Rozdział 32

1.7K 154 20
                                    

*Luke*

- Luke... - poczułem na swoim ramieniu lekkie szturchnięcie.

Otworzyłem oczy, byłem kompletnie przerażony. Spojrzałem w bok, a widząc Summer, która patrzy na mnie z troską, od razu mocno wziąłem ją w swoje objęcia. Po chwili na moich plecach znalazła się jej ręka, pocierając je w uspokajającym geście.

- Lukey spokojnie. To był tylko zły sen. - powiedziała, kojącym głosem prosto do mojego ucha.

- To był najgorszy koszmar w całym moim życiu. - stwierdziłem, próbując nadal uspokoić się po tym okropnym śnie.

- O czym był? - zapytała, podnosząc się i patrząc na mnie ze zmartwieniem.

Wziąłem głęboki wdech, nie wiedząc co zrobić. Przecież nie mogę jej powiedzieć, że śniła mi się jej śmierć. Dosyć, że jest przerażona tym co się może stać w trakcie porodu, a ja mam jeszcze sny z tym w roli głównej.

- To nie jest teraz ważne, kochanie. Ważne, że to był tylko sen. - zauważyłem i rozłożyłem ręce tym razem jej pozwalając się we mnie wtulić.

Nawet nie wiem ile czasu spędziliśmy siedząc w ciszy. Nie dbałem o to. Ważne było to, że siedzę tu z nią.

- Kocham cię, Lukey. Strasznie, strasznie mocno. I chcę, żebyś to zapamiętał. - powiedziała, kładąc dłoń na mój policzek i zaczynając pocierać go kciukiem.

- Wiem, że mnie kochasz. Ja cię kocham jeszcze mocniej. I będziemy to sobie mówić do starości. Bo nie wierzę w to, że zestarzeję się bez ciebie, jak dla mnie nie ma takiej opcji. - rzuciłem, przekonując swoimi słowami i siebie i Summer.

- Dobrze, rozumiem. Nie mówmy już o tym. - odpowiedziała i posłała mi lekki uśmiech, co wręcz natychmiast odwzajemniłem. - A skoro już oboje nie śpimy to...

- Nie, Summer. - odparłem natychmiast.

- Ale co nie? - mówiąc to posłała mi zdezorientowane spojrzenie, na co odpowiedziałem jej kpiącym uśmieszkiem.

- Nie będziemy uprawiać seksu. - brunetka po moich słowach, wybuchła głośnym śmiechem, na co zmarszczyłem zdziwiony brwi.

Uspokojenie się zajęło jej dobre 5 minut. Bo za każdym razem, gdy już się uspokajała to patrzyła znów na mnie i moją zdezorientowaną minę, ponownie zaczynając się panicznie śmiać.

- Nie chodziło mi oto, Lukey. - zaśmiała się, wycierając pojedynczą łzę z jej policzka.

- To o co? - pokiwała zrezygnowana głową i położyła się, kładąc głowę na mojej klatce piersiowej.

- Czy myślałeś już nad imieniem naszego szkraba. - mówiła, jakbym to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.

- Nie, jeszcze o tym nie myślałem... A ty? - dodałem szybko.

- Wiesz, że do mojego porodu zostało 21 tygodni? Trzeba już zacząć o tym myśleć. - zauważyła zgodnie z prawdą.

- No okey. Pomyślę nad tym. A tobie jakie imiona się podobają dla chłopca i dziewczynki? - spytałem, bo ja do takich rzeczy się nie nadaje.

- Mi bardzo podobało się dla chłopca imię Luke, ale raczej synka tak nie nazwiemy ze względu na ciebie. Ale jeszcze Carter to śliczne imię. A dla dziewczynki nie potrafię wybrać jednego. Jest tyle ślicznych imion. - zrobiła króciutką pauzę, ale ja grzecznie czekałem, aż się zastanowi. - No nie wiem... może Lily. - dodała bez przekonania.

- Lily Hemmings? - chciałem się upewnić, a ona pokiwała leciutko głową. - Mi się podoba. - stwierdziłem z uśmiechem.

- Lily Hemmings lub Carter Hemmings. Jeszcze zobaczymy. - zachichotała cicho.

- Racja. Osobiście coś czuję, że to będzie dziewczynka. - odpowiedziałem pewnym siebie głosem.

- A ja, że to chłopczyk. - odparła, dźgając mnie palcem w brzuch.

- No, a moja mama chyba na głowę dostanie. - zażartowałem.

- Czemu? - podniosła się na chwilę by na mnie spojrzeć, ale widząc moją smutną minę znów położyła się koło mnie, a raczej na mnie.

- Kolejny chłopak w rodzinie. - moje słowa wywołały u niej śmiech, a ja słysząc ten dźwięk sam mimowolnie też zacząłem się uśmiechać jak głupi.

*******

I jest rozdział. Tak to był tylko sen :') A wgl to jak Wam się podobają imiona. Lily? Carter?

Kocham Was,

xx

- Nat :*

Messages III {l.h}Where stories live. Discover now