobiony był z orzecha włoskiego tak samo jak i krzesła. Nad nim wisiał kryształowy żyrandol warty nawet milion złotych. Ściany jadalni pomalowano na biały kolor, a na nich znajdowała się tapeta przedstawiająca kwitnące kwiaty wiśni.
Na stole leżały wspaniałe potrawy: naleśniki polane syropem klonowym, owoce morza jak krewetki, czy małże leżące w kostkach lodu, omlet z truskawkową konfiturą, niewielki półmisek z jajecznicą, a także również i imbryk z twoją ulubioną ziołową herbatą. Piłaś ją zawsze przed występem, ponieważ tylko ona potrafiła ukoić twoje nerwy.

Usiedliście do stołu, po czym nałożyliście na swoje porcelanowe talerze ulubione przysmaki. Jedna z pokojówek w tym czasie nalała wam wasze napoje, tobie herbatę, a Markowi kawy. Wzięłaś sobie trochę jajecznicy i omleta, natomiast Marek wziął wszystko po trochu, gdyż uwielbiał kosztować wszystkiego co popadnie.

Szybko skończyłaś śniadanie, wypiłaś herbatę i pogoniłaś menadżera, który z niechęcią pochłonął wszystko w jak najszybszym tempie. Nie lubił on bowiem jeść szybciej niż to było konieczne. Wolał rozkoszować się danymi potrawami.

Jednak dzisiejszego dnia nie chciałaś dać mu spokoju, ponieważ miałaś do dziewiętnastej osiem godzin wolnego czasu i musiałaś jak najszybciej spędzić go jak najlepiej umiałaś. Druga taka okazja z pewnością tak szybko nie nastąpi.

~~~~~

Wsiedliście oboje do limuzyny , prosząc kierowcę, by zawiózł was do centrum miasta.
Gdy przejeżdżaliście przez ulice i staliście w korku, patrzyłaś przez otwarte okno nie mogąc się doczekać, aż wyjdziesz w końcu i ruszysz się dokądkolwiek.

W końcu dojechaliście przed centrum handlowym, gdzie szybko wysiadłaś , biorąc ze sobą torebkę .

- Tylko uważaj na siebie i bądź punkutalnie ! - usłyszałaś.

- Tak jest, ojcze! - powiedziałaś. Często go tak nazywałaś, ze względu na to, że często się o ciebie martwił i opiekował się tobą niczym tata . Sprawiało ci to niemałą radość, gdyż naprawdę był dla ciebie niczym drugi ojciec.

Weszłaś do centrum handlowego i zaczęłaś robić zakupy. Kupowałaś wszystko co ci się spodobało : książki, płyty z muzyką klasyczną, ubrania.
Po skończonych zakupach obładowana siatkami poszłaś do Łazienek Królewskich, by trochę odpocząć.
Droga do nich nie była długa , zaledwie dwadzieścia minut spaceru.

Całe zakupy zajęły tobie trzy godziny, więc pozostały czas postanowiłaś przesiedzieć na ławce i podziwiać naturę.

Po dotarciu na miejsce usiadłaś na na pobliskiej ławeczce, a siatki odłożyłaś na bok.
Westchnęłaś z ulgą i spojrzałaś na bezchmurne niebo.

,, Pięknie dzisiaj, tak spokojnie " - pomyślałaś.

Nagle usłyszałaś pisk dobiegający z pobliskich krzaków. Popatrzyłaś w tamtą stronę i zobaczyłaś jak wychodzi z nich jeż o biało - czarnych kolcach.

- Jeż ? - zdziwiłaś się . Rzadko je widywałaś, zwłaszcza w tym parku.
Wstałaś i podeszłaś do niego, chcąc go jakoś przywitać.

~~~~

Witam w kolejnym opowiadaniu xd Fani Servampa z pewnością się cieszą, że jest kolejne opowiadanie z Lawlessem, który z resztą jest moją ukochaną postacią :) Kolejny rozdział już niedługo xd

Lawless x Reader Kontrakt Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz