Dojechaliśmy na miejsce i śmiejąc się w głos wpadliśmy do salonu, gdzie zastaliśmy Jina.
- Wołaj lidera. - J-Hope oparł się o blat stołu, obok którego stała kanapa.
- Juz jesteście? - Rap Mon wszedł spokojnie do salonu z lizakiem w ustach.
Położyłam na stole torebkę, z której po rozsunięciu zamka posypały się zwoje banknotów.
Chłopakom szczęki spadły po sam stół.
Rap Mon przez chwilę stał nieruchomo patrząc na rozsypane po stole papierowe pieniądze, po czym podniósł je ze stołu, jeden zwój po drugim i zaczął przeliczać.
- 30 patoli...- powiedział, kiedy przeliczył ostatnie zawiniątko. - 30 baniek w gotówce. Dziewczyno, ty jesteś złota!
- Nie spodziewałeś się, co? - założyłam ręce na biodra. - I co, zaliczyłam zadanie?
- Na szóstkę z plusem! - lider wyciągnął dłoń. Bez wahania przybiłam piątkę, po czym w salonie rozległy się okrzyki radości.
- Wiesz co, nasza wspólniczka chyba jest głodna. - Rap Mon z uśmiechem zwrócił się do Jina. - Przygotuj coś jadalnego, kuchareczko.
- Nie zapominaj, że jestem starszy! - zaśmiał się Jin. - Jasne, pójde zrobić ramyun.
Jin zniknął w kuchni, a Jimin zawiesił mi się na ramieniu.
- Pozostaje tylko jedna kwestia...którą już rozwiązaliśmy. - powiedział, patrząc na lidera. - Księżniczka potrzebuje łóżka, jeśli z nami zostaje.
- Właśnie! - wyskoczył J-Hope, jakby właśnie znudził się ze snu. - Gdzie będzie spać?
- Przykro mi, stary, ale się od ciebie wynoszę...- uśmiechnął się Suga. - Tylko zmieńcie pościel.
- Słucham? - popatrzyłam zdziwiona na miętowo-włosego gościa ze słuchawkami przewieszonymi na szyi.
- Będziesz dzielić pokój z naszym troskliwym misiem. - zachichotał Jimin.
- Hę? - prychnęłam.
Łooo, moment. Że też tego nie przewidziałam. Ale w sumie z...siedmiorga złego, chyba najbezpieczniej będę czuła się w pokoju z Hobim.
- Skoro się już tak zakumplowaliście...-Jimin poklepał J-Hope'a po ramieniu. - Idę zobaczyć do kuchni czy zostało trochę kimchi.
Ja i J-Hope popatrzyliśmy po sobie lekko zdziwieni. J-Hope lekko się uśmiechnął.
- Haha, no cóż...- podrapał się nerwowo po karku. - Ja przynajmniej nie chrapię.J-Hope pomógł mi zanieść moją torbę do pokoju i rozłożyć ubrania do wolnej szafki, która wczesniej należała do Sugi.
- Szczerze współczuję Jinowi i liderowi dzielenia pokoju z Sugą. - żartował ciągle. - Wszędzie rozrzuca brudne skarpetki.
- Skąd wiesz, że mi się to nie zdarza? - zaśmiałam się, wyciągając z torby kosmetyczkę i kładąc ją na półce.
- A zdarza ci się? - zapytał z ciekawością.
- Nie, żartowałam. - zachichotałam.
Wyraźnie widziałam, że był skrępowany faktem dzielenia pokoju z dziewczyną. Z resztą ja też nie czułam się z tym do końca komfortowo, zwłaszcza, że od pierwszego spotkania wydał mi się atrakcyjny.
Z resztą żadnemu z nich nic nie brakowało. Może Jiminowi, kilka centymetrów wzrostu. W szpilkach od Yeji był ledwo kilka milimetrów wyższy niż ja.
Nagle J-Hope westchnął głośno i uśmiechnął się.
- Coś nie tak? - zapytałam.
- Tylko pomyśl - zaczął. - Gdybyśmy nie spotkali się wczoraj w klubie, to wszystko by się nie wydarzyło.
- Racja, to prawie jak gorączka złota...- pokazałam mu język.
- Już nawet nie o to chodzi! - odwrócił się w moją stronę i spojrzał na mnie i spoważniał trochę. - Gdybym nie poszedł cię wtedy szukać, pewnie ty i twoja koleżanka...źle byście skończyły.Uśmiechnęłam się lekko. Czyli szukał mnie?
Może wcale nie jest taki zły.
- Wiesz, zwykle nie wybiegam z dobrej imprezy za pierwszą lepszą dziewczyną, z którą tańczę. - usiadł obok mnie na łóżku nie odrywając ode mnie wzroku. - Ale nie mogłem się oprzeć, musiałem z bliska przyjżeć się konkurencji.
- Konkurencji? - zaśmiałam się. - To był mój pierwszy raz na parkiecie.
- Serio? - zdziwił się mój nowy współlokator. - Nieźle jak na amatora!
- Dzięki. - uśmiechnęłam się. - Ty pewnie tańczysz od lat.
- Można powiedzieć, że odkąd pamiętam - położył się na łóżku. - Ale też amatorsko. Nigdy nie było kasy na lekcje. A teraz to już nie ma sensu.Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy nie wiedząc co powiedzieć.
- Ramyun!! - usłyszeliśmy nagle zza drzwi głos Jina.
- Ah, nareszcie! - J-Hope przeciągnął się i wstał z łóżka. - Myślałem, że mi żołądek do pleców przyrośnie z głodu. No chodź.
J-Hope podał mi rękę i wstałam z łóżka.Muszę przyznać, że dobry kucharz z tego Jina. Ma tu dość bojowe zadanie wykarmić ich wszystkich. I teraz jeszcze jestem ja...
- Co wy na to, żebyśmy pojechali jutro w jakieś fajne miejsce? - zaproponował Suga, wciągając makaron. - Ostatnio jakoś brakuje mi świeżego powietrza.
- Na przykład? - Jimin uniósł brew.
- Dawno nie byłem na Jeju. - Suga przemieszał ramyun i znowu napakował sobie nim policzki jak niedożywiony chomik. - Ostatnio jakiś rok temu.
- Kookie nie przepada za tym miejscem. - zaprotestował Rap Mon.
Jungkook spojrzał na lidera, a potem na Sugę.
- Możemy pojechać. - powiedział wreszcie.
- Mały, na pewno? - upewnił się Rap Mon. - No bo jak nie chcesz.
- Nie będę skreślał fajnego miejsca przez jedno głupie zajście. - odpowiedział Jungkook nie patrząc liderowi w oczy. - Pora nagromadzić jakieś miłe wspomnienia.
- N..no dobra. Jak uważasz. - Rap Mon przez chwilę popatrzył na niego, po czym wrócił do jedzenia. - W sumie masz dużo racji.
CZYTASZ
Jesteśmy Kuloodporni {BTS} opowiadanie
Fiksi PenggemarZ tego miejsca nie było już odwrotu. Zostałam tu z tymi nieprzewidywalnymi facetami. Nie wiadomo, co im strzeli do głowy. Nie mam pojęcia czy któregoś dnia nie postanowią posiekać mnie na kawałki albo coś w tym stylu. Wiem jedno. Nie wrócę.