Po tym jak Jeff poszedł siedzialam w kuchni i myślałam o nim, o mnie, o nas...
- Kiedyś się przyjaźniliśmy, a teraz... Teraz prawie wokół się nie znamy. Trzeba to zmienić! Naprawdę muszę z nim o tym wszystkim poważnie porozmawiać. Tylko jak to zrobić tak żeby mi nic nie zrobił...- Mówiłam sama do siebie. A mój pies się na mnie głupio patrzył. Czułam się jak idiotka... W pewnym momencie usłyszałam hałas. - Jeff?! Jeff to ty? - weszłam na górę po schodach. W moim pokoju była jakaś dziewczyna. Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć ona do mnie podbiegła i przyłożyła mi nóż do gardła...
- Słuchaj no lalusiu! Masz spławić Jeff'a! Bo jak nie to inaczej pogadamy! Jeff jest mój!!! - Krzyczała do mnie choć stała przede mną...
- Coś mi się nie wydaje... Jeff the Killer? Twój?! Nie rozśmieszaj mnie. On by z taką... Hm, jak by cie tu nazwać... - Specjalnie ją prowokowałam... Widziałam cień Jeff'a. Siedzi na drzewie koło mojego okna.
- O niee! Tego pożałujesz! - Żuciła się na mnie z nożem... Myślała że jestem gorsza, wyciągnęłam mój nóż z kieszeni... Wbiłam go jej między żebra.. Upadła, nie mogła wstać. Na moich oczach się wykrwawiała. I wtedy na moim oknie pojawił się Jeff...
-No hej ślicznotko. Widzę, że umiesz sobie poradzić beze mnie. - Spojrzał się na mnie i zaczął śmiać. - Pomogę Ci to ogarnąć. Ja wezmę ciało, a ty posprzątaj tą krew. - Uśmiechnął się i wyniósł gdzieś ciało. Nie było go ok. 30 minut, gdy wrócił zjedliśmy razem kolacje i siedzieliśmy u mnie na łóżku.
- Jeff... - zaczęłam nieśmiało - Ta dziewczyna którą zabiłam... Kto to był? - Chłopak spojrzał się na mnie i objął.
- To była moja była... Przepraszam cię za nią. Ale przecież nie musiałaś jej zabijać. Mogłaś mnie spławić i wtedy byś miała spokój... - Jeff ścisnął mnie mocniej.
- Nie chce Ciebie stracić drugi raz... - Zaczęłam płakać...
- Ej, mała. Nie płacz... - Chłopak nachylił się i mnie pocałował. Nie wiedziałam co zrobić. - Słuchaj... Bo ja cb od dłuższego czasu obserwuje. Od początku wydawało mi się że jesteś jakąś inna i wiesz... - Nie dałam mu skończyć. Pocałowałam go. Nie mogłam się powstrzymać.
- Wiesz co. Daj mi narazie tą bluzę. Jest cała we krwi, wyczyszczę Ci ją...
- No dobrze. Ale...
- Daj mi tą bluzę i nie marudź. - Jeff się uśmiechnął i zdjął bluzę. - Skąd te blizny? - Zapytałam z ciekawości.
- Eh... Takie tam... - Chłopak spuścił głowę.
- To ja idę jeszcze wziąść prysznic i przyniosę Ci coś na zmianę.- Wzięłam czystą koszulkę i spodenki, spojrzałam na niego i wyszłam z pokoju.
Gdy wróciłam Jeff spał na moim łóżku. Przykryłam go kołdrą i poszłam spać w gościnnym. Nie mogłam zasnąć więc włączyłam telewizję. Akurat włączył mi się program z wiadomościami... Mówili o historii Jeff'a... Położyłam się i słuchałam. W pewnym momencie zasnęłam.