Siedziałem w swoim domu i oglądałem telewizje, jak zwykle nie było w niej nic ciekawego, ale chociaż na chwile odrywałem się od myśli. Rozmyślałem nad przeprowadzką do jakiegoś innego miejsca, odległego od tego domu i wspomnień. Powoli traciłem już nadzieje że ją znajdę, że znowu będę mógł spojrzeć jej w oczy. Już tyle czasu minęło, a ona nie dawała żadnego znaku życia. A co jeśli Luke miał rację, może ona naprawdę uciekła. Tylko nasuwa mi się pytanie, dlaczego? Przecież już wszystko się układało, było nam dobrze. Może przestraszyła się Lucy? Nie, to nie było możliwe, przecież to Lucy bała się jej. Nie wiedziałem co o tym wszystkim myśleć.
Nagle do pokoju weszła dziewczyna. Miała włosy spięte w koka, obcisłą spódnicę do kolan, białą koszulę i marynarkę...Lucy. Z początku jej nie poznałem, teraz wyglądała jakby pracowała w banku, nie to co kiedyś przed wyjazdem Clary, wtedy wyglądała jak bezdomna. Stała tak i patrzyła na mnie z szeroko otwartymi oczami, domyślałem się dlaczego. Zdawałem sobie sprawę z tego jak muszę wyglądać.
-Czego tu chcesz?- specjalnie odezwałem się chamsko, miałem nadzieje że obrazi się i pójdzie do domu.
-Przyszłam zobaczyć co u ciebie - usiadła na fotelu niedaleko mnie.- Luke mówił że nie jesteś w najlepszym stanie. Chciałam pomóc - mówiąc to uśmiechnęła się nieśmiało, to nie było do niej podobne, wiedziałem że udaje, ona taka nie jest.
-Myślisz że nabiorę się na ten twój głupi uśmieszek, proszę cię, znam cie zdecydowanie za długo żeby w to wierzyć, z takimi rzeczami możesz iść do Luke nie do mnie - po tych słowach trochę posmutniała, szczerze mówiąc miałem to gdzieś.
-Chris posłuchaj, ja się naprawdę zmieniłam, już nie jestem tą samą Lucy co kiedyś.
-Ha! Nie jesteś już tą samą żmiją? Nie wierze, od zawsze byłaś suką, i już do końca nią zostaniesz - spuściła głowę w dół, nie myślała chyba że weźmie mnie na litość.
-Chris proszę... - nie zdążyła dokończyć bo do pokoju wpadł Luke i Ron. Młodszy z nich trzymał w ręku gazetę.
-Chris mamy dla ciebie super wiadomość odezwał się Luke.- O! Lucy, co ty tu robisz?
-Tak właściwie to nic...
-No jaką macie wiadomość?- nigdy nie byłem zbytnio cierpliwy. Ron rzucił we mnie gazetą.
-Otwórz na drugiej stronie i zobacz to malutkie ogłoszenie po lewej stronie - podpowiedział mi Luke.
Otworzyłem gazetę tam gdzie powiedział, zerknąłem na małe ogłoszenie i mnie zatkało, na czarno-białym zdjęciu była Clary, zacząłem czytać.
Jakiś czas temu w szpitalu w Bostonie z długiej śpiączki wybudziła się niejaka Clary Blackwood. Po przebudzeniu lekarze stwierdzili u niej zanik mięśni przez co dziewczyna skazana była na wózek inwalidzki. Clary aby wrócić do swojego poprzedniego stanu zdrowia musiała chodzić na rehabilitacje które zwykle trwają około pół roku, ale nie u niej. Dziewczyna robiła tak duże postępy że wystarczyło już kilka spotkań aby mogła stanąć na własnych nogach. Lekarze twierdzą że to prawdziwy cud!
Nie wiedziałem co mam powiedzieć. Byłem taki szczęśliwy. Nie wierzyłem w to że ją znalazłem.
-Luke wiesz w którym szpitalu ona leżała?- widać było że nie tylko ja się cieszyłem tym faktem, dopiero teraz zrozumiałem że po odejściu Clary chłopakom też było ciężko.
-Nie mam pojęcia ale można się łatwo dowiedzieć, zawsze można przekupić kogoś z redakcji - Luke uśmiechnął się tak jakby już coś knuł, zaczynało mi się to powoli podobać.
-Tak, a jakby to nie podziałało to nie zaszkodzi ich trochę nastraszyć - zrobiłem tę samą minę co mój przyjaciel, zerknąłem na Ron'a, on też się uśmiechał.
-Nie! Stop!- Lucy stała na środku pokoju z rozłożonymi rękami. Wyglądała na smutną i wystraszoną tym co słyszy.- Chris ty chyba nie chcesz po nią jechać?! Nie możesz!
-A to niby dlaczego? Co, ty mi zabronisz?!- byłem wściekły, nienawidziłem jej z całego serca i nie pasowała mi jej obecność tutaj.
-Bo...bo ja cie kocham, nie ona!- Lucy dała duży nacisk na słowo "ja", chciała podkreślić to że ona mnie kocha a nie Clary, oczywiście jej osobistym zdaniem.
-Wiesz co ci powiem? Po pierwsze, nie kocham cię i to się nigdy nie zmieni a to co ty czujesz do mnie nic mnie nie obchodzi. Po drugie, nawet gdyby Clary mnie nienawidziła pojechałbym po nią aż do Afryki, byleby ją zobaczyć. Nie jesteś już tu mile widziana więc radze ci iść już do domu.
Lucy miała łzy w oczach, wiedziałem że jest wściekła ale nic mnie to nie obchodziło. Teraz liczyła się tylko Clary. To przy niej pragnąłem teraz być, to jej łzy chciałem ocierać i to przy niej chciałem być gdy się śmiała. Była dla mnie wszystkim, całym światem. Wiedziałem że nie mogę odpuścić, nie mogę jej znowu stracić. Musiałem ją znaleźć, choćbym miał narazić swoje życie szukając jej, dla niej zrobiłbym wszystko.
____________________________________Przepraszam ale nie sprawdzałam tego rozdziału dokładnie :/
Drodzy czytelnicy, nie jest was wielu ale musicie wiedzieć że to opowiadanie jest drugą częścią z serii "Clary". Pierwszą część możecie odszukać na moim profilu, ale to pewnie się już domyśliliście :** (piszę to na wszelki wypadek bo nie mam pewności czy wszyscy wiedzą)
Jeśli to wiedziałeś to poprostu idź już rób coś ciekawszego :) xd
...ale jeśli nie wiedziałeś to wejdź teraz na mój profil, znajdź opowieść "Clary" i przeczytaj ją bo jest ona istotna w wątku fabularnym :)
Chciałam też podziękować za oddane głosy. Inni mogą się śmiać "za co ty niby dziękujesz...przecież to jest prawie nic"...no tak, ale "prawie" robi dużą różnice i każdy jeden oddany głosik daje kopa do dalszej pracy :) dziękuje jeszcze raz i do następnego rozdziału ♥
CZYTASZ
Clary: Wszystko Na Nowo
FantasyClary w wypadku zapadła w śpiączkę. Spała tak przez rok i dwa miesiące. Nie pamięta prawie niczego po śmierci jej mamy. Jak teraz poradzi sobie w nowym życiu? Co z wilkiem który jest w niej uśpiony? Teraz wszystko ma zacząć się na nowo... Druga częś...