Rozdział 11

1.4K 136 3
                                    

- [ imię] ! - drzwi od sali koncertowej otworzyły się, a do środka wparował zdyszany Mahiru. Rozejrzał się dookoła w poszukiwaniu [ imię] , mając nadzieję ujrzeć ją jeszcze żywą . Wszędzie gdziekolwiek by się nie patrzyło leżały zwłoki wampirów, w dodatku całe we krwi. Był to makabryczny widok dla chłopaka jak i dla zwykłej osoby o wrażliwej duszy. Mahiru patrzył na nieżyjących z przerażeniem. Nie dostrzegł jednak nikogo znajomego, więc bardzo mu ulżyło. Po chwili się zaniepokoił i zastanowiło go jedno. Jakim cudem Lawless i [ imię] poradzili sobie z taką ilością przeciwników?

Gdy tak obserwował salę, utwór muzyczny dobiegł już końca i nastolatek wraz z kotem usłyszeli głośne klaskanie.

- Brawo ! Brawo! Spóźniłeś się braciszku. Pierwszy utwór dobiegł już końca - przed sceną wśród rozsypujących się ciał stała dobrze znana im osoba. Lawless. Ze szpady Servampa spływały krople krwi, a sam wampir patrzył na nich z domniemanym szaleństwem w oczach.

- Czy wy.. Pokonaliście ich we dwójkę? - zapytał ostrożnie Mahiru, a jego serce biło jak oszalałe.

- Nie, sam ich załatwiłem, ale chyba kilku mi zwiało  - Hyde skoczył na scenę i usiadł na niej.

,, Lawless jest aż tak silny ?  To już przesada. " Mahiru nie wiedział co odpowiedzieć.

- Skończ z tym hałasowaniem, Hyde! - odeszłaś od fortepianu, by skarcić krwiopijcę.

Byłaś zła na niego, że przez niego nie mogłaś skupić się na muzyce.

- Przecież musiałem nauczyć publiczność dobrych manier. Gdzie dziękuję, aniele? - Lawless spojrzał w twoją stronę uśmiechając się jak zwykle drwiąco.

- Zdychaj - skoczyłaś na niego, przygniatając go do podłogi. Miałaś gdzieś to , że mogłaś spowodować jakieś szkody. Najważniejszą teraz rzeczą dla ciebie było nauczenie Hyde' a dobrych manier, a nic tak nie przynosiło idealnych rezultatów jak mała przemoc wobec jeżyka. Może i go kochałaś, lecz uczucia trzeba było odłożyć na bok.

- Trzy, czte- ry ! -  najpierw poczułaś na plecach ostry ból, a następnie wylądowałaś boleśnie na ścianie, o mało nie tracąc przytomności.

,, Niech no tylko przestanie boleć. Oberwie się Hydowi jak nic! " pomyślałaś wypluwając odrobinę krwi. Nie mogąc nic na razie zrobić, postanowiłaś spoglądać na resztę.

- Ups! Chyba troszeczkę przesadziłem aniołku! - zaśmiał się Lawless.

Mahiru oglądając całe to wydarzenie w końcu postanowił działać.

- Przestań! Twoja pani jest człowiekiem i jeśli przesadzisz, to może zginąć!

- Spoko, zluzuj majty. Panowie Servampów są silniejsi od zwykłych śmiertelników, a to oznacza , że również wytrzymalsi. Ale nawet jeśli umrze od takiej błahostki , to już jej problem. Nie będę się tym przejmować - Lawless spoglądał na nich z obojętnością. - Tak przy okazji, czego chcecie? A czekajcie chyba już wiem. Chodzi o Tsubakiego, no nie? Nic a nic mnie on kompletnie nie obchodzi.

- Ale przecież was zaatakował, czemu nie chcesz nam pomóc?

- Jak widzisz jestem cały i zdrowy, więc pokonać go mogę bez waszej pomocy. Wystarczy zmotywować drogiego braciszka. Długo będziesz się bawić w szukanie sojuszników?- Hyde zwrócił się do Kuro.

- Kuro jest silny , ale sam sobie nie pora..

- Nie masz o niczym pojęcia! - przerwał mu Lawless, odrobinę zdenerwowany. - Za kogo ty się uważasz? - zbliżył się do niego, po czym popchnąl go lewą ręką. Zrobił to tak mocno, że Mahiru poleciał w kierunku ściany znajdującej się z tyłu sali, ale niebieskowłosy ocalił chłopaka przed urazami, sam lądując na ścianie.

Lawless x Reader Kontrakt Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz