O poranku jak zwykle obudził mnie oddech Hobiego, ten sam, który mnie usypiał.
Odwróciłam się w jego stronę i jeszcze przez chwilę wpatrywałam się w jego śpiącą twarz. Powoli otworzył oczy.
- Która godzina? - spytał zaspanym głosem.
- Szósta rano. - odpowiedziałam półszeptem. - Pora się zbierać.Skopałam kołdrę z łóżka i wyciągnęlam z niego zaspanego Hobiego. Zachichotał i przytulił mnie mocno.
- Ale się spociłeś. - zaśmiałam się z niego.
- Jest lato. - wytłumaczył się. - Lepiej się ubieraj, pakuj i lecimy. Idę wziąć prysznic.
- Koniecznie. - zażartowałam znowu. Hobi potargał mi włosy, wziął ręcznik i ubrania z szafy i poszedł do łazienki.Ja zajęłam się pakowaniem.
Szukając mojej perfumki coś interesującego zwróciło moją uwagę.
Sięgnęłam po to coś, co okazało się być...książeczką na dokumenty.Zwykle nie bywam wścibska, ale myśl, że nawet nie znam prawdziwego imienia swojego ukochanego zmusiła mnie do zaglądnięcia do tych dokumentów.
Otworzyłam książeczkę i zobaczyłam zdjęcie Hobiego.
-"Jung Hoseok". - przeczytałam.Więc ma na imię Hoseok. I pochodzi z Busan, jak wyczytałam.
...I jest ode mnie starszy o 3 lata.
W tych danych nie było ani jednej rzeczy, którą uważałabym za negatywną lub niesprzyjającą naszemu związkowi. Jedyną niepokojącą rzeczą było to, że dowód osobisty stracił ważność jakieś dwa lata temu.
No cóż, cena życia na krawędzi prawa.
Za zabawny uważałam również fakt, że pomimo niemal absolutnego braku informacji o sobie wzajemnie wesołych nie mieliśmy oporów, żeby się ze sobą związać. To było nawet całkiem romantyczne, jeśli się temu przyjrzeć.Zanim Hobi wrócił z łazienki, zdążyłam położyć książeczkę z powrotem na półkę.
Po cichu spakowaliśmy się i wyszliśmy z domu. Złapaliśmy autobus, żeby nie zabierać liderowi samochodu.
Hobi napisał mu tylko sms'a, że pojechaliśmy na mały urlop i wrócimy jutro. Pewnie nas później zabije, ale naprawdę potrzebujemy się odciąć na chwilę od tego całego hałasu i odetchnąć.
- Nigdy jeszcze nie płynęłam promem. - powiedziałam, kiedy wysiadaliśmy w porcie.
- Nic ekscytującego, 4 bite godziny drogi. - machnął ręką Hobi. - Mam nadzieję, że nie masz choroby morskiej.
- Chyba nie. - zaśmiałam się. - Nie miałam okazji tego sprawdzić.
- Dasz radę. - pogłaskał mnie po ramieniu. - Najwyżej będziesz rzygać przez barierkę.
- Jakie to romantyczne. - zażartowałam.Cena biletów była dość wysoka, ale czego się spodziewać kupując bilety na ostatnią chwilę?
- Masz jakieś plany? - zapytałam. - Co będziemy robić?
- Absolutnie żadnych planów. - Hobi spojrzał w niebo pełne mew i rybitw. - Całkowity spontan. Co ty na to?
- Bosko. - uśmiechnęłam się.Dotąd nie wspomniałam o książeczce z dokumentami, na którą natknęłam się półce. Ale imię "Hoseok" cisnęło mi się na usta za każdym razem, kiedy chciałam powiedzieć coś Hobiemu.
Wolałam więc przełamać tę moją niezręczność i zacząć ten temat teraz, niż miałabym nam później popsuć wieczór.- Hobi? - zaczęłam, patrząc na niego wpatrującego się w błękit nieba.
- Hmm? - spojrzał na mnie. Jego oczy błyszczały jasno w słońcu i przez to wydawały się mieć jasnozłoty kolor.
- Muszę ci o tym powiedzieć bo korci mnie od samego rana. -kontynuowałam. - Szukając moich perfum rano natknęłam się na twoją książeczkę z dokumentami i no...jestem ciekawska i zaglądnęłam.
Hobi popatrzył się za mnie przez chwilę zdziwiony.
- Nie bądź zły, ale naprawdę chciałam tylko troszkę więcej o tobie wiedzieć no i to było silniejsze ode mnie. - mówiłam naprawdę szybko, starając się nie zamotać w tym, co mówię. - Przepraszam ale to naprawdę mnie nurtowało...
Hobi tylko zaśmiał się .
- Vea. - złapał mnie za ramiona. - Co w tym złego? Schowałbym to, gdybym miał coś do ukrycia.
- To znaczy...- popatrzyłam na niego. - Nie jesteś zły?
- Oj wariatko. - przytulił mnie. - Przecież, że nie, niby za co? Jeśli chciałaś coś więcej wiedzieć, mogłaś po prostu zapytać. Jesteśmy przecież razem, prawda?
- Prawda. - przytaknęłam. - Hoseok...?
- Taak?~ - zaśmiał się.
- To ładne imię. - uśmiechnęłam się. - Ja swojego nie lubię.
- A mogę je poznać? - spytał. - Może ja je polubię?
- Adrianna. - powiedziałam, trochę wstydliwie. - Babcia je wybrała, ale nie podoba mi się.
- Adrianna. - powtórzył Hobi, trochę śmiesznym koreańskim akcentem. - Ładne.
- Wolę jednak, żebyśmy zostali przy Vea. - zaśmiałam się.
- Zostańmy też przy Hobi. - odpowiedział też cicho się śmiejąc.Przez te 4 godziny wymienialiśmy się szczegółowymi informacjami o sobie nawzajem. Obiecaliśmy sobie też pytać się, jeśli będziemy chcieli o sobie coś wiedzieć, jak i szczerze odpowiadać na każde z zadanych pytań.
- Lubisz owoce morza? - zapytał Hobi. - Na Jeju serwują dobre kraby.
- Chyba skończę na rybach. - skrzywiłam się lekko. - Kiedyś jadłam zupę krabową i mało nie udławiłam się czymś dziwnym, co w niej pływało.
- Auć, niefajnie. - syknął. - Co się je w Polsce?
- Zupełnie inne rzeczy niż tutaj. - wyjaśniłam. - Zdecydowanie mniej pikantne.
- Podrzuć kiedyś Jinowi kilka przepisów. - zaproponował. - Chętnie bym spróbował czegoś nowego.
- Może i przy okazji nauczyłbyś się gotować, hmm? - zaśmiałam się.
- Lepiej nie, jeśli chcemy jeszcze chwilę mieć kuchnię. - zażartował. - Ty w tym związku będziesz kuchareczką.
- Więc tobie zostają naczynia. - szturchnęłam go. - Nie cierpię ich zmywać.Muszę przyznać, że jeszcze z nikim nie rozmawiało mi się tak dobrze, jak z nim. Pomimo małych różnic charakteru i nastawienia, dogadywaliśmy się idealnie.
Był nie tylko moim chłopakiem. Był też przyjacielem, którego trochę brakowało mi przez całe życie.
CZYTASZ
Jesteśmy Kuloodporni {BTS} opowiadanie
FanfictionZ tego miejsca nie było już odwrotu. Zostałam tu z tymi nieprzewidywalnymi facetami. Nie wiadomo, co im strzeli do głowy. Nie mam pojęcia czy któregoś dnia nie postanowią posiekać mnie na kawałki albo coś w tym stylu. Wiem jedno. Nie wrócę.