Czy kiedyś ktoś się zastanawiał, co to znaczy prawdziwa miłość? Jak wiele znaczy dla nas druga osoba, bez której nie jesteśmy w stanie normalnie funkcjonować? Nigdy nie zdarzyło mi się o tym pomyśleć, ponieważ jeszcze nie miałem okazji się zakochać. Zawsze byli obok mnie przyjaciele, którzy mnie wspierali i po prostu byli. Sprawiali, że codziennie się uśmiechałem i miałem siły wstać, by zacząć kolejny, nudny dzień. Ale tak naprawdę, pomimo tego, że miałem ich naprawdę wiele, tylko jednego traktowałem jak brata.
Zapukałem cicho do drzwi, cierpliwie czekając, aż ktoś mi je otworzy. Przywitałem się z szeryfem i minąłem go, wchodząc do pokoju swojego przyjaciela, który jeszcze spał.
Pierwsze chciałem go obudzić, ale kiedy spojrzałem na niego drugi raz, stwierdziłem że zrobię mu zdjęcie, tak na pamiątkę. Jego kołdra leżała na ziemia, a on przytulał się do poduszki.
- Stiles - powiedziałem kiedy skończyłem. Włożyłem telefon do kieszeni i podszedłem do łóżka. - Stiles - powtórzyłem, gdy chłopak nawet nie drgnął. Dźgnąłem go palcem w ramię, a on jęknął głośno przyciskając twarz do poduszki. - Chłopie wstawaj, umówiliśmy się z chłopakami na mały mecz lacrosse'a, pamiętasz?
Chłopak mruknął coś pod nosem, wyciągając rękę po telefon. Spojrzał na wyświetlacz i westchnął zirytowany.
- Jest ósma rano. Daj mi spać.
Zamknął oczy, ignorując mnie.
- Stiles, obiecałeś coś. Chcesz grzać ławę cały sezon? - zapytałem.
- I tak trener nie pozwoli mi zagrać. Z dnia na dzień nie da się wszystkiego nauczyć.
Wzdychając, usiadłem obok niego na łóżku. Przez tego całego Finstocka, nie miałem z kim ćwiczyć. Tak zniechęcił bruneta, że już całkiem się nie starał.
- Masz rację, tak się nie da. Ale możesz poćwiczyć i być coraz lepszy. Przykro mi, kiedy nie grasz razem ze mną, tylko siedzisz, patrząc smutno na mecz. Zrób to dla mnie - powiedziałem.
Stiles otworzył oczy i spojrzał a mnie. Przez chwilę myślałem, że jednak nie wstanie, ale po chwili usiadł.
- Zrobię to tylko dla ciebie - warknął, na co uśmiechnąłem się szeroko. - Daj mi kilka minut i będę gotowy.
*
Po krótkiej grze z chłopakami poszedłem do domu się umyć. Naprawdę cieszyłem się, że Stiles jednak nie zrezygnował. Wszystko robiłem razem z nim i nie chciałem, żeby to się zmieniło. Byłem gotowy ćwiczyć z nim codziennie, by zobaczyć uśmiech na jego twarzy.
Po prysznicu poszedłem do pokoju, żeby trochę odpocząć. Położyłem się na łóżku, następnie zamknąłem oczy i po chwili prawie już spałem, ale usłyszałem dzwonek do drzwi. Westchnąłem cicho i przewróciłem oczami, wstając. Zszedłem na dół, by otworzyć swojej przyjaciółce Lydii Martin.
- Cześć - przywitała się, wchodząc.
Mruknąłem ciche 'hej' i ruszyłem za nią do kuchni.
- Masz coś do picia? - zapytała, po czym usiadła na krześle.
Kiwnąłem głową i wyciągnąłem sok pomarańczowy.
- Co cię do mnie sprowadza? - Położyłem przed nią szklankę, siadając obok niej przy stole.
- Jackson - mruknęła Lydia, na co tylko westchnąłem.
- Co tym razem?
Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko, odkładając napój.
- Ma dla ciebie pewną propozycję - powiedziała, robiąc przerwę.
Spojrzałem na nią zdziwiony, unosząc jedną brew w górę.
- Chce żebyś zaciągnął Stilesa do łóżka.
Otworzyłem szeroko oczy, nie wierząc w to, co usłyszałem. Przespać się ze swoim najlepszym przyjacielem?
- A w zamian, Jackson przekupi trenera, by grał w pierwszym składzie.
Nie miałem pojęcia, co odpowiedzieć. Z jednej strony chciałem, żeby był razem ze mną na boisku, a z drugiej nie chciałem się z nim kochać. Bardzo mi na nim zależało i fajnie byłoby z nim grać, ale płacić taką cenę?
Zgodzić się czy nie?
- To zgoda?
Po krótkiej chwili odpowiedziałem
- Zgoda.
CZYTASZ
Propozycia /sciles
FanfictionJackson proponuje Scottowi, że przekupi trenera, by Stiles grał w pierwszym składzie, ale w zamian McCall musi zaciągnąć go do łóżka. EDIT 1) ⚫