#prolog

406 56 7
                                    

Z roztargnieniem wpadł do sali lekcyjnej i przepraszając za spóźnienie, zajął swoje stałe miejsce na końcu klasy. Szybko wypakował książki do angielskiego i próbował skupić się na słowach nauczycielki. W pewnym momencie, poczuł, że ktoś szturcha jego nogę pod stołem. Uniósł wzrok na siedzącą przed nim Rowan i uniósł pytająco brwi.

- Co robisz po szkole? - szepnęła, zerkając w stronę nauczycielki. Chłopak wzruszył tylko ramionami.

- Raczej nie mam planów.

- W takim razie już masz. O trzeciej w Starbucks'ie na Elizabeth St?

- O trzeciej kończę lekcje. Nie wyrobię się.

- Rowan, jest coś, czym chiałabyś podzielić się z całą klasą? - niespodziewanie krzyknęła pani Gallagher.

- Nie sądzę, żeby całą klasę obchodziły moje plany na wolny czas po szkole - uśmiechnęła się sztucznie w jej stronę. Kobieta westchnęła tylko i wróciła do prowadzenia zajęć, prawdopodobnie nie mając siły na sprzeczki z Rowan.

- Wracając - znów odwróciła się w stronę blondyna. - Ja też kończę o trzeciej. Możemy pojechać po szkole, razem.

- To jesteśmy umówieni - posłał jej szczery uśmiech i wrócił do lekcji, zapisując pośpiesznie słowa nauczycielki.

***

Jak najszybciej wrzuciła książki do szafki, po czym zatrzaskując ją, ruszyła w stronę bocznego wyjścia. Nie miała ochoty cisnąć się przez tłum ludzi, dlatego odkąd skończyła pierwszą klasę, razem z przyjacielem korzystała z wyjścia w kantorku woźnej. Gdy znalazła się już na świeżym powietrzu, skierowała się na szkolny parking, gdzie, miała nadzieję, będzie na nią czekał Luke. Nie zawiodła się, bo już po chwili zauważyła chłopaka, siedzącego w swoim białym Peugeot'cie. Podbiegła do samochodu i wsiadła na miejsce pasażera.

- No to co? Jedziemy! - zarechotała dziewczyna.

- Właściwie, po co mnie tam wyciągasz? - zapytał, odpalając silnik i wyjeżdżając z terenu szkoły.

- Zobaczysz, gdy dojedziemy - zagryzła wargę i poruszyła zabawnie brwiami.

I albo jej się zdawało, albo policzki Luke'a, lekko się zaczerwieniły.

***

- Okej, więc teraz możesz mi powiedzieć, dlaczego ściągnęłaś mnie tutaj w to piękne, czwartkowe popołudnie? - powiedział, po czym upił łyk kawy mrożonej.

- Oczywiście, już spieszę z wytłumaczeniem! - parsknęła prześmiewczo.

- Zamieniam się w słuch - zakomunikował, odchylając się na krześle do tyłu.

- Wiem, że jesteś graczem - westchnęła przeciągle Rowan - Zagrajmy więc w pewną grę. Prawmy sobie komplementy, udawajmy sprzeczki, rozmawiajmy ze sobą 24/7, witajmy się każdego ranka i mówmy "dobranoc" każdej nocy, chodźmy na wspólne spacery, wymyślmy sobie przezwiska, dawajmy sygnały znajomym, że coś jest na rzeczy, rozmawiajmy przez telefon godzinami, przytulajmy się i wspierajmy.

- Gdzie jest haczyk? - chłopak uniósł jedną brew do góry i nachylił się w jej stronę.

- Kto pierwszy się zakocha, przegrywa.

- Co będę z tego miał? - zapytał badawczo.

- Zupełnie nic, poza dobrą zabawą - uśmiechnęła się promiennie.

- Okej, zgoda. Nie mam nic do stracenia - powiedział, odwzajemniając uśmiech Rowan.

gamer // luke hemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz