Deszczowy dzień.

24 2 0
                                    

- Co cię tak śmieszy, debilu? - powiedziałam i wstałam udając się w kierunku drzwi.
Wiktor szybko do mnie podbiegł i chwycił mnie za nadgarstek. Spojrzałam na niego i chyba zrozumiał, że sprawił mi ból tym gestem, bo cofnął rękę.
- Ty nic nie rozumiesz? - wyczułam w jego głosie powagę.
- Nie i nie wiem czy chcę - odpowiedziałam zdenerwowana.
- Wiem, że chcesz. A teraz słuchaj uważnie. To nie mój ojciec. Ja wysłałem ci wiadomość. I mało tego. Będę ci je wysyłał każdego pierdolonego dnia. Rozumiesz? - po chwili dodał - Nie zapominaj zasłaniać okna, bo tylko ja mogę oglądać cię nago - to zdanie powiedział prawie szeptem.
Spojrzałam na niego i czułam, że jestem cała czerwona. Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć i w sumie zrobiło mi się wstyd, że posądzałam jego ojca. Jestem idiotką.
- Nara zboku! - krzyknęłam i wyszłam.
Nie mogłam tam dalej stać i milczeć.

Chodziłam po mieście bez celu. A może był w tym cel? Chyba tak. Po prostu chciałam zapomnieć o dzisiejszej sytuacji.
Zrobiło się już ciemno i chłodno. Dodatkowo zaczęło padać, a ja nie miałam przy sobie niczego do ochrony przed deszczem.
W oddali zobaczyłam przystanek, więc stwierdziłam, że tam przeczekam ulewę.
Gdy zaczęłam biec w kierunku mojego schronienia nagle jakiś debil opryskał mnie wodą.
Zaczęłam krzyczeć i przeklinać, ale zamarłam widząc, że ten ktoś wychodzi z auta.
A dokładniej nie " ten ktoś ", a mój nauczyciel wychowania do życia w rodzinie.
Help.
Teraz to już po mnie.
- Jezu. Przepraszam. Nie widziałem, że ktoś przechodził! - powiedział i do mnie podszedł.
- Nic się nie stało -odpowiedziałam i wysiliłam się na uśmiech.
Cholera, stało. Kogo ja oszukuję.
- Wsiadaj. Zawioze cię do domu. Nie chce żebyś była chora, więc nawet nie zaprzeczaj - powiedział otwierając drzwi od auta.
Podałam mu tylko adres i zamknęłam się w sobie. Wolałam się nie odzywać, jeszcze obrócił by to przeciwko mnie.
- Dobra. To widzimy się w poniedziałek - powiedział i mi pomachał.
- Dziękuję za pomoc. Dobranoc.

Zrzuciłam ubrania i pobiegłam się wykąpać. Coś czuję, że będę chora, ale mam nadzieję, że gorąca kąpiel pomoże.
Przez ten zwariowany dzień nawet nie zauważyłam, że wyładował mi się telefon.
Miałam pełno nieodebranych połączeń. Tak. Od Wiktora.
Nie zamierzałam od niego odbierać. Spojrzałam przez okno i zauważyłam, że Wiktor stoi przed domem i patrzy w moją stronę. Szybko zasłoniłam rolety i poszłam spać. Zasypiałam przy dźwięku wibrującego telefonu.

Wstawiam rozdział na spontanie. Nie wiem czy będę jeszcze pisać. Mam wene, ale skoro nikt tego nie czyta, to dlaczego mam się starać?
Eh. Mam nadzieję, że znajdzie się chociaż jedna osoba, której spodoba się to opowiadanie.
Miłego czytania 🍩

I'll be the one, if you want me to.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz