Nowe odkrycie zaintrygowało mnie, lecz również przeraziło. Nie miałam pojęcia kto mógł mieć dostęp do rzeczy taty. Postanowiłam na tą chwilę poczekać na dalszy rozwój wydarzeń. Miałam za mało informacji by skutecznie działać. Chciałam uciec od myśli, które ciągle wracały do tego samego tematu, dlatego też zaczęłam czytać książkę. To był mój sposób na oderwanie się od rzeczywistości. Niestety tym razem nie zadziałał. W mojej głowie wciąż szalało tornado. Stwierdziłam iż to i tak nie ma sensu. Spróbowałam drugiej metody. Udałam się na balkon, po czym rozłożyłam się na leżaku. Gdy ułożyłam się w wygodnej pozycji, sięgnęłam po słuchawki. Podłączyłam je do mojego telefonu, a następnie przejechałam palcem po ekranie. W tym samym momecie, rozbrzmiał dźwięk elektrycznych gitar. Ten sposób był bardziej skuteczny, z racji zagłuszania wszelkich myśli oraz pokazania że na świecie istnieje piękno. Kocham ten instrument. Wsłuchiwałam się w rytm, uciszając myśli. Nawet nie zauważyłam, kiedy zasnęłam.
Obudził mnie Nathan, który wyjął mi słuchawki z uszu. Spojrzałam na niego gniewnym wzrokiem, co w sumie nie miało sensu, zważając na to iż to on uratował mi życie i dał dach nad głową.
-Nie patrz tak na mnie. Chciałem sprawdzić czy nic ci nie jest. Mam prawo się martwić, prawda?
-Jakoś parę godzin temu, nie przejmowałeś się niczym, gdy wyszedłeś trzaskając drzwiami - odparłam, ciągle wpatrując się w jego tęczówki.
-Zapomnijmy o tym, dobrze? Po prostu coś mnie zdenerwowało.
-Czyli za każdym razem gdy coś cię wkurzy, będziesz się tak zachowywać? Nie, dziękuję.
-Nie dramatyzuj. Czemu kobiety we wszystkim widzą problem? Szukają tam, gdzie ich nie ma.
-Dlaczego mężczyźni nie zauważają poważnych problemów?!
-Bo to nie są problemy, tylko zwykły, zły dzień?
-Oczywiście, już ci wierzę. Ta rozmowa przez telefon też należała do złego dnia?
-Tak, w szczególności. Ile słyszałaś? - zapytał lekko zestresowany.
-Wystarczająco, by zauważyć że masz poważne kłopoty.
-Nie mam. Odpuść.
-Może po prostu się wyprowadzę?!
-O co ci chodzi do cholery?!
-O gówno! Moje życie było piękne, mimo tego że byłam biedna! Radziłam sobie doskonale ale musiał wybuchnąć ten pożar! Niewyobrażalnym cudem uratowałeś mnie z niego! Z pustkowia! Nie mamę, nie tatę, nie rodzeństwo ale mnie! Zostałam sama, a ty każesz mi ze sobą mieszkać! Zaczynam podejrzewać, że masz coś wspólnego z tym pożarem! Inaczej po co miałbyś się o mnie aż tak martwić?! I skąd miałbyś wiedzieć o tym wypadku?! I po co miałbyś gadać z kimś kto dzwonił z numeru mojego ojca?!
-Zaraz... Skąd wiesz z jakiego numeru dzwonił?
-Zostawiłeś rozwalony telefon na podłodze.
-Nie uczyli cię, że cudzych rzeczy się nie rusza? Czego tam szukałaś?!
-Szczęścia! - odwarknęłam, wybiegając z jego domu. Po drodze zabrałam wszystkie moje przedmioty, które ocalały w pożarze. Było tego niewiele ale z pewnością się przyda. Biegłam prosto przed siebie. Ciągle słyszałam za sobą głos chłopaka, który kazał mi wracać. Nie chciałam mieć z nim nic wspólnego. Czułam, iż znajomość z nim może się dla mnie bardzo źle skończyć. Nie wiedziałam gdzie mogę pobiec. Po chwili dostałam SMS. Nadawca nie zaskoczyłby mnie, gdyby nie to że nie podawałam mu swojego numeru. Chyba... Tym czasem, miałam go zapisanego w kontaktach. No cóż, może po prostu o tym zapomniałam. Otworzyłam wiadomość, której treści się spodziewałam.
Od: Nathan
Nie wygłupiaj się! Wracaj. Nie masz gdzieś pójść. Przecież nie będziesz mieszkać pod mostem.
Szybko wystukałam odpowiedź.
Do: Nathan
Mieszkałam w gorszych warunkach. Lepsze to niż mieszkanie z mordercą.
Schowałam telefon. Idąc drogą, niedaleko parku, za to daleką od mieszkania chłopaka, przypomniałam sobie, że moja stara przyjaciółka mieszka parę metrów dalej. Udałam się w stronę jej domu. Już kilka minut później byłam na miejscu, dzwoniąc do drzwi. Darcy otworzyła je, a następnie wyszczerzyła swoje idealne zęby na mój widok. Po chwili wpuściła mnie i pisnęła.
-Charlie! Tak dawno cię nie widziałam! - po powiedzeniu tego, rzuciła mi się na szyję. Odwzajeniłam uścisk.
-Też tęskniłam.
-Opowiadaj! Co u ciebie?
I tu zaczęła się długa historia na temat moich problemów. Gdy zadałam jej to samo pytanie, odpowiedziała tylko że nic się nie zmieniło. Sprawdziłam telefon. Na ekranie widniało powiadomienie o nowej wiadomości.
Od: Nathan
Podejrzewasz, że to ja zabiłem twoją rodzinę? Po co miałbym ratować ciebie?
Od razu odpisałam.
Do: Nathan
Nie wiem, może po prostu jesteś psychopatą? Odwal się. Lepiej żebyśmy zapomnieli, że w ogóle się znamy.
Po wysłaniu tej wiadomości, od razu wyłączyłam komórkę. Chwilę jeszcze porozmawiałam z przyjaciółką. Z chęcią zgodziła się mi pomóc oraz przenocować. Udawałam się do wyznaczonego pokoju, po czym położyłam się na łóżku. Mimo pozorów byłam bardzo zmęczona, na dowód czego już po chwili zasnęłam.