Ron został w aucie a my weszliśmy do budynku. Nie było tam za dużo ludzi. Przy recepcji stał jakiś chłopak który zagadywał recepcjonistkę.
-Ja będę mówił a ty tylko przytakuj.- powiedział do mnie Luke.
Ah ta pewność siebie! Nie ma co chciałem go wyśmiać ale postanowiłem nie psuć mu zabawy.
-Witam, szukamy osoby która napisała ten artykuł - Luke pokazał na nagłówek gazety.
Chłopak który opierał się o ladę uśmiechnął się i podszedł bliżej.
-To ja, jakiś problem?
-Nie, ma pan może dla nas chwilkę.
-A o co chodzi?
-Jesteśmy studentami, chcieliśmy prosić o parę wskazówek, porad.
Chłopak przez chwilę się zastanawiał. Poczuł się doceniony.
-Uczniom nie odmówię.
Widać że chciał popisać się przed recepcjonistką ale na niej to nie robiło wrażenia.
Facet zaprowadził nas do swojego gabinetu. Wszędzie leżały papierki i puste opakowania po fastfood'ach.
Luke zatrzasną za nami drzwi. Zaczęło sie, chciał go nastaraszyć.
-Co do...
-Słuchaj nie będę owijał w bawełnę...
Jezu jaka lama! Kto tak dzisiaj mówi?!
-Wiemy że masz jakieś znajomości w szpitalu w którym leżała ta dziewczyna. Chcemy wiedzieć kto to i jak się z nią skontaktować- Luke był zbyt pewny siebie, postanowiłem wkroczyć do akcji.
-Musisz zadzwonić do tej osoby i powiedzieć jej ze jesteśmy od ciebie.
-A czemu miałbym wam to mówić.
Nie spojrzałem na Luke ale wiedziałem że robi to samo co ja, zmienia oczy. Stwierdziłem po minie chłopaka że zauważył co się dzieje. Wyjął długopis i małą kartkę.
-Ona nazywa się Samatha Belaqua. Jest moją kuzynką i straszną plotkarą. Sama mi to wszystko opowiedziała i pozwoliła zrobić artykuł. Pewnie jest teraz w szpitalu.
Podniósł telefon i wykręcił numer.
-Hej Sam, słuchaj będziesz miała może przerwe w pracy? O no to super, wiesz co zaraz przyjedzie do ciebie moich dwóch... kolegów, chcieli popytać o tą dziewczynę. No okej powiem im. No dzięki wielkie, narazie.
Chłopak skończył rozmowę i dopisał coś na kartce.
-Tu macie jej numer, powiedziała żebyście zajechali od drugiej strony, nie chce mieć problemów w pracy.
-Jasne, dzięki- Luke zabrał kartkę i już miał wychodzić.- A i nie waż się komuś o nas mówić.
-Nie mam zamiaru, słuchajcie jestem dziennikarzem, ja też muszę się czasem czegoś na siłę dowiedzieć, ale jestem też człowiekiem, zdaje sobie sprawę z tego że to jakiś wasz bliski, nie mam zamiaru dokładać wam problemów.
Luke zerknął na niego, przez chwilę nic nie robił a potem wyszedł.
Byliśmy już na parkingu. Byłem taki podekscytowany. Musiałem ją znaleźć, innej opcji nie było.
Wsiedliśmy do samochodu. Ron wyglądał na zdziwionego.
-I co już?
-Tak, mamy osobę która powie nam co się działo z Clary i gdzie jest. Wszystko się ułoży zobaczysz.
-Zabrzmiało to tak jakbyś chciał przekonać samego siebie.
-Bo tak jest.
Już nic nie powiedział. Pojechaliśmy prosto do szpitala. Tym razem Ron poszedł z nami. Tak jak przekazał nam tamten chłopak zajechaliśmy na tyły szpitala. Wysiedliśmy z auta a Luke zadzwonił do dziewczyny.
-I co?
-Zaraz zejdzie.
Nie minęło sporo czasu a z tylnego wyjścia wyłoniła się dość niska blondynka.
-Samatha?
-Zgadza się. To co chcielibyście wiedzieć?
-Wszystko, co się z nią działo? Gdzie teraz jest?
-Eh, no dobra- dziewczyna wciągnęła z fartucha jakąś teczkę. - Macie to jest jej.
-Co właściwie jej było.
-No zapadła w śpiaczke, kiedy się obudziła miała częściowy zanik pamięci i oczywiście musiała mieć rehabilitację. To była dopiero jazda, nikt nie mógł w to uwierzyć.
-Co pamiętała jako ostatnie?
-Że jej rodzice nie żyją i że jakiś Rick ją zostawił. A no i te swoje ciocie.
-Ciocie? Ona nie ma cioci.
-Najwidoczniej ma, podały jej wszystkie dane i nawet przyniosły zdjęcie.
-Zdjęcie?
Dziewczyna otworzył teczkę na końcu i wyjęła zdjęcie. Widać było na nim Clary i jej mamę, jakieś dwie młode dziewczyny i dwie starsze kobiety. Domyśliłem się że jest to Tess i Lili, przyjaciółki Clary.
-Gdzie teraz mieszka Clary?
-No tutaj w Bostonie adres jest na drugiej kartce. Zabrała ją mama tej dziewczyny- wskazała palcem kobietę na zdjęciu.
-A tak właściwie skąd to wszystko wiesz?
-Mój ojciec się nią zajmował.
-Rozumiem, Luke spisz ten adres- podałem mu teczkę.
-A wy? Po co wam to wszystko wiedzieć?
-Ona jest naszą przyjaciółką. Zaginęła a my jej szukamy, no tak właściwie to już znalazłem.
-Chris! Chodź tutaj!
-Co?
Podeszłem do Luka. Wcisnął mi kartkę do ręki i kazał czytać.
-Podczas śpiączki zaobserwowano zmianę koloru tęczówki. Nagłe podwyższenie ciśnienie i drgawki. To wilk?
-Tak, myślisz że ona to pamięta?
-Nie wiem, nas nie pamięta a poznała nas przed śmiercią matki. Tego też może nie pamiętać.
-Słuchaj jeśli ona nie wie kim jest to musimy ją znaleźć jak najszybciej. Wystarczy chwila nieuwagi i nim sie obejrzy może kogoś rozszarpać.
-Jasne, zbieramy się. Samantha, dziękujemy za pomoc, my już będziemy jechać.
-Nie ma sprawy.
Dziewczyna odebrała teczkę i wróciła do budynku. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy pod podany adres.
Luke miał rację, kiedy przeczytaliśmy artykuł nawet nie pomyśleliśmy że mogła zapomnieć o wilku. Musimy ją znaleźć zanim zrobi sobie albo komuś krzywdę.------------------------------------------------------
No hej hej :DWiem, znowu długo xd ale chciałam napisać jak najdłuższy. Poza tym mam dużo spraw na głowie i poprostu nie ma kiedy zabrać się za pisanie.
Do następnego :)
CZYTASZ
Clary: Wszystko Na Nowo
FantasyClary w wypadku zapadła w śpiączkę. Spała tak przez rok i dwa miesiące. Nie pamięta prawie niczego po śmierci jej mamy. Jak teraz poradzi sobie w nowym życiu? Co z wilkiem który jest w niej uśpiony? Teraz wszystko ma zacząć się na nowo... Druga częś...