Oszukane serce

996 49 2
                                    

 -Kaspian! - Jego ciało zniknęło gdzieś w przepaści. - Kaspian... - Poczułam jak moje oczy napełniły się łzami. Piotrek podszedł do mnie i przytulił mnie.

 -Co teraz? 

 -Narnia potrzebuje króla. Edmund, Łucja... Nie wiem czy to dobry pomysł, żebyście i wy tu zostali. Powinniście wracać do Anglii.

 -Ja zostaję! Nie ma mowy, żebym tam wrócił.

 -Kaspian właśnie się zabił, zrozum! Bawienie się w króla to nie zabawa, nie chce żebyś tak skończył... - Uwolniłam się z uścisku brata i spojrzałam na nich obu. Wszystko było zamazane.

 -Przestańcie! Oboje! Piotrek jeżeli myślisz, że zostawimy Cię z tym wszystkim na głowie to się mylisz! - Piotr uśmiechnął się i przytulił mnie.

 -Jak zwykle masz rację Łucjo. - Otarłam łzy. 

 -Ja... ja pójdę się przejechać... - Filip Drugi czekał na mnie w stajni. Wyjechałam na nim z zamku starając się nie pozostać zauważona przez nikogo. Leciałam niesiona przez rumaka poprzez zielone, narnijskie lasy. Obok mnie pojawił się jeździec. Przystojny chłopak, w mniej więcej moim wieku. Jego włosy były jasne, a oczy błyszczały w słońcu jak zdobiona rosą trawa. Spojrzał na mnie i przyśpieszył jednocześnie pokazując na będącą nieopodal polanę. Zatrzymał się obok strumyka.

 -Nie widziałem Cię tu wcześniej, skąd jesteś?

 -Pochodzę z krainy, której na pewno nie znasz...

 -Nazywam się Alexander.

-Łucja...

-Jak królowa Łucja?

-Tak właściwie to ja... Tak, właśnie jak ona. - Czas było porzucić przydomek królowej, jeżeli chciałam poznać kogoś, kto traktowałby mnie jak przyjaciółkę.

-Nigdy nie poznałem królowej Łucji, jednak daję głowę, że przewyższasz ją urodą...

-Więc nie poznałeś królowej Zuzanny...

-Nie rozumiem... - Zapomniałam, że Zuzanna odeszła z Narnii kiedy on jeszcze był mały. Sama więc też nie mogłam jej pamiętać.

-Ścigamy się? - Usmiechnął się i kiwnął głową. Jego uśmiech był szczery i promienny. Zanim się zorientowałam poszybował na swoim rumaku w głąb lasu. Było coraz ciemniej, drzewa powoli zastygały w bezruchu, a orzeźwiająca zieleń trawy robiła się bardziej zgniła. - Alex? Alex!

- Chłopak zniknął za drzewami. - Myślę, że powinniśmy wracać! Alex wracaj!

-Łucja!

-Alex! Gdzie jesteś!?

-Ugrząznąłem! Nie mogę wyjść. - Uderzyłam nogą w tył prowokując konia do ruchu.

-Gdzie jesteś!?

-Tutaj! - Zobaczyłam machającego mi chłopaka zaplątanego w bluszcz. Zeskoczyłam z konia i pobiegłam w jego stronę wyjmując po drodze swój sztylet. Upadłam na kolana i zaczęłam przecinać kłójące gałęzie. - Łucjo... - Położył ręke na mojej dłoni. Upuściłam sztylet, który pochłonęła ziemia. - Tak właściwie to nie ja potrzebuje pomocy... - Bluszcz zaczął zwijać się po jego ramieniu przechodząc na moje.

-Co się dzieje?! - Zaczął owijać się wokół mojej szyi atakując reszte ciała.

-Twój najgorszy koszmar Łucjo wstał z grobu... Łucja Waleczna, tak? Może by zmienić Twój przydomek na Naiwna... Wasza wysokość...

-Dlaczego... - Bluszcz zacisnął się mocno na mojej szyi. Aslan... Czy to ty?

Opowieści z Narnii - Edmund i klątwa Białego WężaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz