11. "Jesteś..."

4.4K 300 4
                                    

Jacob

Po dwóch godzinach od zajścia, upadłem na ziemię kompletnie wycięczony tym co się stało. Jak ja będę się powstrzymywać przy niej do pełni? Na pewno nie pozwolę jej zdjąć tej bransoletki do niej.

Minęło trochę czasu zanim kompletnie się uspokoiłem. Byłem w stanie wstać i ruszyć na poszukiwanie mojej mate. Co najdziwniejsze, nie czuję aby była daleko - wręcz przeciwnie. Wstałem z ziemi, nie zdążyłem dać kroku do przodu jak zza drzew wyłoniła się postać jakiejś kobiety. To na pewno nie Vanessa. Mimo to, zauważyłem duże podobieństwo między tą kobietą, a moją ukochaną. Czy to możliwe, że są spokrewnione? Ale jak? Zaraz... Van mówiła coś, że oni ją opuścili... Ona miała na myśli rodziców... O nich mówiła mi cały czas. Nie zauważyłem przez swoje myśli, jak nieznana mi kobieta stała tuż przede mną. Coś mi tylko nie pasowało w tym wszystkim? Jakim cudem ja ją widzę? Zmrużyłem oczy, przyglądając jej się.

-Witaj alpho - jej głos był bardzo podobny do Van.

-Dobry wieczór - odpowiedziałem kompletnie nie wiedząc co mówić i co robić.

-Chciałam ci powiedzieć jedynie, abyś nie ranił jej. Moja córka wydaje się twarda i harda, lecz taka nie jest. Uważaj na to co robisz - mówiła dość poważnie.

-Tylko w takim celu Pani ze mną rozmawia? - interesowało mnie to, co ma mi do powiedzenia. Coś ukrywa i jest to do wyczucia.

-Nie alpho. Czeka was poważna walka. Wasza miłość będzie ciężka. Za jakiś czas sami przekonacie się, że będziecie musieli podejmować tak ważne decyzje, że ich odwrót może być definitywnie źle przyjęty przez nich.

-O czym Pani mówi?

-Uważaj na nią. Uważajcie na siebie, bo gdy nadejdzie czas, będziecie musieli podjąć najważniejszą decyzję w waszej miłości. Pamiętajcie, zła decyzja może wasz kosztować życiem - bałem się. Pierwszy raz się bałem, ale również byłem zafascynowany słowami tejże kobiety. Nie wiedziałem o czym mówi, ale tego co powiedziała nie wolno lekceważyć.

-Mogę wiedzieć, jak Pani na imię? - zapytałem cicho, bojąc się, że jak powiem coś głośniej, może to spowodować coś okropnego.

-Jestem Miranda, a ty alpho pilnuj co twoje, bo może się stać coś, czego będziesz żałować do końca swego życia - nie zdążyłem jej odpowiedzieć, bo zniknęła. Rozmyła się.

O czym ona mówiła? Jaka wojna? Jaka zła decyzja? Jakie niebezpieczeństwo? Co może się stać? Jakie poważne konsekwencje?

Tyle pytań, a zero odpowiedzi.

Ruszyłem w bliżej nieokreślonym mi kierunku. Nie wiedziałem dokąd idę. Całą moją głowę zaprzątała Miranda oraz jej słowa. Dlaczego powiedziała akurat to mi, a nie swojej córce? Martwiłem się nie tylko o siebie, ale najbardziej o Vanessę. Szedłem cały czas przed siebie myśląc nad słowami kobiety. Niczego nie jestem pewien, ale teraz interesuję mnie o co chodziło z walką. Doszedłem do miejsca, w którym wszystko się zaczęło. To jezioro, to drzewo... Te wszystkie wspomnienia. To w tym miejscu, na tej polanie tak na prawdę znalazłem swoją ukochaną. Za mną usłyszałem szmery. W oddali widziałem te oczy. Tylko jedna osoba ma tak niesamowity kolor oczu.

Vanessa.

Podchodziła do mnie ze szczęściem wypisanym w oczach.

Wracajmy kochanie, jestem śpiąca ~ widać było, że chce spać.

Czułem jej zapach, nie założyła bransoletki.

-Zamień się i załóż bransoletkę, bo nie jestem pewien czy nie będę w stanie się na ciebie nie rzucić. To za dużo jak dla mnie - z każdym słowem mój oddech przyspieszał.

Zmieniła się tak jak powiedziałem. Myślałem cały czas o tym co powiedziała mi jej matka. Starałem się aby nie zauważyła tego, ale mimo to - zauważyła. Niewiele się znamy, ale jak widać już zbyt dobrze mnie zna.

-Co się dzieje? - tak myślałem.

-Nic się nie dzieje kotku. Jestem po prostu wyczerpany walką przez twój zapach - uśmiechnąłem się aby nie wyszły te słowa sztuczne i puste.

-No dobrze. Nie wierzę ci, ale dam ci spokój - kochana. Czy ona nie jest aniołem?

***

Obudziły mnie ruchy mojej ukochanej. Spojrzałem na nią, ale ona dalej spała. Prawdopodobnie chciała po prostu zmienić pozycję. Tak jak myślałem, tak zrobiła, bo zamiast przytulać poduszkę, wtuliła się w moje ciało. Jej głowa wylądowała na mojej klatce piersiowej. Patrzyłem na jej spokojne ciało. Wziąłem telefon z szafki nocnej i spojrzałem na godzinę. Była dopiero 8 rano. Odłożyłem telefon na szafkę z powrotem, przyciągnałem swoją mate do siebie i wtuliłem się w jej drobne ciało. Szybko zasnąłem.

______________

Przepraszam, że tak krótki 💕

Mam dla was dobrą wiadomość, a mianowicie....
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Maraton odbędzie się za tydzień w sobotę! ❤❤❤

~WaszaCaroline <333333

Alpha - The only my mateWhere stories live. Discover now