Day 25 |~5

536 35 17
                                    

Zbudziło mnie jasne światło rażące mnie w oczy. Po chwili zorientowałam się, że nie jestem w swoim łóżku. Lekko się wystraszyłam ale po chwili przypomniałam sobie wydarzenia z wczorajszej nocy. Właściwie z dzisiejszej nocy. Zaczęłam się rozglądać. Na szafce nocnej obok mnie leżał zegarek na, którym widniała godzina 13:46. O boże spóźniłam się do szkoły. Mówi się trudno. Wstałam z łóżka i ogarnęłam, że jestem w samej bieliźnie. Tylko nie to. Nerwowo poszukuje czegoś czym mogłabym się zakryć. Nienawidzę swojego ciała. Na krześle leżała koszulka z logiem zespołu, którego nie kojarzyłam i jeansy z dziurami. Szybko ją ubrałam i nasunęłam spodnie na nogi. Tak jak myślałam są dużo za duże. Chyba powinnam znaleźć Ryōte. Wyszłam z pokoju przyjaciela. Jesteśmy przyjaciółmi prawda? W końcu spałam u niego prawda?

-Kise! - Krzyknęłam moim zachrypniętym głosem.

-Tu jestem skarbie! - Odkrzyknął z kuchni. Czy on właśnie mnie nazwał skarbem?  - Czy ty masz na sobie moje spodnie? - Odrzekł ze śmiechem.

-Możliwe, że tak. Dzięki za wieczór. Na prawdę nie musiałeś. Jesteś kochany. - Podziękowałam mu i usiadłam na krześle przy stole.

-Na co masz ochotę? W sumie umiem robić tylko tosty więc za dużego wyboru nie ma. - Zapytał z uśmiechem i do mnie mrugnął. On do mnie mrugnął. Spokojnie Yuka, nie zachowuj się jak typowa fangirl.

-To ja poproszę tosty. - Powiedziałam z wielkim bananem na twarzy, próbując opanować moje szybko bijące serce. - Muszę iść do łazienki się ogarnąć, bo pewnie wyglądam teraz strasznie. - Dodałam.

-Wyglądasz ślicznie Yukacchi. - Skomplementował mnie Kise.

Pewnie jestem teraz tak czerwona jak pomidor. Szybko opuściłam kuchnie i zaczęłam szukać toalety. Zanim udało mi się dotrzeć do celu weszłam przez przypadek do pokoju gościnnego. Wzięłam szybki prysznic. Ubrałam ponownie ubrania blondyna i zaczęłam czesać włosy jego grzebieniem. Chyba nie obrazi się, że pożyczyłam szczotkę? Ostatni raz przelotnie spojrzałam w lustro. Chyba nie wyglądam aż tak źle? Powiedziałam sobie w myślach i wyszłam. W korytarzu ujrzałam gęstą chmurę czarnego dymu. No nie wieże. Jak można spalić tosty? W kuchni nikogo nie było, więc szybko wyciągnęłam z gniazdka kabel od tostera. Pomaszerowałam do pokoju chłopaka gdzie ten jakby nigdy nic grał w GTA. Wyłączyłam pilotem telewizor, a on popatrzył na mnie swoim błagalnym wzrokiem. Jakie on ma piękne oczka. Yuka weź się w garść.

-Tosty. - Powiedziałam jedno słowo, a jego źrenice gwałtownie się powiększyły. Natychmiast wstał i pobiegł, mogę się domyśleć, że wybrał kierunek kuchnia. Z śmiechem poszłam do blondyna. - Jesteś naprawdę dobrym kucharzem amatorem, ale rada na przyszłość dla bezpieczeństwa nie wchodź więcej do kuchni. Pokaże Ci zaraz jak mistrz gotuje. Gdzie masz jajka i inne składniki?

-Haha wyczuj ironie Yukacchi. Składniki są w lodówce, a jajka... - Popatrzył na mnie dwuznacznym wzrokiem.

-Kise! - Wrzasnęłam ze śmiechem i poszłam zbadać zawartość lodówki. - Jak na światową gwiazdę koszykówki, to twoja lodówka świeci pustkami.

-Nie czepiaj się tylko gotuj. - Posłuchałam i zaczęłam przypominać sobie z czego robi się pancake. To jedyny przepis jaki znam, ale nikt nie musi tego wiedzieć. Po kilku minutach mieszania papki zaczęłam smażyć to cudo. Kuchnie zaczął wypełniać apetyczny zapach. Nie minęło 15 minut a wszystkie naleśniki zostały zjedzone. -Muszę Ci powiedzieć, że to było naprawdę dobre.

-Wiem. - Uśmiechnęłam się, po czym dodałam. - Muszę się już zbierać do domu, rodzice będą się martwić.

-Odwiozę Cię. - Powiedział, a ja kiwnęłam głową i wyszliśmy z jego domu.

✉Message✉ | Ryōta KiseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz