3.

1.2K 44 4
                                    

Nie do wiary, że kilka godzin w takim miejscu może tak dobrze wpłynąć na samopoczucie. Świerze powietrze, cisza, delikatny i uspokajający śpiew ptaków. Zero hałasu i miejskiego gwaru. do najbliższego sklepu jest ponad 7 kilometrów, ale nie narzekam.

Razem z Susan leżymy na leżakach i pijemy drinki, to znaczy ja pije drinka, a Susan sok kokosowy. Chłopaki poszli zbierać drewno i patyki na ognisko, więc plotkujemy jak to na kobiety przystało.

-Wiesz co Katy.. - Susan zerknęła na mnie z nad okularów przeciwsłonecznych i oznajmiła całkowicie mnie zaskakując. - Jesteś spoko.

-Haha. Dzięki Susy. Ty też. - Zaśmiałyśmy się w głos, po czym odwróciłyśmy głowy w stronę zbliżających się do nas przystojniaków. Tak, przystojniaków. Justin bez koszulki wygląda nieziemsko. Ale David pomimo swojego wieku też jest niczego sobie.

Od razu zerwałam się z leżaka i podbiegłam do Davida skacząc na niego i oplatając się nogami wokół jego pasa. Cały czas czułam na sobie wzrok Justina. Zerknęłam na niego kontem oka i zobaczyłam jak przygryza dolną wargę. Uśmiechnęłam się triumfalnie i puściłam do niego dyskretne oczko.

-Może jeszcze drinka? zaproponował Justin i ruszył w kierunki piknikowego koszyka, który leżał w cieniu pod drzewem. Wyjął z niego wódkę i nalał do mojej już opróżnionej szklanki. Z samochodowej lodówki wyciągnął sok i dolał do wódki. Albo mi się wydawało albo wódki jest zdecydowanie więcej niż soku. Nie wiem czy dobry pomysł, zwłaszcza, że po pierwszym już mi trochę szumi. W końcu picie alkoholu w taki upal od 17 po południu nie mogło się skończyć inaczej.

Postanowiłam się nic nie odzywać i zabrałam z rąk chłopaka przygotowanego drinka. Niechętnie odkleiłam się od Davida i ruszyłam z powrotem w kierunku leżaka.

Wszyscy razem siedzieliśmy rozmawiając o mało istotnych rzeczach i opowiadaliśmy dowcipy. Susan od prawie godziny słodko spała Zbliżała się 20:00, więc słońce zaczęła chować się za taflą wody. Piękny widok, aż łza się w oku kręci na samą myśl, że za kilka dni będę musiała wrócić do szarej rzeczywistości.

Czułam, że w głowie już mi nieźle szumi, potwierdził to mój głupi popis, bo gdybym nie odwaliła czegoś durnego to nie byłabym sobą. A więc, mądra ja zaczęłam tańczyć śpiewając piosenkę Shakiry- waka waka. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że potknęłam się o kamień i wyłożyłam jak długa, na co chłopaki zaczęli się histerycznie śmiać.

Gdy już się otrzepałam podeszłam bliżej leżaków i kątem oka zobaczyłam, że Susan jest cała siwa.

-David, Justin chodźcie tutaj szybko! - chłopaki podbiegli, po czym David gwałtownie potrząsnął córką by ją obudzić.

-Susan! Susan obudź się! Cholera, Susan! - Nagle dziewczyna otworzyła oczy i zaczęła panicznie kaszleć. - Jasna cholera, pszczoła ją użądliła, a ma uczulenie. - Wyjaśnił mi już nieco spokojniejszym tonem. Justin w tym czasie przyniósł ze swojego plecaka niewielką strzykawkę i podał ojcu. David wstrzyknął delikatnie jej zawartość w rękę Sus i wziął ją na ręce. - Pojadę z nią do szpitala, a wy tutaj ogarnijcie.

-Może pojadę z wami? - Zapytałam niepewnie.

-Nie Katy. Jesteś nawalona. - Zaśmiał i się i podszedł by złożyć na moim czole całusa. - Wrócimy pewnie późno w nocy, więc nie czekaj tylko idź spać. Dobrze?

Nie zdążyłam odpowiedzieć bo Justin wszedł mi w słowo.

-Jedźcie już. Wszystkim się zajmę. - Puścił do mnie oczko a David zmierzył go morderczym wzrokiem.

Kiedy David z Susan zniknęli nam z oczu, Justin podał mi kolejnego drinka.

-Ja już dziękuję. Czuję, że mogła bym nie dojść..

-Ja ci pomogę.

-Ha ha. Spadaj. - Wylałam drinka do jeziora i zaczęłam pakować rzeczy do koszyka. - Może byś mi łaskawie pomógł?

-Robisz to tak zajebiście, że mógłbym patrzeć na ciebie bez przerwy.

-Jesteś tak żałosny, że mogłabym ci to mówić równie często.

Zaśmiał się pod nosem, po czym pomógł mi złożyć leżaki. Już po kilku chwilach byliśmy w drodze do domku.

*****

-Idę pod prysznic. - Rzuciłam kiedy już posprzątaliśmy podwórko. Już miałam zamknąć za sobą drzwi do łazienki, kiedy pojawił się w nich nikt inny jak Justin.

-Będziesz brała prysznic sama? - Zapytał z udawanym rozczarowaniem, podchodząc coraz bliżej mnie.

-Justin wyjdź. - Powiedziałam sucho. i uderzyłam lekko plecami o ścianę, co oznaczało koniec mojej drogi ucieczki. Chłopak uśmiechnął się triumfalnie i musnął moją szyję na co po całym moim ciele przeszedł dreszcz. - Wyjdź bo zacznę krzyczeć. - Powiedziałam starając się by mój głos brzmiał naturalnie.

-Mhm. Na pewno cie ktoś usłyszy. - To mówiąc wsunął ręce pod moją bluzkę i delikatnie zaczął ją ściągać.

-Justin chyba żartujesz.

-Nie Katy. Nie żartuje.

Sekundę później moja bluzka już leżała na podłodze.

***************************

Aaaaiiii !

Kochani moi jest i rozdział :)

Justin chyba zaczyna działać.

Jak myślicie co zrobi Katy? ^^

Komentujcie i gwiazdkujcie :*

Syn Mojego FacetaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz