#4

80 15 4
                                    

Kiedy zamknął za sobą drzwi pomyślałam, że jednak dzisiaj odpuszczę sobie dzień szkoły. Z resztą nie mam maski ani żadnej małej torebki żeby schować telefon, portfel, chusteczki etc. Ubrałam buty i podeszłam do biurka żeby zobaczyć co ten gamoń nabazgrał na tej kartce. "Tu masz mój numer. Pisz jak będziesz czegoś potrzebowała albo coś :)". Wzięłam telefon i zapisałam numer który widniał na kartce. Od razu odczytałam wiadomość która przyszła od razu po zapisaniu numeru.

Podglądający Kutas:
Dzień dobry :*. Jak się spało aniołku?
Ja:
Bywało lepiej a co?
Podglądający Kutas:
Oho. Ktoś tu wstał lewą nogą.

Wywróciłam oczami i odłożyłam telefon do torby sprawdzając przed tym godzinę. 08:04. Centrum otwierają o 9 więc pomyślałam, że wstąpie jeszcze po moją ulubioną kawę i pójdę dłuższą drogą. Czas szybciej zleci i będę miała chwile relaksu przy ciszy jaka będzie w parku z kawą. Bez wrzeszczących bachorów, mówiących o Bogu mocherków i tych wszystkich dresów sprzedających narkotyki. Ubrałam czarne vansy i nałożyłam na ramiona czarną, skórzaną kurtkę. Wyszłam z domu i udałam się do ulubionej kawiarni i zamówiłam kawę. Po wyjściu z kawiarni udałam się do parku. Szłam powoli delektując się ciszą, chłodem który panował, wschodem słońca i ciepłem kawy. Jest idealnie. Było idealnie dopóki ktoś nie zakłócił mojej spokojnej aury klepiąc mnie w ramie. Odwróciłam się i zobaczyłam Sama.
- Hej maleńka.
- Hej wielkoludzie.
I czar prysł. Jak ja się cieszę, że to jednak Sam a nie Oliver. Przywitałam się z nim przytulając.
- A ty nie w szkole młoda?
- A nie widać stary?
- Ej jeszcze tak stary to nie jestem.
- Jeszcze. - odpowiedziałam po czym oboje zaczęliśmy się śmiać.
- Dobra a teraz serio. Gdzie lecisz?
- Do centrum. Muszę kupić torebkę i maskę na bal.
- Aa no taaak. Ja właśnie ide do KFC.
No tak. Zapomniałam, że Sam uwielbia jeść w KFC. Jebany grubas. Nie no nie. Gruby to on nie jest. Odziwo.
- A czemu nie do szkoły, co?!
- Bo..
- Bo? - zapytałam z wrednym uśmiechem na twarzy.
- Szczerze?
- W 100%.
- Nie chce mi się. Z resztą jakaś laska się do mnie przyjebała. Kleji się do mnie jak.. Jak.. Klej kropelka do wazonu. Bo wiesz. Co kropelka sklei żadna siła nie rozdzieli. Ale mam jej dość. Lata za mną ciągle i nie daje spokoju.
- Ooo.. Za Samusiem latają dziewczynki?
- Zawsze latały.
- No kłóciłabym się. Hahaha
- No wiesz ty co? Dobra ja idę.
Skręcił w stronę opuszczonego magazynu gdzie sprzedawali narkotyki itp. Chwila. On miał iść do KFC.
- E gnoju! KFC w drugą stronę! Popierdoliło ci się w mózgownicy czy co?
- Eeemm.. Yy..
- No co?
- Zapomniałem, że.. Że..
- Że? - widać było, że kręci. Kiedy kłamał nos mu się marszczył.
- Muszę coś załatwić.
- Kłamiesz.
- Co? Nie.
- Teraz też.
- Dobra elo.
Powiedział w pośpiechu i pobiegł w stronę magazynu. To było.. Dziwne. Nigdy mnie nie okłamywał. Ale cóż. Jeżeli chciał dragi to wiedział, że miałby wpierdol. Wzruszając ramionami poszłam do centrum. Kiedy byłam przy centrum była idealnie 9. Weszłam do galerii. Poszłam do pierwszych lepszych sklepów. Znalazłam idealną torebkę. Jest czarna (jak większość rzeczy z mojej szafy) ze skóry i ma srebrne dodatki typu łańcuszek, zamek i dodatkowe zapięcie. Kupiłam ją bez chwili zastanowienia. Następny sklep który odwiedziłam był to sklep z przebraniami na halloween i tak dalej. Kupiłam srebrną maskę, zasłaniającą tylko okolice oczu, nos i połowę czoła. Pod światło było widać, że jest też posypana srebrnym brokatem. Kupiłam ją i wyszłam z centrum z zamiarem powrotu do domu. Szłam powoli parkiem kiedy w torbie usłyszałam dźwięk sms'a.
Oliver:
Gdzie jesteś? Wiem, że nie ma cię w szkole.
Ja:
Wracam z centrum a co?
Oliver:
Usiądź przy pierwszej lepszej ławce i weź głowę w dół. Nie rozglądaj się. Telefon miej ciągle w rękach żebyś mogła się kontaktować ze mną. Zaraz tam będę. Nie ruszaj się stamtąd!
Ja:
Sykes co to ma do cholery znaczyć?!
Oliver:
Zrób to o co cię proszę!

Nie wiem czemu ale zrobiłam tak jak mi kazał. Może mi coś zagrażało? Nie wiem. Dla pewności nałożyłam jeszcze okulary przeciwsłoneczne. Minęło jakieś 10 minut i Oliver był przy mnie.
- Sykes możesz mi wytłumaczyć, o co chodzi?!
- Alex spokojnie. Wszystko ci wytłumaczę ale nie teraz.
- Oliver co tu się do kurwy dzieje?! Najpierw na mnie włazisz w szkole i karzesz przepraszać. Później pojawiasz się u mnie w domu, zaczynasz obrażać, ciągnąć za ramię a po chwili chcesz zgody i dajesz swój numer. Jesteś strasznie bipolarny! To wszystko jest pojebane nie uważasz?!
- Uważam, że powinnaś przestać na mnie krzyczeć w parku bo robisz niezłe przedsawienie.
Zbliżył się do mnie i przytulił nie pewnie. Odwzajemniłam uścisk bo właśnie tego potrzebowałam.
- Ehh.. Wyjaśnisz mi teraz wszystko? - powiedziałam spokojnie. Chcę wiedzieć co tu się odpierdala.
- Nie tutaj Alex. Gdzieś z dala od ludzi i miejsc publicznych.
- To może chodźmy do opuszczonego magazynu. Zawsze tam siedziałam dopóki nie zaczęli sprzedawać tam dragów. Może nie jest tam jakoś czysto ale..
- Nie. Stój.
Szłam w stronę magazynu dopóki nie powiedział nie.
- Co? Czemu?
- Chodźmy do mnie. Wyjaśnię ci wszystko w domu. Tam nie będą nas słuchać.
- Ale.. Kto nie będzie słuchać?
Nie odpowiedział mi. Szłam za nim. Właściwie to on ciągnął mnie za rękę. To było dla mnie nie zręczne. Bardzo nie zręczne. Wsiedliśmy do jego samochodu. Przez całą drogę nie odzywaliśmy się do siebie. Droga zajęła nam jakieś 15 minut. Kiedy weszliśmy do jego domu on kazał mi usiąść na kanapie w salonie a on sam usiadł obok.
- Więc? Wytłumaczysz mi to wszystko?
- Nie zbliżaj się do Sama i magazynu. On należy do gangu który planuje cię porwać dla okupu albo co gorsza mają zamiar cię sprzedać.
- Co? Mam w to wierzyć? Masz jakieś dowody na to? Z resztą Sam to mój przyjaciel. Wie gdzie mieszkam, ma mój numer, zna moje ulubione miejsca.
- Mam dowody. Z hakowałem jego sms'y do niejakiego Jackoba. Trzymaj.
Czytałam wszystkie sms'y. Pisał, że wie gdzie jestem, wie gdzie mieszkam i... Podawał moje dane... Chwila. To on musi być tym stalkerem który mnie podgląduje. Mieszka naprzeciwko mojego domu. Czytałam wszystko. Łzy spływały mi po policzkach. Jak on mógł? Kiedy czytałam ostatnią wiadomość przyszła jeszcze jedna której się przestraszyłam.
Jackob:
Idzie na bal? Doskonale. Wiem, że nie opanuje się przed alkoholem więc wiadomo jak z tobą skończy ;).

---------------------------------------------------
Bal co raz bliżej! I drama time XD

Never Leave Me Alone |O.S|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz