Rozdział 5- Nick

48 7 0
                                    

Nie będę się rozpisywać o wyglądzie Nicka. No może troszkę. Dla zapominalskich - Jest to wyskoki blondyn o ciemnych oczach, zaskakująco ciemnych brwiach, idealnie pełnych ustach i prostym lekko zadartym nosie. Chłopak dba o swój wygląd. Modnie się ubiera, często chodzi do fryzjera i używa mocnych markowych perfum (dop. aut. nie, nie jest gejem ;) ) Wczoraj umówili się z Tomem że powiedzą sobie wszystko. Dziś po lekcjach. W parku przy szkole. Czy się bał? Ani trochę. Nick lubił znać prawdę. Nienawidził gdy ktoś skrywa jakiś sekret i nie chce mu go powiedzieć. Właśnie dlatego tak bardzo pokłócił się z Tomem. Przecież się kumplowali. Przecież TO nie mogło być tak straszne. Sam trochę się zdziwił. W końcu umiał bardzo szybko latać. To było coś. Przypomniała mu się chwila kiedy zanurkował po rower kolegi. Nie myślał o niczym. Wiedział że mu się uda. Może jego zachowanie było lekkomyślne ale przynajmniej poznał swoje możliwości. Gdyby używał mocy na co dzień , zawsze byłby pierwszy na stołówce lub do kasy w sklepie. Wygrywałby wszystkie zawody...nie! Przecież nikt poza Tomem nie może się dowiedzieć wspaniałej umiejętności chłopaka. Może Nick był spontaniczny i lekkomyślny ale na pewno nie był głupi i nie wypaplał by czegoś tak ważnego przy pierwszej, lepszej okazji.

Nick spojrzał na plan lekcji, zawieszony na dużej tablicy korkowej w jego pokoju. Mieli dziś na 12:05. ZAJĘCIA KOMPUTEROWE, ANGELSKI, HISZPAŃSKI, MUZYKA I TECHNIKA- głosiły wytłuszczone litery. Chłopak miał jeszcze półtorej godziny na zjedzenie śniadania, ubrania się, spakowania książek i dojazd do szkoły. Przez głowę przeszła mu pewna myśl. -A może by tak...zlecieć nad schodami?-powiedział do siebie. Najpierw oczywiście sprawdził czy nikogo nie ma na dole. Nick wyjrzał przez okno- na podjeździe nie było żadnego samochodu. Jakby ktoś go nakrył...lepiej o tym nie myśleć. Przeszedł się po pokojach i łazienkach. Teren czysty. Rozejrzał się po ogrodzie. Też pusto. Rodzice w pracy a sis w szkole. Dobra, skoro nikogo nie ma mogę spróbować. Nick wziął głęboki oddech i spokojnie, powoli zaczął się unosić. Jeszcze w pełni nie opanował sztuki latania. Zamknął oczy. W pełni opanowany zleciał na półpiętro. Spodobało mu się.. Zatrzymał się i już pofrunął na dół. Wylądował. Nie da się ukryć- było to dość męczące. Zgłodniał. Znów wzniósł się kilka centymetrów i jakby nigdy nic, przeleciał przez salon. Nick wyjął z lodówki jogurt. Wyciągnął opakowanie jago ulubionych musli i zjadł jak najszybciej mógł. Potem włożył miseczkę i łyżkę do zmywarki. Poleciał na górę i zlatywał ze schodów coraz szybciej i szybciej. Stracił rachubę czasu. Był padnięty. Sprawdził godzinę. Wyświetlacz smartwatcha pokazywał 11:59.

-O kurde!- wykrzyknął chłopak i pędem poleciał na górę, spakować książki i piórnik.

Zajęło to tylko chwilę. Gorzej z dojazdem. Miał około pięć kilometrów do szkoły. Jak w pięć minut przejechać pięć kilometrów...? Szybko ubrał się. Już wiedział co powinien zrobić. Bo przecież po co jechać gdy można latać? Pomimo iż był ciepły wrzesień, Nick nałożył zimową kurtkę. Musiał lecieć wysoko jeśli nie chciałby zostać dostrzeżony. Wyszedł na dwór i schował za domem. Na szczęście dom miał duży, a od razu przy ogrodzeniu las. Chłopak podleciał do furtki i schował się za pasmem drzew. Rozejrzał się- tak dla pewności- i wystrzelił w niebo. Kiedy wreszcie się zatrzymał widział całe miasto. Zawisł w powietrzu, zauroczony pięknym widokiem. Wreszcie sprawdził godzinę. 12:04.

-Dam radę-

Chłopak zanurkował w chmury. Wyglądał jakby skoczył z zadziwiająco wysokiego bungee. Kiedy był już niedaleko szkoły, począł zwalniać. Wylądował za boiskiem. Nikt go nie zobaczył. Przynajmniej taką miał nadzieję. Nie słyszał żadnych krzyków ludzi uciekających w popłochu więc chyba było doprze. Już dziś miał dowiedzieć się prawdy. Nareszcie będzie wiedział o co chodziło Thomasowi. Ta świadomość napawała go entuzjazmem. Jeszcze tylko pięć godzin (lekcyjnych ).

Pani Kamień, wyjątkowo nie było. Na zastępstwo do 1B przyszedł Jedży. Ale kim był Jedży? Pan ów był wielofunkcyjnym nauczycielem. (każdy dyrektor o nim marzy, jeden człowiek, jedna pensja kilka przedmiotów) Uczył polskiego, matematyki, historii, komputerów, niemieckiego (ma nawet hitlerowski wąsik) i szachów, ale to dla chętnych. Tylko nieliczni przychodzą na dodatkową godzinę (lekcyjną ;) ) użerania się z przemądrzałym nauczycielem. Co do wyglądu to ma około 60 lat, zakłada sportowe koszulki, za duże sztruksy, niezbyt urodziwe buty z decathlon'u i jego znak rozpoznawczy- fikuśne czapki. Nikt nie wie skąd on je bierze. Przecież każdy chciałby mieć takie nakrycia głowy. ,,Aż się włos na główce Jedży" na jego widok.

-Baczność!- wydarł się swoim, zachrypniętym kaczkowatym głosem- po co przychodzimy do szkoły?-zadał znane wszystkim pytanie.

-Żeby się czegoś nauczyć!- odkrzyknęła bez entuzjazmu 1B.

Lekcja była dość nudna. Kiedy tylko zabrzmiał dzwonek, wszyscy biegiem opuścili salę komputerową pozostawiając zdziwaczałego nauczyciela w klasie. Angielski i hiszpański poszły dość sprawnie więc nie warto o tym pisać . O nie. Czas na muzykę. Nick nienawidził tego przedmiotu tak bardzo jak techniki i historii. Lekcja sama w sobie nie byłaby szczególna gdyby nie ONA- GRABA. Jedna z najgorszych i najbardziej czepialskich nauczycielek w szkole, albo i na świecie. Lekcja z nią była wyzwaniem. Wielu się zrywało. Nikt im się nie dziwił. Nawet pani Kamień. Dziś trzeba było grać na flecie. Pisk był nie do zniesienia. A i złowieszcze, przesłodzone uwagi też dawały w kość uczniom.

-,,Kochaniutka, zostaw już ten flecik bo i tak nic z tego nie będzie"

–,,Po co w ogóle próbujesz?! I tak nie masz talentu złotko".

Cynizm tej kobiety był porównywalny do...no właśnie! Nareszcie upragniony dzwonek. Gimbazjaliści wybiegli z Sali jeszcze szybciej niż od Jedżego. Za chwilę technika. Pani Ela szła korytarzem. Na sam jej widok, Nick przełknął ślinę i odwrócił wzrok. Widać było że nie miała dziś dnia litości dla zwierząt (znaczy uczniów)Za chwilę przeżyje najgorszą (z tych trzech znienawidzonych) lekcję w tygodniu.


~Magic_Helen



PowołaniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz