00:01
Yukacchi: Ohayō.
00:02
Mój blondasek: Hej
00:04
Yukacch: Możemy się dzisiaj spotkać?
00:05
Mój blondasek: Jasne, coś się stało?
00:06
Yukacchi: Teoretycznie tak
00:07
Yukacchi: O 16 u mnie?
00:08
Mój blondasek: Ok
00:09
Yukacchi: Branoc :*
00:10
Mój blondasek: Dobranoc :*
***
Za 15 minut przyjdzie Kise. Postanowiłam ubrać sukienkę w kwiaty i zrobić lekki makijaż. Strasznie się denerwuje i nie wiem jak mam mu to powiedzieć. Co chwile biegam po domu jak wariatka sprawdzając czy wszędzie jest porządek. Z zamyśleń wyrywa mnie dzwonek. Ten kwadrans minął strasznie szybko. Zatrzymuje się przed lustrem, ostatni raz poprawiam opadające na twarz kosmyki włosów. Podchodzę do drzwi i otwieram je. W progu stoi blondyn. Ma na sobie biały T-Shirt i obcisłe jeansy. Włosy ułożone ma na żel. Jednym słowem idealny.
-Hej. - Witam się, a on otwiera ramiona widocznie chcąc, żebym się przytuliłam. Podchodzę bliżej i wtulam się w ramiona blondyna.
-Cześć. - Odpowiada z krzywym uśmiechem. -Co się stało?
Zaprosiłam go gestem do środka i poszłam w kierunku mojej sypialni. Weszłam do pokoju, uchyliła okno, żeby wpuścić świeże powietrze, bo było strasznie duszno. Ku mojemu zdziwieniu minęła minuta a chłopaka nadal nie ma. Wyszłam z mojego królestwa i ujrzałam go przeglądającego się w lustrze na korytarzu. Popatrzał na mnie wzrokiem mówiącym "no co, fajne masz lustro", a ja tylko pokazałam mu język i wróciliśmy do mojego pokoju. Wchodząc natychmiast dostałam gęsiej skórki. Otwarcie okna nie okazało się dobrym pomysłem, więc szybko je przymknęłam. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej przypadkową bluzę. Chłopak leżał na moim łóżku i dziwnie się na mnie patrzył.
-Dwie rzeczy. Co się stało, że miałem przyjść? I czy ta bluza to jakiś sygnał z twojej strony? - Spytał a ja spojrzałam na nadruk na koszulce. Napis brzmiał: "NO BOY, NO PROBLEM". Przypadki nie istnieją.
-Zimno mi było, a to akurat jest jedna z moich najcieplejszych bluz. - Zaczęłam się tłumaczyć. - Jeżeli chodzi o pierwsze pytanie to jest to troszkę dłuższa odpowiedź. Jak wiesz moi rodzice od dłuższego czasu nie mają najlepszych kontaktów. Oni się rozwodzą. To nie jest jakiś problem, bo tak będzie dla wszystkich lepiej. Ale niestety wyprowadzam się z mamą do Seattle. Prawdopodobnie na zawsze. - Mówię z łzami w oczach.
-Nie płacz, widocznie tak musi być. - Czy on naprawdę to powiedział? Sądziłam, że będzie starał się mnie jakoś pocieszyć. Tym tekstem za bardzo mnie nie podniósł na duchu. Zawiodłam się.
-Powinieneś już iść. - Tylko to udaje mi się wydusić poprzez łzy. Blondyn wstaje bez słowa i mnie omija. Po dłuższej chwili słyszę trzask drzwi, wyszedł.
CZYTASZ
✉Message✉ | Ryōta Kise
FanfictionYuka: Chcesz być dżemem w mojej kanapce z masłem orzechowym? Kise: ??? Yuka: Ryōta kocham Cię