David zadzwonił przed południem, informując, że przyjedzie po mnie około 17.
Mam więc jeszcze kilka godzin na przygotowanie.
Wziełam prysznic i z ręcznikiem na głowie stanęłam przed szafą, zastanawiając się co na siebie włożyć.
Był upalny, lipcowy dzień, dlatego postawiłam na lekką kremową sukienkę na szelkach, sięgającą do połowy ud, do tego czarne sandałki i tego samego koloru torebka listonoszka.
Wysuszyłam swoje blond włosy i zakręciłam na lokówce. Zapuszczałam je już trzy lata, więc sięgały mi do połowy pleców.
Zrobiłam lekki makijaż i nawilżyłam całe ciało balsamem o zapachu brzoskwiniowym.
Wskoczyłam w przygotowany wcześniej strój i zeszłam na dół zaczekać na mojego księcia.
Kiedy przeglądałam się ostatecznie w lustrze uslyszałam dźwięk przychodzącego sms'a. Wyjełam z torebki komórkę i odczytałam wiadomość.
Od: David <3
Czekam pod twoim domem.
Poczułam w brzuchu dziwne ukłucie. W gardle zaczęła mi się robić wielka gula.
Zabrałam z szafki kluczyki i wyszłam z domu.
Na podjeździe czekał na mnie czarny mercedes w124 coupe.
Usiadłam na miejscu pasażera i przywitałam się z Davidem szybkim całusem w policzek.
-Jak tam, piękna?
Zerknęłam na niego wzdychając. -Trochę się denerwuje.
-Absolutnie nie masz czym. - Mówiąc to widziałam jak nerwowo przełyka ślinę i mocniej zaciska ręce na kierownicy?
- O co chodzi?
-O nic kochanie. Susan nie może się doczekać kiedy cię w końcu pozna.
-A Justin?
-Też. - rzucił szybko.
Reszta drogi minęła w ciszy.
Po kilku minutach zatrzymaliśmy się na podjeździe przed ogromnym domem. David wysiadł z samochodu, by po chwili znaleźć się z drugiej strony i otworzyć mi drzwi.
Trzymając się za ręce szliśmy w kierunku drzwi. Weszliśmy do środka, gdzie moim oczom ukazał się najwspalnialszy widok jaki kiedykolwiek widziałam.
Ogromny biały hol z drewnianymi schodami na wprost drzwi wejściowych. Po prawej stronie duży salon połączony z jadalnią, a po lewej kuchnia. Wszystko było jak na dłoni. Rzadnych ścian, wielka, zapierająca dech przestrzeń.
-Zamknij buźkę, bo ci mucha wleci. - zaśmiał się David.
Po chwili obok nas znalazła się piękna czarnowłosa dziewczyna. Ubrana była w obcisłą białą sukienkę sięgającą lekko za pupe, do tego miętowe szpilki.
-Cześć, jestem Susan. - uśmiechnęła się ukazując przy tym rząd idealnie prostych i białych zębów.
-Katy.- odwzajemniłam uśmiech i uścisnęłam dłoń nastolatki. Dopiero teraz zauważyłam, że nadgarstek ma owinięty bandażem. Dziewczyna zauważając, że przyglądam się jej ręcę szybko ją cofnęła i schowała za plecami.
-Gdzie Justin? - Zapytał David, przerwając tę niezręczną ciszę.
Już idzie. Rzuciła odwracając się w stronę schodów.
Również podniosłam wzrok, a to co zobaczyłam przekroczyło moje najśmielsze wyobrażenia.
Już po chwili stał przy mnie wysoki ciemnooki mężczyzna, ubrany w czarne jeansy i biała koszulę z rękawami podwiniętymi do łokci.
Miał tak samo czarne włosy jak jego siostra. Delikatny zarost sprawiał, że był bardzo pociągający.-K-aty. - Rzuciłam mechanicznie wyciągając rękę w jego kierunku.
-Justin. - Uśmiechnął się zalotnie ujmując moją dłoń. - Miło mi cię poznać Katy. - nachylił się i delikatnie musnął ustami mój policzek. Natychmiast się zarumieniłam.
-Kolacja gotowa. - Usłyszeliśmy cichy głos dobiegający z kuchni.
Dopiero wtedy zorientowałam się, że Justin nadal trzyma moją dłoń i przygląda mi się z dziwnym błyskiem w oku.
Odkaszlnęłam nerwowo, uwalniając dłoń z tej niebezpiecznej pułapki, poczym całą czwórką skierowaliśmy się w stronę jadalni.
Gdy zajęliśmy miejsca zorientowałam się, że jedno nakrycie jest wolne. Wtedy usłyszeliśmy trzask głównych drzwi i kobiecy głos.
-Przepraszam za spóźnienie, ale były straszne korki!
Młoda rudowłosa piękność zatrzymała się obrzucając mnie krytycznym spójżeniem.
-Panie Crovel, adoptował pan kolejne dziecko? - Zapytała sarkastycznie, nie wpuszczając ze mnie wzroku.
-Siadaj. - nakazał surowo Justin.
-To jest Katy. Moja dziewczyna. - Poinformował ją David, ściskając moją dłoń pod stołem.
Rudowłosa parsknęła śmiechem, siadając obok Justina i całując go czule w usta.
Susan nachyliła się w moją stronę i szepnęła na ucho.- To jest Olivia dziewczyna Justina, nie przejmuj się nią.
Uśmiechnęłam się na te słowa i skierowałam wzrok w stronę drobnej kobiety, która niosła półmiski wypełnione pachnącym mięsem.
Cześć kochani. Mam ogromną wenę na to opowiadanie, dlatego mam nadzieję, że będzie Was tutaj dużo.
Rozdziały nie będą dodawane regularnie, więc myślę, że chociaż jakościowo będą dobre.
Kolejny pojawi się na początku lutego.
Do zobaczenia! :*
CZYTASZ
Syn Mojego Faceta
Romantizm-Chyba sobie jaja robisz, że mam mieć macochę młodszą od siebie! -Justin zamknij się w końcu do jasnej cholery! -Okay...w takim razie zawrzyjmy układ, tato. -Jaki układ? Co ty bredzisz? -Daj mi kilka tygodni a przekonasz się, że Katy kopnie cie szy...