Rozdział V

148 6 0
                                    

Zażenowany Loras wszedł do biura swojego ojca .Ojciec siedział uśmiechnięty przy biurku.
-Lorasie słyszałem że widziałeś "metody naszych działań "
-Tak widziałem ojcze.
-To dobrze bo i tak kiedyś musiałbyś się dowiedzieć o tym co robimy.A tak przy okazji gdzie byłeś?
-O tym właśnie chciałem pomówić....
Nagle z twarzy Roba Luthentisa zmył się uśmiech.
-O a cóż takiego się stało?
-Ojcze, bo ja byłem z chłopakiem......
Ojciec wstał i spojrzał za okno.
-Zabijesz go. -powiedział stanowczo ojciec
-Nie rób mi tego, proszę każ komuś , proszę.
-Nie! Zawsze dawałem ci to czego chciałeś i co z ciebie wyrosło?! Auto już czeka! -wydarł się ojciec.
Loras wyszedł z pokoju i z płaczem wsiadł do samochodu.
Samochód koloru bordowego ,błyszczał się w promieniach słońca .Dojechali nad klify, było bardzo stromo a upadek z tej wysokosci zawsze kończył się śmiercią.
-Poczekaj tu na mnie i lepiej nie uciekaj. -Powiedzial stanowczo Vlad.
Loras czekał długo, była już noc.
Nagle podjechało bordowe auto z ktorego wyczołgał się zwiazany blondyn. A zaraz za nim Vlad.
Vlad posadził blondyna przy krawędzi klifu i wręczył pistolet Lorasowi.
-Wiesz co zrobić... -powiedział Vlad.
Loras w ciszy zbliżył się do blondyna po czym wycelował pistoletem prosto w niego.
Rozpłakał się z myślą że nie znajdzie nikogo już tak łatwo ale wiedział że jesli tego nie zrobi Vlad zabije blondyna i jego samego.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Blondyn był zakneblowany i gdy próbował coś mówić słychać było tylko jęki. Loras zlitował się nad Javierem i pozwolił mu mówić.
-Zrób to! -krzyknął Javier.
Z oczu Lorasa spłynęła samotna łza po czym wystrzelił w stronę Javiera dwa pociski. Ciało blondyna spadło z klifu zrzucając go prosto na skały poniżej.
-Dobrze zrobiłeś młody. -odparł Vlad.
-Będę miał w myśli te okropne zdarzenie do końca życia!
Vlad nie chciał wnerwiać młodego i kazał mu wsiąść do bordowego auta.
Wrócili pod villę gdzie przed wejściem czekał ociec.
-Jestem dumny synu z twojej odwagi. Bardzo dobrze zrobiłeś zabijając go gdyż dzięki temu nikt nie dowue się co zaszło między wami.
-Tak może i to dobrze .-powiedział syn z łzami w oczach.
Loras ominął ojca i wszedł do domu po czym udał się do swojego pokoju by odetchnąć.

Czerwone AutoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz