FIVE

143 13 5
                                    

Mel jest dzisiaj w przedszkolu, dlatego nie muszę martwić się zrzędliwą ciocią Katen.

Mam też więcej czasu, dlatego stoję teraz przed kościołem, próbując zaczerpnąć trochę świeżego powietrza. Zaniosłam już kwiaty na grób rodziców, lecz dzisiaj nie spotkałam chłopaka w czapce. Miałam nadzieję, że przyjdzie i uda mi się zamienić z nim więcej słów niż ostatnio.

Postanawiam udać się powoli w stronę przedszkola, aby nie iść tam potem zestresowana na ostatnią chwilę. Zdecydowanie nie lubię się stresować.

Aby droga była przyjemniejsza, podłączyłam słuchawki do telefonu, po czym wkładam je sobie do uszu, włączając moją ulubioną piosenkę.

Cicho nucąc - ruszam. Nie uszłam paru kroków, a czuję, jak ktoś chwyta mnie za ramię.

Ruch ten jest tak gwałtowny i niespodziewany, że podskakuję lekko i cicho piszczę.

Odwracam się w stronę tej osoby i widzę niebieskookiego chłopaka wpatrującego się we mnie z uśmiechem.

Widzę, że chłopak ma zamiar coś powiedzieć, dlatego wyciągam jedną słuchawkę z ucha, aby móc go lepiej słyszeć.

- Lubisz tu przychodzić, co? Często cię tu widzę. - pyta.

Och, więc jesteśmy już na "ty"? Od kiedy?

- Stalkujesz mnie? - mówię pewnym głosem sama siebie zaskakując. Wewnątrz, nadal jestem roztrzęsiona, po jego dotyku.

Chłopak wybucha śmiechem, który jest... niesamowity. Tak melodyjny i naprawdę szczery.

Postanawiam odłożyć uczucia na bok i marszczę brwi nie rozumiejąc przyczyny wybuchu jego śmiechu.

- Nie, nie stalkuję cię, po prostu jestem częstym bywalcem w kościele.

- Po co tam właściwie przychodzisz? - pytam.

Chłopak nadal się uśmiecha, ale jego uśmiech nie jest już taki szczery jak na samym początku.

Myślę, że chłopak pójdzie sobie przez moje nagłe pytanie i już więcej się do mnie nie odezwie. A ja tak bardzo chciałabym jeszcze usłyszeć jego głos i piękny śmiech.

Chłopak jednak nie odchodzi. Zamiast tego pyta:

- A ty?

Wbijam spojrzenie w swoje buty i szepczę cicho, prawie niesłyszalnie. - Nieważne.

Chyba rozumie, że to drażliwy temat, bo postanawia nie ciągnąć mnie za język.

- Czego słuchasz? - pyta.

Ponownie marszczę brwi, jednak zaraz przypominam sobie o muzyce lecącej ze słuchawki, którą musiał dostrzec.

- Nothing to lose Billy Talent - odpowiadam, a chłopak tylko kiwa głową.

Przypominam sobie, że miałam iść odebrać siostrę z przedszkola, dlatego szybko żegnam się z chłopakiem i odchodzę.

Kiedy dochodzę już do celu, przypominam sobie, że nie spytałam chłopaka o jego imię.





A/N polecam wam tę piosenkę. Kocham ją całym sercem i na pewno pojawi się w tym opowiadaniu jeszcze nie raz.

Przychodzę do was z nowym, jak zwykle krótkim rozdziałem (przynajmniej nie jest naciągany lmao) pisało mi się go lekko i szybko. Mam nadzieję, że wam się spodoba :)

Zaraz koniec wakacji... kill me plz

Do następnego xxx

Mysterious BoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz