XXI

1K 128 72
                                    

Budzę się. Ciepło. Nie otwieram oczu. Czuję za sobą ciało. Ciepło. Jim. Przytula. Czemu to nie jest John? John?

Czemu cię zostawiłem? John?

Zasypiam.

Budzę się. Ciepło. Otwieram oczy. Czuję za sobą ciało. Leży na mnie, jego głowa na mojej klatce piersiowej. Przyjemnie. Czarne włosy łaskoczą mnie w brodę. Czemu nie są blond? Czemu to nie jest John?

Zasypiam.

Budzę się. Zimno. Nie ma Jima. Nie śpi obok mnie. Zimno. Źle. Ja chcę, żeby wrócił. Jim! Gdzie jesteś! Jest mi zimno! Przytul!

Niewiarygodne, że w tak krótkim czasie zdążyłem się uzależnić od ciepła drugiego człowieka.

Otwieram oczy. Pościel rozkopana. Poduszka ciepła. Wstał niedawno. Też powinienem. Nie chcę! Ja chcę, żeby wrócił! Jim!

John! Ja chcę, żeby to był John!

Wstaję. Zawijam się w prześcieradło. Z przyzwyczajenia. Kręci mi się w głowie. Zbyt długo spałem. Nigdy tyle nie spałem. Która godzina?

Wychodzę z pokoju. Nie mam tam czego szukać. Idę do siebie, ubieram się. Która godzina, która godzina?

Korytarz, salon, jestem głodny, kuchnia. Siadam przy barze, wysokie krzesło, opieram łokcie na blacie. Czekam.

Jim parzy herbatę. Nie zauważa mnie jeszcze. Jim. Jim. Czy byłbym w stanie... Czy byłbym w stanie go pokochać?

Już się przyzwyczaiłeś do jego ciepła. Niewiele brakuje.
Zamknij się, Mycroft.

Odwraca się do mnie, na jego twarzy ogromny uśmiech.

– Dzień dobry, kochanie – mówi. Ma naprawdę śliczny uśmiech. I ostatnio nie zachowywał się jak psychopata.

– Dzień dobry – odpowiadam. Nie umiem się zdobyć, żeby odpowiedzieć lepiej. Nie umiem.

Stawia przede mną filiżankę herbaty i dzbanuszek z mlekiem. Nawet nie musiałem go prosić. Johna trzeba było błagać. „A nie możesz sam wstać? A nie możesz sam sobie zrobić? Zrób też dla mnie. Ale Sherlock, rączek nie masz?" Och tak, to zdecydowanie jest plus dla Jima. I jak na razie nie próbuje mi wepchnąć śniadania.

– Sherlock?

– Tak?

Wlewam mleka do herbaty, słodzę. Mieszam.

– Co zrobić na śniadanie?

Patrzę. Jestem głodny.

– Nie trzeba, nie jestem głodny.

– Ale nie możesz nic nie jeść!

– Jedzenie spowalnia mózg – odpowiadam. Jestem głodny.

– Sherlock. Odpuściłem ci wczoraj kolację, bo wiem, że kiedy myślisz, nic nie jesz. Ale śniadanie to najważniejszy posiłek dnia! Poza tym, masz już rozwiązanie, prawda?

– Która jest godzina?

– Jedenasta zero osiem. Masz czas na śniadanie.

– Nie zjem.

Zeskakuję na ziemię, biorę herbatę i siadam na fotelu. Przede mną leżą skrzypce. Zaraz zagram. Ciekawe, czy John lubił jak gram. Narzekał często. Nie lubił. Narzekał. Czy Jim lubi? Lubi?

Herbata wypita. Odstawiam ją na stolik. Wyjmuję skrzypce z futerału, opieram je na ramieniu i przypominam sobie melodię z wczoraj.

Szukam pierwszej nuty. C, d, e, f. E. Kwinta. H. E, h, pauza, h, ais, h, c, h, a, e. Tak. Powtarzam. A, e, e, dis, e, fis, e, g. Piękne. Od początku. H, e, e, fis, g, fis, e, a, e. I ten śliczny pochód w dół. Od początku.

Did You Miss Me? |plOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz