- Posłuchaj, jutro są Walentynki, więc jakie masz plany na ten jakże cudowny dzień? - spytała z ironią w głosie Alicja.
Właśnie siedziałyśmy na przyrodzie i robiłyśmy notatki...Tak, jasne. Jako klasa humanistyczna uważaliśmy, że ten przedmiot jest nam niepotrzebny. Zresztą nie tylko mam tak się wydawało, bo nauczyciele byli takigo samego zdania.
- Walentynki, to normalny dzień, więc zamierzam robić, to co zwykle - odpowiedziałam po chwili namysłu.
- Okej...Powiesz mi chociaż czy białe tulipany to nadal twoje ulubione kwiaty? - powiedziała z głupim uśmiechem.
Oo. Wiedziałam, że ten uśmiech coś znaczy.
- Tak - powiedziałam szybko i prawdopodobnie w tym momencie strzeliłam jej podejrzliwą minę, bo jej uśmiech był szerszy niż dziesięć sekund temu.
Kiedy rozległ się dzwonek, wszyscy rozbiegli się po szkole. Ja nie wiem gdzie im się tak śpieszy. Szkoła nie ucieknie.
- Spotkamy się na stołówce za dwie godziny? - spytała Alicja.
- Jasne - odpowiedziałam i posłałam jej uśmiech.
Zostałam sama. Nie lubię rozstawać się z Alicją, ale niestety jesteśmy w innych grupach na językach obcych. Właśnie...Przypomniałam sobie, że muszę zejść do szatni po książki od angielskiego.
Gdy zeszłam na dół, to praktycznie nikogo nie było. Widziałam tylko grupkę ludzi na końcu szatni.
Wyciągnęłam klucze i próbowałam otworzyć szafkę, ale ona nawet się nie poruszyła. Chodzę do tej szkoły trzy lata i nagle dzisiaj coś się zepsuło? Nie chciałam w to wierzyć. Cholera. Jak tak dalej pójdzie, to spóźnię się na angielski i jeszcze dostanę upomnienie od mojej jakże cudownej wychowawczyni.
Zaczęłam tłuc pięściami w szafkę, bo myślałam, że to coś da, ale oczywiście nic.
- Pomóc ci?
Usłyszałam cichy i głęboki głos, który wywołał ciarki na moim ciele. Dobrze wiedziałam kto za mną stał. Ostrożnie się odwróciłam i na niego spojrzałam. Wiktor. Boże, jak on świetnie wygląda w czarnych rzeczach.
- Um...Nie wiem czy dasz radę, próbowałam już wszystkiego - odpowiedziałam, gdy wyszłam z szoku.
- Ja zawsze dam radę -powiedział i się uśmiechnął.
Wyjął coś z tylnej kieszeni spodni i zbliżył się do mojej szafki. Nie minęło piętnaście sekund, a już trzymałam w ręce swój angielski.
- Dziękuję -powiedziałam szybko z uśmiechem na ustach.
- Nie ma za co. Myślę, że możesz mi się odwdzięczyć - powiedział i do mnie mrugnął.
- Jak? - spytałam.
- Wiesz może gdzie jest sala 210? Mam tam angielski, a nie mogę jej znaleźć.
- Wiem, bo też mam tam lekcje - odpowiedziałam i nie wiem czemu, ale ucieszyłam się, że mamy angielski razem.
Weszliśmy do klasy spoźnieni. Czułam, że wychowawczyni rzuca w nas piorunami. Udałam, że nie widzę jej wzroku i usiadłam w ostatniej wolnej ławce na tyłach. Gdy zaczęłam się rozpakowywać ktoś delikatnie pchnął mnie łokciem. To był Wiktor.
- Mam nadzieję, że nie gniewasz się, że tu usiadłem - powiedział.
- Nie, czemu? - spytałam.
- Bo zawsze siedzisz z Alicją - szybko odpowiedział.
- Jesteśmy w innych grupach.
Nic nie odpowiedział, zauważyłam kątem oka, że się uśmiechnął. Dziwne.Reszta dnia minęła mi spokojnie. Po powrocie do domu odrobiłam lekcje, nauczyłam się angielskiego i spędziłam czas ze znajomymi w naszej ulubionej kawiarni. Byłam tak zmęczona, że po powrocie z kawiarni poszłam szybko się wykąpać i wskoczyłam do ciepłego łóżka. Nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam.
- Cholera - wymamrotałam następnego dnia wychodząc z łóżka.
Dopiero co zasnęłam, a budzik już pokazywał szóstą rano.
Wstałam, ubrałam się, zjadłam szybko śniadanie i wyszłam do szkoły.
Było chwilę przed ósmą, gdy dotarłam na miejsce. Umowiłam się z Alicją w szatni, bo musiałam spakować podręcznik od niemieckiego.
- To co laska, wychodzimy gdzieś dzisiaj? - spytała Alicja.
- Myślę, że by... - urwałam w połowie zdania,bo zaskoczyło mnie to co zobaczyłam. W mojej szafce leżał bukiet białych tulipanów.
- Alicja. Nie musiałaś mi ich kupować - powiedziałam ze śmiechem.
- Ale Łucja... to nie ja je kupiłam - odpowiedziała spokojnie.
Spojrzałam na nią szybko i wiedziałam, że mówi prawdę.
Ale skoro ona mi ich nie kupiła, to kto do cholery?Wrzuciłam drugi rozdział, więc jeśli ktoś to czyta,to proszę chociaż o komentarz czy się podoba ;; Nie wiem czy ciągnąć to dalej...Nie wiem czy się do tego nadaje ^^ Dobrej nocy, pączusie 🍩
CZYTASZ
I'll be the one, if you want me to.
Novela JuvenilSpojrzałam na niego i nasze oczy się spotkały. Tak cholernie kocham jego brązowe oczy. - Dziękuję - odpowiedziałam szybko. Czułam, że jestem cała czerwona. Chyba chciał coś powiedzieć, ale przerwał mu dzwonek. Napisał szybko coś na liściku, rzucił m...