3| Kopciuszek

659 96 30
                                    


Louis spóźnia się o kwadrans, bo po pierwsze jest zmęczony, a po drugie przegapił właściwy zjazd z autostrady. Pierwszą rzeczą, którą robi po wejściu do mieszkania Zayn'a, są przeprosiny. Harry unosi brew, Zayn krzywi się z niezadowoleniem, ale Liam uspokaja go, wyciągając w górę ramię gestem imperatora.

- Nie zaczną bez nas. - oświadcza. - Kupiłem to kino dziś po południu. Wydało mi się to... wygodniejsze.

Zayn trzepoczę rzęsami w sposób, który wprawia Louis'a w natychmiastowe mdłości.

- Wiesz - mówi Lou. - Niektórym ludziom wystarczy, gdy dostaną kwiaty.

Jedyną nagrodą na pocieszenie za to jakże trafne spostrzeżenie jest śmiech Styles'a. Liam i Zayn, niewzruszeni, znikają w otwartych drzwiach.

Xxx

Oglądają Kopciuszka. To niewiarygodne, ale ta bajka okazuje się jeszcze gorsza od Pięknej i bestii. Styles poniekąd ratuje sytuację, improwizując nowe - nieprzyzwoite - teksty dla wszystkich piosenek i śpiewa je pod nosem, podczas gdy Miranda nie przestaje wdrapywać mu się na kolana.

Po filmie Styles za pomocą przekupstwa zwabia Nathana do łóżka, a Lou czyta Mirandzie ciąg dalszy Wiedźm. Ulega jej żądaniu i moduluje głos na potrzeby różnych postaci. Miranda pęka ze śmiechu.

- Wujek Harry umie lepiej naśladować, jak ktoś mówi - stwierdza. - Ale z tobą jest o wiele śmieszniej, wujku Lou.

Po wnikliwym zastanowieniu Louis dochodzi do wniosku, że dziki triumf z górowania nad Harry'm nie licuje z jego powagą.

Kiedy gasi światło w sypialni dziewczynki i wychodzi, po części oczekuje, że Styles znów będzie czekał na niego pod drzwiami. Tym razem mężczyzna siedzi jednak w salonie i ustawia figurki na szachownicy.

Louis unosi brew, a Styles wzrusza ramionami.

- Nie ma nic w telewizji. - próbuje wytłumaczyć, kiedy Louis się do niego przysiada. - Pomyślałem, że moglibyśmy machnąć partyjkę.

- Czekaj, ty... ty chyba nie wyobrażasz sobie, że zagram z tobą w rozbierane szachy, prawda?

- Jeśli tylko zechcesz, kochanie. - Styles puszcza do niego oczko. - Jeśli tylko zechcesz.

Okazuje się, że Styles jest doskonałym szachistą, choć nie aż tak dobrym jak Louis. Grają przez dwie godziny, w ciągu których Louis pięciokrotnie zarzucił Harry'emu oszustwo i tylko jeden raz gwałtowną potrzebę rąbnięcia go w twarz. Gdy ze słowami "szach-mat" zbija jego ostatniego ustawionego strategicznie gońca, Styles uśmiecha się do niego.

- Od czasu do czasu, dla odmiany, całkiem przyjemnie jest nie mieć szczęścia w grze. - mówi, na co Louis reaguje pytającym spojrzeniem. - Oh, wiedziałem, że mnie pokonasz, kochanie. Ani przez moment w to nie wątpiłem.

- Jeśli myślisz, że zdołasz pomniejszyć moją wygraną to jesteś w błędzie. - informuje go Louis.

Styles wybucha śmiechem.

- Nawet mi to przez myśl nie przeszło. - odpowiada łozuzersko. - ale jutro zagramy w pokera. W końcu trzeba jakoś wyrównać szanse.

- Zgoda. - wzdycha Louis. - ale założysz koszulkę z krótkim rękawem.

Brwi Styles'a podjeżdzają pod nasadę włosów. Zaraz jednak odzyskuje swoją zwykłą rezolutność.

- Nie ma sprawy. Skoro wolisz mnie w takim wydaniu, nie będę się sprzeciwiał.

Louis blednie.

- Nie...! Uhm, nie chodziło mi o... W ten sposób wykluczam możliwości, że chowasz karty w rękawach.

nowy wspaniały świat | l.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz