3. - 23.09.2007/ 24.09.2004

64 2 0
                                    

O dwudziestej pierwszej Leon i Alicja wyruszyli w podróż do Warszawy.
Alicja smacznie sobie spała na w samochodzie , a Leon prowadził samochód.
O północy Leon z Alicją dojechali do Warszawy. Jasiński obudził śpiącą słodko Alicję.
- Gdzie ja jestem ? - Mruknęła Alicja nieprzytomnie.
- Dojechaliśmy do Warszawy. Ale ja miasta nie znam. Gdzie na lotnisko?
- Lotnisko jest na Okęciu. Czekaj ktoś dzwoni.
Alicja wyjęła telefon z torebki.
- Good morning. - Usłyszała przywitanie po angielsku.
- Good morning. So I listen.
- I wanted to ask if you will?
- It despends on wchich aicraft will be in Washington.
Po polsku - tłumaczenie
- Dzień dobry.
- Dzień dobry. Tak słucham.
- Chciałem się spytać , o której będziesz ?
- To zależy , o której będzie samolot w Waszyngtonie.
Alicja rozłączyła się i spojrzała na ojca , bo już dojechali na lotnisko.
- Aluś będę za tobą okropnie tęsknić.
- Tato nie jestem małym dzieckiem. Traktujesz mnie jak dziecko od czasu przeszczepu. To była moja decyzja , że oddałam Ci kawałek Wątroby.
- Ala martwię się o Ciebie.
- A ja o Ciebie tato. Też będę teskniła.
Alicja pożegnała się z ojcem i udała się na odprawę. Po odprawie wsiadła do samolotu. Już wiedziała , że coś się wydarzy ale nie wiedziała co .

Ala i MaksWhere stories live. Discover now