#8

73 9 5
                                    

Alex POV.
Obudziłam się z wielkim bólem głowy i nie wiem gdzie jestem. Wiem, że jestem w obskurnym, brudnym pokoju bez okien, przywiązana do krzesła. Pamiętam tylko tyle, że tańczyłam z jakimś szatynem i musiałam iść do łazienki a kiedy wyszłam ktoś złapał mnie od tyłu i przycisnął do moich ust, i nosa wilgotną ścierkę. I nagle znalazłam się tutaj. Po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
Miałam uważać. Zawiodłam Olivera. Nie wiem czemu ale zależy mi na nim. Chyba się w nim zakochałam.

Oliver's POV.
Byłem zdenerwowany ale i zmartwiony. Miała uważać! Wie co jej grozi. Muszę ją jak najszybciej odnaleźć. Więc po koncercie, razem z chłopakami, pojechaliśmy do Rica. W skrócie to nasz informatyk. Pomaga nam w hackowaniu i czasami w znalezieniu osób które nam zaszkodziły albo grały na nerwach. Kiedy dojechaliśmy do jego domu przed wejściem zadzwoniliśmy. Jest tu pełno zabezpieczeń, alarmów, pułapek. A ja wolę jeszcze pożyć i mieć moją Alex w ramionach. Kurwa mać.. Gdybym wiedział, że ten szatyn to Sam. Kurwa no tak! Jak on ją znalazł?! Musiał ją obserwować jak kupywała maskę. Albo.. Wtedy kiedy ją u mnie wyciągała. Cholera. Weszliśmy do środka.
- Co tym razem Oliver? - odezwał się Rico.
- Ktoś porwał pewną dziewczynę.
- Ty? Wszystko z tobą w porządku?
- Tak, a co?
- Przecież ty nigdy za żadną laską nie latasz.
- Ale ta jest wyjątkowa.
- Wooow.
- Zamknij się i szukaj jej!
- Podaj mi jej imię.
- Alex. - byłem w tej chwili jak tykająca bomba. Nie cierpliwiłem się. A co jeżeli jej już coś się stało? Odpukać oczywiście.
- Wiemy gdzie jest. Jest z niejakim Samem i Jackobem. Ale  za jakieś 40 minut nie będą sami. Ma przyjechać jego gang.
- Gdzie to jest?
- 47 kilometrów stąd.
- Dobra zajrzymy jeszcze do magazynu i jedziemy. Dzięki Rico.
- Nie ma sprawy bracie.
Szybko zbiegłem po schodach do magazynu z bronią i nabojami. Tak, może wydać się to dziwne ale potrzebujemy tego bo niestety czasami jesteśmy w dużym niebezpieczeństwie. Wpisałem kod na ukrytej planszy z cyframi. Wielkie metalowe drzwi rozsunęły się. Wszedłem i zapaliłem światło. Szybko podbiegłem po pistolet (on najbardziej mi się przyda), naboje i kastet. Kazałem jeszcze chłopakom wziąć środek do odużania i szmatkę. Let's the party started.

Alex POV.
Siedziałam tak dobre 15 minut szukając jakiegokolwiek wyjścia w tym pomieszczeniu. Ale się zawiodłam. Nie było okna, żadnej zapadni, nic. Jedyne były drzwi ale to za duże ryzyko przez nie uciekać. Przestałam się rozglądać bo usłyszałam dźwięk przekręcanego klucza w zamku. Udawałam, że śpie. Przynajmniej próbowałam bo cała się trzęsłam ze strachu. Co najgorsza usłyszałam znajomy głos. Bardzo znajomy.
- Proszę. Proszę. Proszę. W końcu mi się udało.
- Sam do chuja czego ode mnie chcesz?!
Czego chcę? Twojego krzyku i błagania o litość. Widoku kiedy będziesz bardzo dużo krwawiła. Tego chcę najbardziej.

----------------------------------------
Dedykacja dla miczaa (dziękuję za litość Derek XD)
No ale wracając do rozdziału powtórzę słowa Olivera.
Let's the party started.

Never Leave Me Alone |O.S|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz