Rozdział 2
- Zostałem przemieniony w 1863 roku przez kobietę o imieniu Maria.Była piękna i bezwzględna, ale to drugie zrozumiałem dużo później. Założyła potężną armię nowonarodzonych. Myślałem, że mnie kocha i robiłem wszystko o co prosiła, czyli głównie szkoliłem młodych. Przydzieliła mnie do tego, bo umiałem panować nad ich emocjami i dzięki temu wampiry nie rzucały się na siebie. Miały jednak ,,wadę" jak nazywała to Maria- po upłynięciu roku stawali się słabi, a wtedy miałem ich zabijać. Czułem to wszystko co oni: strach, ból, rozpacz. W końcu uświadomiłem sobie, że dla Marii wcale się nie liczę. Jestem tylko jej marionetką wtedy postanowiłem odejść. W karczmie, gdzie mnie zastałaś siedziałem wraz z Peterem i Charlotte, starymi znajomymi. Jednak kiedy do mnie podeszłaś wiedziałem, że przypadek lub nie i tak muszę cię poznać-odparł, a ja uśmiechnęłam się promiennie.- To tyle jeśli chodzi o mnie- powiedział i znów wpatrywał się we mnie tajemniczo. - Jedź ze mną na Alaskę- powiedziałam, a on uważnie mnie zmierzył swoim szkarłatnym wzrokiem- Po co?- zapytał- Tam właśnie mieszkam z moją nową rodziną- wyjaśniłam- Dlaczego masz złote oczy?-zapytał ni stąd ni zowąd- To przez to, że nie piję ludzkiej krwi- odparłam, a on popatrzył na mnie przerażony- Więc jak panujesz nad głodem?-zapytał- wraz z moją rodziną pijemy tylko zwierzęcą krew - skwitowałam, a on chwilę myślał- Co jeśli twoja rodzina mnie nie zechce na swoim terytorium?-zapytał, a ja zaśmiałam się, co wywołało na chwilę dziwny błysk w jego oczach- Żartujesz? Jak przyjdziesz ze mną do nie dość, że przyjmą cię do rodziny to jeszcze zapewne spróbują zrobić z nas parę-odparłam, a on zaczął się śmiać.
Miał takie śliczne dołeczki w policzkach, że miałam ochotę patrzeć na jego uśmiech całą wieczność. Sama też się uśmiechnęłam.- To jak, jedziesz ze mną?-zapytałam, a on patrzył przez chwilę jakoś nieobecnie, a potem skinął głową- Tak, madame- powiedział, a ja rozradowana rzuciłam mu się na szyję i przytuliłam. Poczułam jego dłonie obejmujące mnie delikatnie i dotyk ciepłego policzka na moim policzku. W pewnym momencie zdałam sobie sprawę z tego co właśnie robię i odsunęłam się od niego zmieszana- Przepraszam- powiedziałam, a on uśmiechnął się- Za co? To był bardzo miły przytulas - powiedział co wywołało na mojej twarzy rozbawienie.- W takim razie spodziewaj się ich więcej-odparłam- idę zadzwonić i zarezerwować lot-odparłam, a on skinął głową- kiedy będzie kolejny przytulas ?-zapytał, kiedy byłam już w przedpokoju przy telefonie- Jak sobie zaslużysz-odparłam i zadzwoniłam na lotnisko. W samolocie tulił mnie do siebie, co było bardzo miłym doświadczeniem. W nocy byliśmy przed moim domem.-Gotowy?-zapytałam- Jak zawsze- odparł i ruszyliśmy do drzwi.
CZYTASZ
Zakochana Alice
FanficAlice poznaje Jaspera. Wszystko staje się skomplikowane, bo aby nie zwracać na siebie uwagi ludzi młodzi Cullenowie muszą iść do szkoły, a problem pojawia się, gdy do rodziny dołącza Jasper. Czy Alice zdobędzie serce i zaufanie Jaspera, a ten będzi...